~~~Jimin~~~
Przejrzałem teczki, które zostały mi przyniesione i zauważyłem wielki błąd. Zabije gnoja, który kurwa nie zna się na metrach kwadratowych! Na jednej fakturze z zamówieniami brakuje potrzebnych metrów paneli na podłogę. W projekcie tego domu jest wyraźnie napisane ile jest potrzebne, a ten gościu i tak zamówił za mało! Spojrzałem zaraz na okładkę teczki, czytając nazwisko osoby, która to zamawiała. Zajebie.
- Przyślij do mnie Wo, teraz zaraz. - warknąłem do słuchawki telefonu stacjonarnego. Moja sekretarka zaraz się rozłączyła, a chwilę później w moim gabinecie był ten koleś.
- Dzień dobry panie Park. Czemu mnie pan wezwał? - zapytał niepewnie, a ja wstałem z fotela, stając z nim twarzą w twarz.
- Dzień dobry. Wezwałem cię, bo brakuje materiałów potrzebnych do wykończenia wnętrza w jednym z projektów. Możesz mi to wyjaśnić?
- J-a ba-rdz-o prze-prze-praszam. - jąkał się, spuszczając głowę i nerwowo drapiąc się po karku.
- Czy ty wiesz jak bardzo jest to poważny błąd?! Co, jakbym to później zauważył albo wcale?! Co ja bym powiedział klientom?! Jestem szefem poważniej firmy, a ty jej pracownikiem i wymagam, byś rzetelnie wykonywał swoje obowiązki! Masz to poprawić, ale już! - krzyknąłem na niego i oddałem mu teczkę. Ten ukłonił się i uciekł z mojego gabinetu. Wziąłem głęboki wdech i wydech, siadając do biurka. Rozejrzałem się po pokoju, nie widząc nigdzie Kooka. Nie mógł wyjść bo siedzę na przeciwko drzwi, jak stałem też je widziałem.
- Kookie? - zapytałem zdziwiony, ale odpowiedziała mi cisza. Ponowiłem pytanie, ale dalej głucho. Wstałem i zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Coś mnie podkusiło, by zajrzeć za kanapę, zaskoczył mnie widok za nią. Kookie siedział skulony, chowając twarzyczkę w kolanach, a dłońmi zakrywał uszka. Złapałem go delikatnie za nadgarstki, odciągając je od głowy. Spojrzał na mnie wystraszony, drżąc lekko, a na jego policzkach zasychały stróżki po łzach.
- Co się stało, Kookie? - zapytałem troskliwie, a ten rzucił mi się w ramiona, mocno tuląc. Oddałem to i cmoknąłem go w główkę.
- No bo hyung tak głośno krzyczał. Wystraszyłem się, że może hyung czymś rzuci i schowałem się. - odpowiedział cichutko, pociągając noskiem. Wstałem z nim na rękach i usiadłem przy biurku, wtulając go w siebie nadal mocno.
- Boisz się jak krzyczę?
- Tak.
- Nie będę już zatem krzyczał i mam do ciebie bardzo ważne pytanie, ciasteczko.
- Jakie hyung? - zapytał i uniósł głowę, by spojrzeć szklanym wzrokiem w moje oczy. Ten widok przyprawił mnie o miły dreszcz, pięknie wygląda z zapłakanymi oczami.
- Pójdziesz ze mną dziś na kolację? Do takiej fajnej restauracji. - zapytałem ciepło, po chwili obserwując, jak twarz młodszego oblewa się soczystym rumieńcem. Zaśmiałem się cicho i zacząłem głaskać go po plecach. - To jak, pójdziesz ze mną? - dopytałem, a ten tylko spuścił głowę, kiwając nią na potwierdzenie. Uśmiechnąłem się szeroko na jego zgodę i cmoknąłem go w główkę. Wstałem, by posadzić go na kanapę, a sam wróciłem do pracy.
Zadzwoniłem do sekretarki, by odwołała moje spotkanie z ojcem, nie chcę go dziś widzieć. Mam dobry humor i chcę go wykorzystać, by zbliżyć się do Kookiego. Koło czternastej poszliśmy razem na obiad do małej kawiarenki niedaleko firmy.
~~~Jeongguk~~~
Czułem się trochę niezręcznie, siedząc przy stoliku dla dwojga z Jiminem. Ja naprawdę nie wiem, co jest między nami, ale czuję, jakbym coraz bardziej czuł do niego... Sam nie wiem co. Dobrze mi w jego towarzystwie, jest taki miły i czuły. Kiedy mnie całuje, zapominam o całym świecie.
Zajrzałem w kartę dań, szukając czegoś smacznego. Moją uwagę przykuło jedno danie, ale było drogie.
- Zamawiaj co chcesz, nie patrz na cenę. - odezwał się nagle Jimin, posyłając mi ciepły uśmiech. Zarumieniłem się lekko i zamówiłem to danie, które chciałem. Jak już kelner poszedł z naszymi zamówieniami, Jimin złapał mnie delikatnie za dłoń i ucałował w jej wierzch. Posłałem mu nieśmiały uśmiech, a ten znów ucałował moją dłoń.
- Masz takie delikatne rączki, śliczne oczka i uśmiech. - westchnął jakby rozmarzony, a ja coraz bardziej się rumieniłem.
- Dziękuję, hyung. - podziękowałem nieśmiało.
- Wrócę na chwilę, ciasteczko. Poczekaj tu na mnie. - powiedział, po czym wyszedł w pośpiechu z lokalu. Czekałem na niego w sumie niedługo.
Starszy usiadł do stolika i znów złapał za moją dłoń. Wyciągnął z kieszeni małe czerwone pudełeczko i wcisnął w moją dłoń.
- Otwórz. - szepnął tajemniczo, obserwując mnie. Uchyliłem wieczko i aż mnie zatkało. Na białym aksamicie leżała srebrna bransoletka z małą blaszką w kształcie serduszka.
- To dla mnie? - zapytałem zaskoczony i tak też spojrzałem na hyunga.
- Oczywiście, że dla ciebie. Podoba ci się?
- Tak, bardzo, ale nie mogę tego przyjąć. To drogie, a ja i tak żeruje na tobie, hyung. - przyznałem skołowany, odkładając zamknięte pudełeczko na biały obrus.
-Kookie, nie żerujesz na mnie. Biorąc cię z ulicy, wziąłem na siebie obowiązek utrzymania cię, zapewnienia schronienia i otoczenia uczuciem. Zależy mi, byś ją przyjął, pasuje ci bardzo i chciałem ci sprawić przyjemność. - powiedział ciepło, a mi się tak miło zrobiło.
- No dobrze, wezmę ją, ale chcę ci się w jakiś sposób odwdzięczyć.
- Odwdzięczasz się tym, że jesteś przy mnie. - odpowiedział, przez co jeszcze mocniej się zarumieniłem. - Daj mi buzi w usta i będziemy kwiat. - zaśmiał się.
- A mogę w domu? - zaskomlałem mega zawstydzony, a on zgodził się. Założył mi bransoletkę, całując potem znów moją dłoń.
Nasze zamówienie przyszło, więc zaczęliśmy jeść w ciszy, ale była to przyjemna cisza. Spoglądaliśmy czasem na siebie, krzyżując spojrzenia, jak i uśmiechy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Proponuje wam Ciasteczka mały układ, jeśli pod tym rozdziałem będzie 15 gwiazdek, pojawi się kolejny rozdział i tak dalej.
CZYTASZ
✘Pan✘ Tatuś Jimin |Jikook|
Fanfiction17 letni Jeon Jungkook zostaje wyrzucony z domu. Jest zmuszony do mieszkania na ulicy. Kradnie,śpi w ciemnych zaułkach i płacze. Jego matka zgineła w wypadku rok temu. Od tego czasu jego ojciec codziennie zapija ból po starcie kochanej żony. Posunął...