2.6. Why won't you ever say what you want to say?

2.1K 258 139
                                    

Minęło zaledwie kilka godzin, ale tyle wystarczyło, by Louis znów znalazł się w stanie błogości, w jaki wpadał zaraz po wypiciu whisky. On uwielbiał whisky! 

Zawsze mu pomagała.

- Czy to piątek czy niedziela, zawsze flachę się otwiera! OI OI! - wybełkotał donośnie, śmiejąc się na dobór swoich słów i wgapiając się w ekran telewizora. 

Żałował, że poszedł od Harry'ego, mógł z nim zostać i może nie dowiedziałby się o tym, że zrobił jakiejś pieprzonej Carole bachora. Och, bachor. Czy mógł tak nazywać Beau? Przecież ona nawet nie wyglądała jak on! Podobieństwo widział jedynie pomiędzy Harrym. Czy Louis powinien mu powiedzieć? 

Sięgnął po kolejny łyk trunku z trudem go przełykając, miał już dość tego wszystkiego. Walił wszystko i wszystkich z góry na dół, bo po chuj mu oni wszyscy? Po co mu praca, kumple, jebana rodzina, która go nie kochała za to, że był gejem. Po co mu Harry, skoro on też go pewnie nie kochał. Kto pokochałby takie ścierwo, jakim był Louis? Nie dość że psychiczny to, jeszcze alkoholik, kto chce się wiązać z kimś takim? 

"Jesteś nikim, jesteś zerem" - w jego głowie odezwał się głos Liama. On zawsze mu tak powtarzał i może miał rację? Może Louis faktycznie był beznadziejny? Och, oczywiście że był, jakby mogło być w ogóle inaczej. Nawet zrobił jakieś kobiecie dziecko, o którego istnieniu nawet nie wiedział. 

Co on teraz zrobi? Nie był gotowy na bycie ojcem, nie teraz. Może pomiędzy nim i Beau była tam jakaś szczególna więź, ale... czy ona już o tym wiedziała? Czy Carole jej powiedziała? Czy pan Gadsdon wie? I dlaczego nie wiedział, że dziewczynka potrzebuje tak dużej pomocy? Czy on powinien zrobić te badania, oddać jej tę głupią nerkę? 

Szatyn uderzył przypadkowo łokciem w kant stołu i zawył z bólu. Musiał iść do toalety, potrzebował wyczyścić swój żołądek, bo nieznośne dolegliwości pod żebrami dawały już o sobie znać. Dochodziła może siódma wieczorem, a ten już miał ochotę iść spać, był tak bardzo zmęczony, przytłoczony tym wszystkim, rozbolała go głowa, a uczucie rozbicia towarzyszyło mu przez całą drogę do łazienki i jeszcze długo po tym, gdy udało mu się dotrzeć do sypialni po trzykrotnym opróżnieniu zawartości swojego żołądka. Czy ten dzień mógł być gorszy? 

Dźwięk dzwoniącego telefonu wybił go z trans w jakim się znalazł, kompletnie nie wiedział skąd dobiegał znajomy odgłos, jakby wydobywał się zza grubej ściany, której położenia Louis nie potrafił zidentyfikować.

Zignorował przychodzące połączenie, wgapiając się w sufit sypialni, który nie przedstawiał wirować. Czuł się jakby był na haju, choć wypił jedynie trochę (w jego mniemaniu) alkoholu.

Zżerały go dziwne negatywne emocje, których nie umiał już rozpoznać. Skulił się na łóżku, bardziej płacząc, bo jego życie naprawdę było chujowe i nie wiedział dlaczego Bóg specjalnie kopał go jeszcze po twarzy, by mu dopiec.

Jedyne czego teraz chciał to snu i wsparcia osoby, która o niczym nie mogła się dowiedzieć. Czy to nie ironiczne? Tak bardzo nie chciał ranić Harry'ego w jakikolwiek sposób, ale wszystko co chciał zrobić, wydawało się najgorszym pomysłem. Powiedziałby mu, naprawdę, ale to wiązałoby się z wyjaśnieniami, prawdopodobnie krzykami i łzami jego chłopaka, a tego by po prostu nie zniósł. Wolał przecierpieć tę sytuację sam. Może Carole się pomyliła? Może tak naprawdę nie jest ojcem? To tak naprawdę nie było wcale skomplikowane; skołować jakieś próbki i iść zrobić badania na ojcostwo. Louisowi jednak zdawało się to być w obecnej sytuacji czymś w rodzaju przejścia przez Saharę w jeden dzień - a to było definitywnie niewykonalne.

Alkohol w połączeniu z szokiem jaki przeżył zakłócał jego racjonalne myślenie. W jednej chwili chciał to wszystko zakończyć, może nieprzypadkowo uderzając silnie głową w ścianę obok łóżka. Tępy ból dał o sobie znać przeszywając jego głowę na wskroś. Może zemdlał, może zasnął - nie miał pojęcia - ale obudził się nie wiadomo ile minut, godzin później okryty kołdrą i przebrany w swoje zwyczajne dresy.

It's getting crazy & We're getting dizzy (1&2)  || Larry Stylinson ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz