Rozdział 1

411 45 2
                                    

Han razem z Luke'iem siedzieli  w jednej z kabin Sokoła Milenium.
- Co o niej sądzisz? - spytał Luke.
- Jest wredna. Niby taka niepozorna i miła, a jednak zachowuje się jak prawdziwa zołza - burknął Solo.
- Przesadzasz. Moim zdaniem jest słodka i czarująca. Musisz przyznać, że nieźle dała sobie radę z tymi szturmowcami - bronił Lei Luke.
- Masz rację, potrafi walczyć, ale mimo wszystko nieźle mnie denerwuje. Myśli, że wszystko wie najlepiej.

Leia :

Otworzyłam oczy i ujrzałam nieznane pomieszczenie. Leżałam na starym materacu. Naprzeciw mnie były otwarte drzwi. Nagle przypomniałam sobie, że Luke i ten narcyztyczny Han znaleźli mnie i uwolnili z celi Lorda Vadera. Pamiętam, że miałam tam zostać stracona. Całe szczęście, że młody Skywalker i jego przyjaciel po mnie przyszli. Rozejrzałam się jeszcze raz i zobaczyłam, iż nadal jestem w białej sukni, którą miałam podczas ucieczki. Moje długie, brązowe włosy były teraz w nieładzie. W kawałku jednej z blach zobaczyłam swoje odbicie. Nagle do pomieszczenia wszedł złoty droid.
- Witaj pani - powiedział - Pan Luke kazał mi przynieść nowe ubranie dla jej wysokości - oznajmił i wyciągnął w moją stronę metalową dłoń, w której trzymał odzież.
- Dziękuję, czy będziesz mógł mi  pokazać gdzie jest Luke? - spytałam i przyjęłam prezent.
- Oczywiście, moja Pani . Poczekam, aż się Pani przebierze - zgodził się i wyszedł.
Rozłożyłam ubrania i po chwili miałam już na sobie biały, przylegający do ciała kombinezon, wysokie kozaki oraz kamizelkę tego samego koloru. Postanowiłam przeczesać włosy, jednak zostawiłam je rozpuszczone. Grube pukle sięgały mi pasa.
Wyszłam z pokoju i za drzwiami zastałam czekającego robota.
- Już jestem, czy możemy ruszać?
- Oczywiście, moja Pani.
Szliśmy szarymi korytarzami.
- Trochę mi niezręcznie... Czy mogę wiedzieć jak się nazywasz? - spytałam, lecz nie wiedziałam czy doczekam się odpowiedzi.
- Oczywiście, nazywam się C- 3PO - usłyszałam po chwili.
Dalszą drogę pokonaliśmy w milczeniu.
Przed nami otworzyły się drzwi i weszliśmy do środka. Na skórzanych fotelach siedzieli Luke i Han. Obok nich stał mały robot. Wszyscy jak na komendę odwrócili głowy w moją stronę. Na młodej twarzy Luke'a pojawił się uśmiech, Han otworzył szerzej oczy i spojrzał na mnie ze zdumieniem.
- Już się obudziłaś. Czy wszystko w porządku? - spytał troskliwie blondyn.
- Tak, dziękuję za wszystko Luke.
- Mam nadzieję, że ten kombinezon będzie dobry. Wiem, że księżniczka nie powinna chodzić w czymś takim, ale nie mieliśmy wyboru, to był najmniejszy rozmiar - kontynuował.
- Nie, nie ma sprawy. Po za tym jest całkiem wygodny. W  sukni strasznie trudno mi się biegało, jednak ten strój jest komfortowy - powiedziałam z uśmiechem.
- Poznaj R2-D2 - wskazał na robocika Skywalker - w skrócie R2. To dzięki niemu cię znaleźliśmy - wyjaśnił.
Popatrzyłam na nich z lekkim zaskoczeniem.
- Taaak, wielki błąd naszego drogiego R2-D2 - westchnął teatralnie Han i poklepał robota.
Prychnęłam, bo Solo nieźle działał mi na nerwy.
- Han! - uniósł głos Luke.
- Nic nie mówię - odezwał się szatyn.
Za nami rozległ się ryk. Mężczyźni poderwali głowy. Odwróciłam się i ujrzałam za sobą wielkiego, włochatego potwora. Udało mi się pohamować krzyk, jednak cofnęłam się i zahaczyłam o coś.
- Co to jest za futrzasty dywan?! - z moich ust wydobył się przestraszony pisk.
Poczułam dłonie na biodrach. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Hana. Trzymał mnie w stalowym uścisku. Szarpnęłam się.
- Puść mnie Solo - warknęłam.
- Mam na imię Han. Poznaj mojego przyjaciela - Chewbacce - powiedział spokojnie, nadal ściskając mnie w pasie.
Z wielką niechęcią przyznałam, że w jego ramionach czułam się bezpieczniej.
- Nie... Zaraz... To jest Solo! - skarciłam się w głowie - Nie możesz tak o nim myśleć!
Chwyciłam jego duże dłonie i zabrałam je ze swojego ciała. Moje policzki zapłonęły czerwienią , a Han to zauważył, bo zachochotał i spojrzał na mnie przebiegle.
- Ach, Leia - przerwał niezręczną ciszę Luke - byłbym zapomniał. W zasadzie jeszcze nie wiedziałem kobiety z pistoletem, ale mam jeden z nich dla ciebie. Wiem jak dobrze radzisz sobie z bronią, więc ten blaster powinien ci pasować - powiedział i wręczył mi do ręki czarną broń.
- Bardzo dziękuję,  Luke - powiedziałam z uśmiechem.
Teraz naprawdę czułam się bezpiecznie.
- Gdy wylądujemy w jakimś bezpiecznym miejscu, od razu będziemy mogli potrzebować - oznajmił wesoło blondyn.
- Ty masz miecz, prawda? - spytałam zaciekawiona.
- Tak, mój przyjaciel - Obi-wan Kenobi dał mi go w ostatnim prezencie po moim ojcu. Niestety on już nie żyje, to był ten mężczyzna, którego widziałaś gdy uciekaliśmy na statek - Skywalker wyraźnie posmutniał.
Podeszłam do niego i położyłam mu dłoń na ramieniu. Uniósł głowę i spojrzał na mnie niebieskimi oczami.
- Nie pora na smutki, wiem, że jest Ci ciężko, ale mimo iż nie znałam Bena Kenobi'ego już teraz mogę powiedzieć, że był odważnym mężczyzną, który jak widziałeś poświęcił  dla ciebie życie - rzekłam spokojnym głosem.
Luke spojrzał na mnie z wdzięcznością.
Han przypatrywał się nam z głębokim niesmakiem.
- Bo się poryczę - mruknął.
Spojrzałam na niego z wyrzutem.
-Dziękuję - powiedział krótko blondyn - chciałbym pobyć przez chwilę sam - wstał i wyszedł z pomieszczenia.
Zajęłam jego miejsce obok Hana.
- A mi już nie pomożesz? - spytał mężczyzna.
- A masz jakiś problem? - westchnęłam.
- Mam ich wiele - spojrzał na mnie i zrobił minę smutnego psiaka.
- Na przykład?
- Na przykład : długi u przyjaciół. A ty jesteś księżniczką, jesteś bogata, więc możesz chyba...-mówił przebiegle.
- Chyba sobie żartujesz! Mam ci zapłacić?! Jesteś śmieszny! - zdenerwowałam się. Jak można być takim egoistą?!
Wstałam z siedzenia i zamierzałam wyjść, gdy poczułam rękę na moim nadgarstku. Silna dłoń pociągnęła mnie do tyłu tak, że wylądowałam oparta o jakiś stolik. Solo przygwoździł mnie do niego swoim ciałem.
- Nie? Nie chcesz mi pomóc. Och daj spokój, to tylko pieniądze - pochylił się i wyszeptał mi do ucha, przygryzając jego płatek.
Zadrżałam gdy poczułam tam jego wąskie wargi.
-Ale to nie na miejscu! - skarciłam się i odwróciłam głowę, patrząc na niego twardo. Napierał na mnie coraz bardziej swoim umięśnionym torsem i brzuchem.
- Puść mnie, Solo! W co ty pogrywasz?! - wrzasnęłam lekko przestraszona.
Przybliżył swoją przystojną twarz do mojej po czym puścił moje nadgarstki. Dziwne, nawet nie zauważyłam, że je trzymał.
Odsunął się ode mnie ze zwieszoną głową. Czym prędzej wyszłam z pomieszczenia i udałam się do swojej kwatery.
Musiałam przyznać, że atrakcyjny szatyn zrobił na mnie wrażenie i to przez niego, na mojej twarzy kwitły rumieńce.

"Światło galaktyki" - Han i Leia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz