PROLOG

23 3 0
                                    

AMBER, 08-01-2020

Jedna chwila. Zaczynam się chwiać i tracę równowagę. Opadam swobodnie, lecz wzdrygam się, gdy zamiast spotkać się z twardym lodem, moje ciało styka się z powierzchnią lodowatej wody. Czuję, jak ujemna temperatura cieczy pochłania mój korpus i obezwładnia go swoim chłodem.

Desperacko próbuję złapać dech, jednak zanurzam się bardziej, czując jak moje kończyny kostnieją. Obraz przed moimi oczami zaczyna się rozmywać, a ja czuję się obezwładniona. Piekący chłód wciąż opanowuje moje ciało.

Kiedy walczę o odrobinę tlenu, lodowata woda dostaje mi się do płuc. Czuję, że to już koniec. Nogi i ręce, które jeszcze kilka sekund wcześniej były napięte, teraz rozliźniają się i bezwładnie suną w dół. Opadam z sił. Jakby przez mgłę, widzę, że światło jest coraz dalej. Wciąż dość blisko, jednak już nie osiągalne.

Jestem ospała, wiem, że koniec jest bliski. Przez głowę przechodzi mi tylko jedna żałosna myśl, by jednak spróbować. Szarpię się, usilnie chcąc pokonać opór wody, jednak na nic moje starania. Czuję, że jeszcze bardziej opadam z sił.

Natłok myśli bombarduje moją głowę. Czy to jest śmierć? Właśnie w ten sposób odejdę? Nie ma ratunku? Gdzie są ci, których kochałam, czy wiedzą? Zadaję sobie pytania, jednak jestem już zbyt wyczerpana walką, by spróbować na nie odpowiedzieć.

Przed oczyma staje mi niewyraźny obraz. Ja i Logan. Jeszcze nie dawno szczęśliwi i zakochani, a teraz? Teraz trup i żałobnik. Widzę te wszystkie przepełnione radością chwile, a następnie ckliwy obraz znika sprzed moich oczu, a w jego miejsce staje strach. Co ze mną będzie, gdy już przestanę żyć? Powoli zaczynam zdawać sobie sprawę, że umieram.

Mam ochotę łkać, jednak woda skutecznie mi to uniemożliwia. Moje powieki stają się coraz cięższe. Odchylam głowę do tyłu, czując, że lada moment wyzionę ducha.

Melancholijna pierzyna otula moje przemarznięte i przemoczone ciało. Wszystko dzieje się w ułamku sekundy, jednak dla mnie to już cała wieczność. Powoli opadam na dno, słysząc jeszcze jakiś wydźwięk i chaos nad pokrywą lodową. Zamykam oczy i oddaję się Hadesowi.

Kiedy odpływam w samotności, gdzieś w otchłań wieczności, czuję jeszcze pojedyncze szarpnięcia, jakby skurcze wciąż żyjących kończyn.

Godzę się z myślą odejścia, po raz ostatni otwieram oczy i błagalnym spojrzeniem żegnam się ze światem. Światło nade mną na moment przygasa, a ja nieruchomo poczynam piąć się ku górze.

– Logan? – Mamroczę w stronę rozmytej postaci. Nie słyszy mnie, nie reaguje.

A więc tak wygląda umieranie. Nie boli. Trochę męczy, ale nie boli.

Jestem ciekawa, gdzie trafię później, o ile jest jakiekolwiek „później”. Kiedy pragnę oddać duszę na sąd ostateczny, znów otwieram oczy.

Rażące światło nachalnie wdziera mi się do całego aparatu wzrokowego. Obraz poczyna jeszcze bardziej się rozmazywać, a ja próbuję zaczerpnąć lodowatego powietrza ponad powierzchnią wody.

Słyszę słumione krzyki, czuję dalikatne szarpnięcia, widzę rozmyte persony. Nic już mnie nie dotyczy. Wszystko jest poza mną. W tej chwili opuszczam ciało.

POZA MNĄ [WSTRZYMANA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz