1. Lekcja

73 5 5
                                    

– Nienawidzę tego cholernego windsurfingu! – zawołałam, gdy mój maszt po raz kolejny wpadł do wody. Podążanie do wyznaczonego celu zpuełnie mi dzisiaj nie wychodziło.

Windsurfing to były chyba najgorsze zajęcia do tej pory! Nic mi się nie udawało, a ja nienawidziłam się kompromitować. W dodatku nie chciałam rozczarować instruktora! On się naprawdę starał. Cierpliwie tłumaczył mi każdy krok, a ja czułam się jak idiotka, gdy wciąż nie rozumiałam, co właściwie zrobić.

Usłyszałam silnik motorówki i już po chwili moja deska lekko zafalowała, gdy ponton z instruktorem zatrzymał się tuż za mną.

– Sabrina! – usłyszałam głos pana Jaronafide. – Spokojnie, mniej nerwowych ruchów. Na windsurfingu liczy się spokój, bo inaczej tracisz równowagę i lądujesz w wodzie!

Tak naprawdę miał na imię Jarek, ale wszyscy nazywali go Jaronafide, nikt nie wie, dlaczego właściwie akurat tak. Młody mężczyzna nie był fanem raperów, ani z wyglądu nie przypominał żadnego z nich. Prawdę mówiąc z wyglądu był dość niepowtarzalny. Niezwykle umięśniony, z kilkoma niesamowitymi tatuażami i olśniewającym uśmiechem. Gdy skręcił sterem jego biceps imponująco się napiął. Patrząc na mnie, odrzucił z twarzy część swoich ciemnych włosów w bardzo zachwycający sposób. Jeśli ktoś by mnie pytał, to jego wygląd bardzo...

Otrząsnęłam się z tych myśli zdając sobie sprawę, że Jaro coś do mnie mówi. Poza tym to mój instruktor! Nie mogę o nim myśleć w ten sposób. Sabrina, ogarnij się, dziewczyno!

– ... Zrób to jeszcze raz powoli, dobrze? – mówił cierpliwie. – Pozycja podstawowa, a potem przesuń dłonie na bomie i ustaw nogi w pozycji do płynięcia. Najpierw wyciągnij żagiel z wody. Dasz radę...

Posłuchałam jego wskazówek i od razu poczułam wiatr w żaglu. To było wspaniałe uczucie. Miałam wrażenie, że jestem wolna i lekka... chociaż patrząc na instruktora już czułam, że ktoś właśnie zniewolił moje serce. Jaronafide udzielił mi jeszcze parę wskazówek. Szło mi coraz lepiej i lepiej. Pod koniec zajęć potrafiłam już samodzielnie halsować, a instruktor uśmiechnął się do mnie serdecznie. Odpowiedziałam tym samym, ciesząc się, że zaslużyłam na jego dumę. To było bardzo przyjemne.

Gdy już spływaliśmy na brzeg i wyciągaliśmy z wody deski i odczepialiśmy pędniki, Jaro zawołał mnie na chwilkę.

– Sabrina, zostaniesz na chwilę po zajęciach?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 30, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pociągasz mnie jak żagiel deskę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz