P I E Ś Ń P I E R W S Z A

136 16 3
                                    



Aleksander


           Leżałem na łóżku i leniwie uderzałem w struny gitary elektrycznej. Ciche pomruki wypełniały ciszę i zagłuszały moje myśli. Do mojego niemrawego solo dołączyły stąpnięcia kocich łapek. Podniosłem wzrok znad instrumentu i uśmiechnąłem się do krążącego po pokoju dachowca. Ten miauknął głośno i oblizał pyszczek. Odpowiedziałem mu identycznymi gestami, na co kociak wlepił we mnie zdziwione spojrzenie złocistych oczu. Parsknąłem cicho i wróciłem do szarpania strun. Głośny dźwięk powiadomienia o nowej wiadomości przerwał moje pastwienie się nad gitarą. Znowu za szybko zerwałem się po telefon. Syknąłem i pokręciłem głową. Musiałem wrzucić w końcu na luz. Nim odblokowałem ekran, wziąłem trzy głębokie wdechy i nakazałem się sobie uspokoić. Wciąż za bardzo na niego reagowałem. Minął prawie rok od rozstania, a ja wciąż zachowywałem się tak, jakby to był pierwszy dzień naszego związku. Nie potrafiłem pozwolić mu odejść. Wciąż zajmował miejsce na piedestale w hierarchii moich myśli. Śniłem o nim, oddychałem nim, wyobrażałem sobie, że leży obok mnie, gdy nie potrafiłem spać. Nocną samotność wypełniałem wspomnieniami jego ciała. Tak doskonale nieidealnego. Przesuwałem palcami po wyimaginowanej bliźnie na kolanie. Ustami muskałem wrażliwe sutki. Stawałem się z nim jednością, oddychałem jego powietrzem i modliłem się, bym nigdy go nie stracił.

          Moje modły nie zostały wysłuchane.

Zjadłbym pizzę.

          Uśmiechnąłem się pod nosem i spróbowałem powstrzymać drżenie dłoni.

Wpadaj. Serwuję najlepszą w mieście.

           Wcale nie próbowałem z nim flirtować przez ten ostatni rok. Wciąż w mojej głowie tłukła się myśl, że to nie był koniec. Łudziłem się każdej nieprzespanej nocy, iż następnej zasnąłbym u jego boku. W końcu pomimo zerwania mieliśmy ze sobą kontakt. Czy to nie idealny fundament pod powrót do związku? Może. A może nie. Od pieprzonego roku nie potrafiłem odczytać jego intencji. Czasami miałem wrażenie, że jest lepiej, że wracamy do tego, co było. A chwilę później zdawało mi się, iż ma mnie dość. Nieświadomie uderzał w moje słabe punkty. A może świadomie? Otwierał stare rany, przywoływał wspomnienia. Zabijał mnie, a ja wciąż go kochałem.

Nie mam kasy, lel

            Mój przyjaciel powtarzał mi, że powinienem spierdalać jak najdalej i zapomnieć o nim. Wiedział, że będzie bolało jeszcze bardziej. Z jednej strony pragnąłem tego. Z drugiej nie wyobrażałem sobie życia bez niego. Nie po tych obietnicach, po tym, jak bardzo zaangażowałem się w ten związek. Chciałem dla niego wszystkiego, co najlepsze. Byliśmy szczęśliwi, a potem... zaczęliśmy się zabijać nawzajem. Wciąż nie miałem pojęcia, jak do tego doszło.

Mogę wpaść XD

           Chciałbym go zobaczyć. Wpleść palce w jego włosy, pocałować, przytulić i obiecać, że uchronię go przed całym złem tego świata. Niech tylko powie te dwa słowa.

Mam dużo planów na wakacje.

          Przełknąłem ciężką gulę w gardle. Już ja wiedziałem, jakie plany. Żeby się nie zdziwił, że ja też mam. Ale dla ważnych osób zawsze potrafiłem wygospodarować choć chwilę. Zacisnąłem powieki i odchyliłem głowę do tyłu. Proszę, nie chciałem znowu płakać. Kot położył się obok mnie, jakby wyczuł, że coś jest nie tak. Drżącymi palcami sięgnąłem po leżącą na stoliku nocnym paczkę papierosów. Wysunąłem ostatniego, szybko go odpaliłem i zaciągnąłem się. Kot prychnął cicho, czując zapach tytoniu. Pogładziłem go uspokajająco.

Pieśni martwych drozdówWhere stories live. Discover now