Udałem się do swojej sypialni. Gdy leżałem na łóżku i czytałem mangę, niespodziewanie dostałem wiadomość Była od Yoongiego.
Od: Yoongi
Wiem gdzie są. *załącznik 1*Zerwałem się jak poparzony. Szybko zszedłem na dół aby się szykować. Mam nadzieję ,że Yoongi'emu przyszła już ta paczka. Wybrałem numer do przyjaciela. Po drugim sygnale odebrał.
- Co tam stary? - usłyszałem śmiech Yoongsa w słuchawce.
- Yah~! Lepiej gadaj czy przyszła ci ta paczka - burknąłem - I nie jestem stary! Mam tylko trzydzieści lat - dodałem.
- No dobra, dobra... Więc tak są opuszczonej fabryce na południu Seulu.
- Dzięki YoonGi.
- Spoko jak coś przesyłkę zostawiłem w twoim garażu. O szczegóły nie pytaj...
- Jak przeżyje to się odezwie.
Odłożyłem telefon. Poszedłem do garażu. Ten geniusz nie powiedział gdzie dokładnie to zostawił. Musze tu kiedyś posprzątać. To jak szukanie igły w stogu siana...
- Tego szukasz? - usłyszałem cichy głos za pleców. Obróciłem się powoli. Zobaczyłem zaspanego Tae w piżamie. Trzymał białe pudełko.
- Gdzie to znalazłeś? - zapytałem. Podszedłem bliżej niego.
- No leżało przy schodkach - wskazał na miejsce - Musisz tu posprzątać Hyung - ziewnął.
- Dziękuje za pomoc - wystawiłem rękę aby mi oddał pudełko ale schował za plecy. Posłałem mu pytające spojrzenie.
- Co jest w tym pudełku? - machał nim.
- Yah~! Ostrożnie... - machnąłem ręką.
- Co jest w pudełku?! - ton jego głosu był stanowczy. Już nie wyglądał jak niewinny nastolatek.
- Eh... - westchnąłem - Substacja ,która zabija zainfekowanych... - podrapałem się nerwowo po karku.
- Po co dał ci to Yoongi-Hyung? - w jego oczach zauważyłem troskę. Machnąłem ręką aby za mną poszedł. Chciałem mu wszystko wyjaśnić. Garaż zdecydowanie nie jest miejscem na takie rozmowy. Usiedliśmy na kanapie.
- Więc tak... - zastanawiałem się od czego by tu zacząć - Ojciec... Znaczy... - westchnąłem - Moi rodzice wraz z ojcem Yoongiego pracowali nad VBT-01. Mieli takiego znajomego który chciał to wykorzystać do własnych celów. Aby to tego nie doszło, moi rodzice wstrzyknęli tego wirusa do własnego krwiobiegu. Gdy moi rodzice się pobrali. Zmarł ojciec mojego przyjaciela. Przed śmiercią przekazał im swój notatnik. Były tam informacje o wirusie i jak go unieszkodliwić. Gdy się urodziłem mój ojciec został zamordowany. Potem przez dziesięć lat mieszkałem z matką. Trochę mi opowiadała o ojcu i ich badaniach. Kilka dni przed jej śmiercią, podobno wynalazła substancję która miała zabijać zainfekowanych...
- Czyli ciebie też? - przerwało mi pytanie Tae.
- Jako ,że ja się urodziłem z osób zainfekowanych ta substancja na mnie nie działa. Aktualnie pracujemy nad VTH-16. Dziś przesłał mi wiadomość o pobycie wampirów ,które zabiły moich rodziców. A teraz mógłbyś mi oddać to pudełko? - spojrzałem na chłopaka - Czemu płaczesz? - usiadłem bliżej niego. Położyłem dłoń na jego policzku i starłem ślady po łzach.
- Sa-sam nie wiem... - pociągnął nosem - Nie w-wiedziałem ,że miałeś taką historię... - strącił moją dłoń i własnym rękawem wytarł policzki. Wręczył mi pudełko.
- Teraz idź spać... - rozczochrałem mu włosy i się uśmiechnąłem - Ja muszę gdzieś pojechać.
- Jadę z tobą! - krzyknął. Gwałtownie się podniósł i pobiegł do pokoju.
CZYTASZ
Vampire Pupil
FanfictionPo tragicznym wypadku w życiu Tae jego rodzice obwiniali go za to co się stało. Pewnego dni miał już dość i wybiegł z domu. Znalazł się w lesie nie daleko miasta. Spacerując po nim napotyka się na dziwną istotę. Zakończone ✔️