Drugi dzień w liceum ogólnym

29 2 1
                                    

Drugi dzień zaczął się spokojnie.
Ide do szkółki powolutku, po drodze nikt mnie nie pierdolnal, lub nie ochlapal, zapowiada sie świetny dzień

Wchodze do szkoły ide do kibelka, a tam juz zaczyna sie. Sexmaszyna pokazał ze to jego imie, choć co prawda darl morde jak mamut, ale jego panna byla w kategorii 7/10.

Pomyślałem ze pójdę se w kosza pograć, spotkalem tam szklarza i koleś co w trumnach śpi. Podbilem czy mozna se dołączyć, niechętnie, ale zgodzili sie.
Szklarz to jakis popierdoleniec przeskoczył nade mną i zapakowal, trumniarz mniej wysportowany ale jakieś z dupy fiku miku robi lapami i zakreca piłą i trafia. Nie wiem jak to robi pojebany, ale robi.
Pomyslalem, ze kurwa gorszy być nie mogę to pokazalem im trojeczki boga.
Szkoda, że linii trójeczek nie było, więc chuja dały trójki.

Graliśmy tak z godzinkę, dopóki ten zgret jebany dyrektor nie zawołał nas i kazał wypierdalać na lekcję.

Zdążyliśmy akurat na druga lekcję bo na 1 piętrze była. Podczas drogi se rozmawialiśmy i zauwazylismy Sexmaszyne za oknem jak z kimś do dziupli idzie.

Usiadłem w ławce z Szklarzem i Trumniarzem, spec od szkła to tez jakiś hipis generalnie tu se ziółko ziółeczko popali, tu w obronie natury wystąpi - człowiek ziołosansu generalnie mówiąc.
Trumniarz to już inaczej trochę starzy go zamknęli w mnichowni jak był mały, a że był to Zakon Mnichów Akolitów Sennych Pomników to ciągle śpi. No ale cóż już do wszystkiego sie przyzwyczaiłem.

Że zakumplowałem się z szklarzem to palimy lolki nie palimy głupa na dachu szkoły, po akcji z znokautowaniem nauczyciela, nie ma zakazu spóźnienia się, dziwne że przez rok istnienia szkoły dopiero teraz ktoś wpadł na taki pomysł.
Siedzieliśmy se tak w 4: Ja, Szklarz, Mnich i 14 latek, jebie od nas niesamowicie owocem ziemii, ale ta szkoła jest ponad prawem i jest pozwolenie na wszystko na terenie.

-Opierdalando mija szybkaldo jak ronaldo albo usain bolt, nie wiem - powiedział Szklarz

Nie czając o chuj chodzi zaczałęm się rozglądać.

Zauważyłem naszą raperska ekipę w postaci Taco i Quebo, razem z nimi była ta Emilka i jakaś randomowa loszkę. Kierowali się w stronę limuzyny.

W sumie wyjebane w to miałem, bo zblizała się najlepsza lekcja.

Lekcja pierdolnięcia dużego wiadra z ziomeczkami żeby było w porządku.

Czekając na nauczyciela widzimy przed sobą bongo wielkie ze chuj, obok niego leży poczciwy Larry Bird. Mija 20minut my wkurwieni że tego grzyba nie ma, a sami już nic nie mamy, szukamy nauczyciela.

Wbijamy do jego kanciapy za tablicą, a tam co stary grzyb stoi a po chwili składa się i udaje jebana kulę do kręgli.

Wyszliśmy, przed spierdoleniem z lekcji zajebalismy Larrego Birda i poszliśmy se na chatę, po drodze wpadliśmy na Sexmaszyne.

Sexmaszyna mówi zdyszany
- a pierdole se to już bo mi rozruszacz przestaje funkcjonowac normalnie o tak o.

Wyjebalismy beke ze chyba wygenerowalismy tyle decybeli, że głusi ogłuchnęli po raz drugi.

Będąc prawie pod domem przypomniałem sobie, ze tu sie kurwa nie przychodzi, bo gangi odstrzela każdego w złym kolorze, ale później uświadomiłem sobie, ze byliśmy w sklepie ziołowym i kupiliśmy koszulki zielone bo jesteśmy skun marihuana dobre geesy.

Doszliśmy na chatę, a tam to co mówiłem.
W chacie są jebani ballasi, kurwy fioletowe pożałuja, ze weszli na teren nie tego białasa.

Szklarz w między czasie skleil kuloodporna szybę, mnich coś zaczął pierdolic, ale usnął, 14 latek jakimś cudem dym zrobił, a ja otworzyłem tajną szafkę...

Z Życia KomornikaWhere stories live. Discover now