I co teraz?

20 4 0
                                    

Poprzednio:

W końcu przyjechała taksówka i wróciłam do hotelu. Jeszcze tylko muszę przetrwać spotkanie z Victorią i Blakiem. Weszłam do naszego pokoju hotelowego i odrazu zostałam przytulona przez blondynkę.

-Co ty sobie wyobrażałaś? Dzwoniliśmy ze sto razy, i właśnie mieliśmy dzwonić do twojej matki. - Victoria prawie krzyczała.

-Tak was przepraszam, wczoraj źle się poczułam i Niall zabrał mnie do siebie, bo nie mógł was nigdzie znaleść. Ja trochę nie ułatwiałam bo prawie na stojąco zasypiałam. - nie miałam ochoty mówić wszystkiego teraz. Jestem zbyt wykończona, żeby teraz o tym myśleć.

-Nigdy więcej tak nie rób! Odchodziliśmy od zmysłów dziewczyno. - teraz już spokojniej mówił Blake.

-Nie ważne lepiej zacznij się pakować bo za godzinę wyjeżdżamy.

Poszłam szybko naładować telefon i wrzuciłam wszystkie rzeczy z szafy jakkolwiek do walizki. Później tylko zanieśliśmy wszystkie bagaże do samochodu i ruszyliśmy do domu.

W drodze powrotnej nie mogłam przestać myśleć o pewnym blondynie który był moim bohaterem.

___________________

Leżę w łóżku. Słońce delikatnie ogrzewa mi twarz. Czuję jak poduszka dostosowuje się do kształtu mojej głowy. Jest idealnie.

Tylko zapomniałam że takie chwile spokoju, w moim życiu nie trwają za długo

-Córcia! Ja wychodzę, napisałam ci kartkę na lodówce. Obiad w lodówce, posprzątaj w kuchni. A, no i pamiętaj żeby się ostatecznie spakować, bo o 15 przyjedzie samochód. To pa! – dzięki mamo za ekspresową pobódkę.

Zazwyczaj zaraz po przebudzeniu się, sięgam po telefon żeby zobaczyć która godzina i co najważniejsze jak tam w świecie internetu. To jest tak straszne, że w dzisiejszych czasach jeżeli nie masz konta na Facebooku albo Instagramie, a co najgorsza na Twitterze nie masz życia. Nie wiesz o imprezach,

Spojrzałam, godzina 8:32. Serio?! Spałam jakieś 6 godzin. Po raz drugi, dziękuję ci mamo.

No nic co zrobisz, jak nic nie zrobisz? Kiedy raz się obudzę nie potrafię już zasnąć. Szybko założyłam przypadkowe dresy, wyciągnięte z losowo wybranego pudełka z ubraniami i jakąś starą bluzkę bez rękawków.

Zeszłam na dół i podeszłam do lodówki, jak mam w zwyczaju. Sok pomarańczowy i niewiadomego pochodzenia naleśniki na zimno brzmią całkiem w porządku.

Zamykając lodówkę rzuciłam okiem na karteczkę którą zostawiła mi mama. Zawsze to samo. Pomimo, że coś zapisała to dokładnie to samo powiedziala kiedy mnie budziła.

No dobrze to zacznę od najgorszego. Spakpwanie się. To będzie wyzwanie, muszę wyrzucić wszystkie niepotrzebne rzeczy, a całą resztę ładnie ułorzyć w pudłach.

Ubrania miałam już spakowane czyli jedynie moje „szuflady ze wszystkim" zostały do ogarnięcia. Przeglądając sterty rupiece jakie nagromadziłam przez te wszystkie lata podczas których tu mieszkałam, natrafiłam na moje zdjęcia klasowe z przedszkola. Pomyśleć że już wtedy zaprzyjaźnłam się z Victorią,która tak poprostu podeszła do mnie żeby pobawić się lalkami kiedy przyszłam pierwszy dzień do przedszkola. W późniejszych latach siadałyśmy zawsze razem na końcu sali na mięciutkim zielonym dywanie i przeszkadzałyśmy w prowadzeniu zajęć na przykłąd rzucając w inne dzieci, (chłopców jak mniemam) klockami lego.

Później poszłyśmy razem do podstawówki, gdzie poznałyśmy Blaka. Chudego chłopca, z ciemnymi włosami i pyzatą twarzą. Od zawsze wiedział czego chce i za wszelką cenę dążył do celu.Nie wiem na jakiej zasadzie to działa, że z nim też złapałyśmy natychmiastowy kontakt. I tak o to w ten sposób, znalazłam moich nieraz pokręconych przyjaciół.

You kidding me, right? | n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz