Chapter 2

1.1K 69 9
                                    

V pov

- Jest źle, bardzo źle. Nie chcę wyjść na hipokrytę, ale jesteśmy w ciemnej dupie! - krzyknąłem uderzając pięścią w stół.

Reszta, aż podskoczyła na siedzeniach. Niedowiary, że się sprzedał.

- V przestań - wstał z krzesła Suga - gniewem nic nie zdziałasz.

Może i miał rację, ale przez tego idiotę Nina może nas łatwo namierzyć. Chyba, że nie zdążyła go zobaczyć. Do tego policja w dalszym ciągu nas szuka chociaż minęło już pół roku.

- Nie rozumiesz, że nie mam zamiaru kolejny raz zmieniać kryjówki, do tego za kilka dni znów trzeba będzie iść po żywność, a ty jak dobrze wiemy Suga, nie pałasz energią, aby iść z nami i taszczyć na plecach te kartony - zmierzyłem go wzrokiem. Chłopak usiadł grzecznie na krześle i siedział cicho.

- Dobrze, więc…czy mam go tu przyprowadzić? - rozejrzałem się. Mój wzrok utkwił ja Namjoonie. Szepnął tylko ciche "tak" i patrzył dalej w jeden punkt przed sobą.

Bez słowa wyszedłem z pokoju. Wróciłem chwilę potem trzymając za nadgarstek Jimina. Przy każdym jego korku ściskałem jego nadgarstek bardziej, a on syczał coraz bardziej z bólu.

- No czy blondynek ma nam coś do powiedzenia? - puściłem w końcu jego nadgarstek i zmierzyłem go wzrokiem.

Stał obok mnie ze spuszczoną głową i rękami splecionymi za plecami. Ponowiłem pytanie, ale tym razem trochę głośniej.

- Przepraszam, że wyszedłem - szepnął.

Spojrzałem na resztę. Namjoon wstał z krzesła i westchnął głucho. Spojrzał srogo na Jimina, ten natomiast nie podniósł wzroku.

- Jimin, ja rozumiem. Ukrywanie jest bardzo trudne, ale do jasnej cholery uważaj trochę!

- Tak, dobrze następnym razem będę uważał! - krzyknął.

- Ej, ej spokój! - z nikąd pojawił sie Jin i zasłonił Jimina - kłótnia nic nie da uspokójcie się, a ty V - spojrzał na mnie - opanuj się, nie jesteś liderem. Unosisz się tylko dlatego, że chcesz zapomnieć o Ninie, a prawda jest taka, że nie potrafisz.

Cholera. Trafił w sedno. Jebany Jin, zawsze musi przejżeć każdego na wylot. Poczułem ukucie w sercu. Miał rację, dalej ją kocham, ale nie chce jej narażać na to wszystko. Za dużo przeszła. Mam nadzieję, że jest bezpieczna wśród nowego otoczenia.

- Idę się przejść, narazie - złapałem kurtkę wiszącą na wieszaku i wyszedłem.

Tak po prostu. Nikt nie próbował mnie zatrzymać, wiedzieli, że potrafie o siebie zadbać i się schować. Zarzuciłem kurtkę na ramiona i ruszyłem opustoszałą ulicą.

Z kieszeni wyciągnąłem paczkę papierosów. Wyjąłem jednego z paczki, włożyłem do ust i podpaliłem zapalniczką, którą miałem w drugiej kieszeni. Paczkę schowałem i zacząłem się rozglądać jednocześnie próbując zaciągnąć dymu jak najwięcej do moich płuc.

Nie jestem nałogowcem, pale wtedy, gdy muszę zapalić, lecz ostatnio przyznam, że dzieje się to coraz częściej. Jebać, zwale wszystko na emocje i nowe otoczenie. Robię tak zawsze i jeszcze nikt się nie przypierdolił. Może oprócz Jina...

* Pół roku temu*

- Dlaczego zostawiliśmy tam Ninę? - zadawałem wciąż to samo pytanie - dlaczego nie zabierzemy jej ze sobą?

Nikt nie chciał mi odpowiedzieć. Każdy siedział cicho, zaczynało mnie to trochę przerażać, ale i jednocześnie wkurwiać.

- Kurwa powiedzie dlaczego?! - wrzasnąłem. Dalej nie dostałem odpowiedzi.

- Jeśli nie powiecie mi dlaczego, to ja wysiadam - oznajmiłem twardo.

Wtedy każdy z nich jakby się ożywił. Zyskał nowe życie, bo wszyscy spojrzeli na mnie. Oczywiście oprócz Jina, on był skupiony na drodze. Jebany perfekcjonista i mądrala.

- V nie mogliśmy jej wziąć ze sobą - rzekł J-Hope uśmiechając się sztucznie.

- Dlaczego?

- Ma tam dom, rodzinę i przyjaciół - wtrącił się Suga.

- Przyjaciół? Jakich kurwa przyjaciół, co?! Davida, albo te pierdoleniętą Yu-Yoon? Tak! O takich przyjaciołach mówicie?!

- V nie o to...

- No to kurwa o co?! - Spojrzałem ja Jungkook'a. Otworzył usta, lecz po chwili namysłu je zamknął. - No właśnie! My jesteśmy jej przyjaciółmi! To my ją chroniliśmy przez cały ten czas, a teraz mamy ją tak zostawić? Na pastę losu...?

- Tak będzie lepiej, dla nas i dla niej - odezwał się Jin nie spuszczając wzroku z jezdni.

Opadłem na fotel. Nie miałem siły na dalszą dyskusje z nimi. Pewnie i tak by to nic nie dało.

Zacząłem wypatrywać czegoś za oknem. Widziałem tylko niekończący się las. Kurwa. Miałem wielką ochotę się rozpłakać, ale wiedziałem, że to nie najlepsze czas i miejsce. Dlaczego jej nie zabrali? Bo zwyczajnie nie chcieli czy może się czegoś bali? Nie wiedziałem, ale chciałem się dowiedzieć. I tak całą drogę patrzyłem się przez okno myśląc czy kiedyś ją jeszcze zobaczę.

Tak, ale od tamtego momentu już nie chce jej widzieć, bo zrozumiałem dlaczego jej wtedy nie zabraliśmy.
❣❣❣❣❣❣❣❣❣❣❣❣❣❣❣❣❣❣❣❣❣❣❣❣❣
Ohayõ wam ❤
Jest rozdział ^^ znalazłam trochę czasu aby na wakacjach go dokończyć :3

Forget Us |BTS| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz