11| Mogłbyś się ubrać

122 10 1
                                    

11| Mógłbyś się ubrać

Podobno podczas popełniana samobójstwa w postaci skoku z wysokości wszystkie problemy znikają. Kiedy miałam już zsunąć się z krawędzi pomyślałam, że jednak jeden problem jest wyjątkowy. Mam na myśli to, że lecisz z dachu. Po prostu stchórzyłam. Albo nie chciałam żeby ktokolwiek cierpiał tak jak ja cierpiałam po stracie Rosie.

Spokojnie, kiedyś nie stchórzę. Kiedyś się uda.

Jeśli nie, przestanę brać chemię. Wyjdzie na jedno w dodatku nie z mojej winy. To znaczy inni będą myśleli, że to nie z mojej winy.

-Dzień dobry, księżniczko.- a no tak. Przecież spał tu Tony.

Czy tylko ja po nocy mam chwilowe zaćmienie części mózgu odpowiadającej za pamięć? Przez co nie pamiętam co wydarzyło się dzień wcześniej. Po chwili jednak moja brawa brew delikatnie unosi się co oznacza, że staram się myśleć. Wtedy odruchowo poprawiam włosy. Nie ważne co bym robiła musze poprawić wtedy włosy. Ze mną chyba serio jest coś nie tak.

Jakbyście byli ciekawi co robi tu Tony, no to nie miałam serca wyrzucić go w środku nocy. Nadal nie wiem o co mu wczoraj chodziło i szczerze boję się zapytać.

Kiedy takie słowa wylatują z ust ważnej dla was osoby, w waszym kierunku to cholernie boli.

-Mógłbyś się ubrać.- powiedziałam oschle i wróciłam do poprzedniej czynności, czyli przygotowywania śniadania. I ten dureń oczywiście czuje się jak u siebie. Przyszedł do kuchni w bez koszulki w samych dresach. Nie mam pewności czy miał cokolwiek pod nimi oprócz kości, mięśni, krwi i skóry. Bezczelnie otworzył lodówkę i wyjął mój ulubiony jogurt. Oczywiście nie zapomniał też o soczku, który wlał do mojego ukochanego kubka świnki, który czekał na poranną dawkę kawy.

-Ile ty masz lat żeby pić w kubku śwince i wycinać z gotowych gofrów zwierzątka?- on mnie już zaczyna wkurwiać. Po prostu takie gofrowe zwierzątka z nutellą, bitą śmietaną, dżemem i owocami bardziej mi smakują.

-Wystarczająco, żeby ten nóż wbić w twojego kutasa i Cię stąd wyjebać - powiedziałam odwracając się w jego stronę oblizując nóż z dżemu wiśniowego. Kolor zbliżony to koloru krwi.

-Nie zrobiłabyś tego- mówi z tym jego cwaniackim uśmieszkiem.

-Przekonamy się?- pytam podchodząc bliżej i opierając się o stół po drugiej stronie dalej trzymając w dłoni nóż.

-Woda ci się gotuje.

-Masz szczęście.- rzuciłam nożem w tył, w jego stronę, po czym poszłam zrobić kawę w normalnym, nudnym kubku.

Jedliśmy w ciszy. Widziałam, że blondyn od czasu do czasu zerka na nóż obok jego talerza. Oczywiście musiał zrobić sobie też kanapki, a udając kulturalnego narobił mi więcej zmywania. Kawa nie smakowała tak dobrze jak zwykle, natomiast gofry były przepyszne. Szkoda, że sama nie umiem ich zrobić, tylko zawsze muszę kupować.

-Jesteś cholernie seksowna, kiedy mi grozisz.

-Radzę Ci się zamknąć i opuścić mój dom.

-Już mnie wyganiasz?

-Ciesz się, że nie zrobiłam tego w nocy, albo pod wpływem emocji nie zepchnęłam Cię z tego dachu.

-Ale się tu gorąco zrobiło... czym ty wczoraj rzucałaś na tą biedną ulicę?

-Jakimś małymi kamykami, które tam znalazłam. Celowałam w ludzi, ale było ich strasznie mało i dostało się ulicy.

-Jest coś czego chciałabyś się nauczyć?

-Jeśli chodzi ci o to co mi, to tak. Chciałabym nauczyć się strzelać i móc zabijać bez konsekwencji takich kretynów jak Ty.

-Ej mała nie popędzaj się tak bardzo.

-Pamiętaj, że małe jest niebezpieczne.- powiedziałam i podeszłam bliżej zabierając wcześniej rzucony nóż. Widziałam i słyszałam jak się spina i przełyka głośniej ślinę, kiedy przejechałam nim po talerzu.

________________________________
Przepraszam, że rozdział taki krótki, ale już nie miałam pomysłu na więcej. Poznaliście właśnie drugie oblicze tej słodziutkiej Sami.
Obiecuję, że następny rozdział będzie dłuższy.

Od 6 do 12 sierpnia nie ma mnie w domu. Nie wiem jak będzie z internetem i z czasem na pisanie więc jeśli nie będę miała przygotowanych rozdziałów to nic się nie pojawi.

❤️❤️❤️

Forever Together || Tony BellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz