Czysty przypadek.

290 11 5
                                    

Wbrew opinii publicznej, hotelowe łóżka wcale nie są takie wygodne. Przewalam się na nim już drugą godzinę, bo oczywiście "księżniczka" nie zaśnie. Tak, mówię o sobie. Boże, a mogło być tak pięknie.

Ale wracając do wieczora. Taco. Odprowadził mnie jedynie do skrzyżowania ulic Złotej i Emilii Plater. Grzecznie się pożegnał, uścisnął moją dłoń i ruszył przed siebie a ja patrzyłam, jak znika mi z oczu wsiadając do taksówki.
Cóż, przynajmniej go poznałam. Nie miałam żadnego kontaktu do niego, ani nic.
Patrzyłam się smutno za pojazdem i gdy zniknął za skrzyżowaniem to ruszyłam do hotelu.

***
Promienie słońca zaglądały do mojego hotelu i rozświetlały mi twarz. Nie chętnie otwieram delikatnie oczy i ciężko wzdycham. Nowy dzień, nowe przygody.
- Juhuuu! - krzyczę obojętnie podnosząc prawą rękę do góry.
Niespiesznie stawiam nogi na podłodze, biorę ciuchy z walizki i ruszam wolnym krokiem do łazienki.
Biorę letni prysznic, myje zęby i robię bardzo delikatny make up bo pogoda nie pozwala na nic bardziej kryjącego. Nie, żebym narzekała na swoją cerę, bo jest w świetnej kondycji, ale te wory pod oczami od prochów trochę przerażają.

Schodzę na śniadanie i przeglądam, co ciekawego dają. Zdecydowałam się na jajecznicę ze szczypiorkiem i pomidorem i sok pomarańczowy.
Dreptam powolnym krokiem do stołu z jedzeniem, siadam wygodnie i zaczynam konsumować posiłek. W między czasie stwierdziłam, że przejrze social media.
Nuda, nuda, nuda. Mruczę pod nosem znudzona i przesuwam kolejne zdjęcie na Instagramie.
Niechętnie wstaje od stołu, zostawiając pusty talerz, biorę do ręki kubek z sokiem i raptownie czuję jak ktoś mnie trąca i cały sok, może nawet i większość spada na mnie jak i na przypadkowego ludka. Spoglądam na osobnika i rozdziawiam usta. Ja to mam, kurwa, szczęście. Stoi przede mną Quebonafide i prawie zabija mnie wzrokiem.
- Sorry. - szeptam i zawijam się prędko, ale łapie mnie gwałtownie za ramię i zatrzymuje.
- Mogłabyś trochę bardziej uważać? - syczy przez zęby i poprawia swoje ciemne okulary na nosie.
Kątem oka widzę jak uśmiecha się lekko jego hypeman. Krzysiek chyba, z tego co mi się kojarzy.
- Stary, to nie ja kręcę się między stolikami. Sam uważaj.
Uśmiecham się szeroko i wymijam Kube, zostawiając go z plamą na kolorowej koszuli.

Trzasnęłam drzwiami od swojego pokoju totalnie już poddenerwowana, wzięłam świeże ciuchy i udałam się do łazienki, żeby zmyć z siebie ta lepką substancje.
Wyszłam spod prysznica, wytarlam cialo, ubrałam się i skierowalam się w w stronę swojej torebki w której mam jeszcze trochę białego proszku. Wygrzebałam, wysypałam na stolik i kartą płatniczą utworzyłam białą linie. Jednym ruchem wyciągnęłam krechę i wytarlam nos. Od razu lepiej!

***
Całe moje ciało jest już mokre od potu po paru godzinnej zabawie w nocnym klubie. Kleiłam się prawie do każdego faceta. Nie mam pojęcia czy był trzeźwy czy pijany. Chciałam się w końcu zabawić i nie myśleć o rzeczywistości. Niektórzy próbowali zaciągnąć mnie do łazienki, ale się nie dałam! Brawa dla mnie! Mało brakuje, żebym wróciła z niespodzianką. 

Mam dość. Musze usiąść. Chwiejnym krokiem udałam się do toalety, żeby się jako tako odświeżyć zanim wrócę do hotelu. Stoję nachylona nad umywalką jak nagle jakaś para wparowuje do pomieszczenia całując się. Nie zwrócili nawet na mnie uwagi. Wzdrygnęłam się i schowałam puder, którym właśnie poprawiałam twarz.

Przedarłam się przez tłum ludzi do wyjścia trzymając mocno torebkę, żeby jej nie zgubić. na zewnątrz wyjęłam z niej telefon i chcąc chociaż przez chwilę świadomie sprawdzić, w którym miejscu jestem włączając aplikację mapy. Ledwo, ale udało mi się zlokalizować miejsce, gdzie przebywam, gdy gwałtownie ktoś na mnie ZNOWU wpadł. Telefon wypadł mi z ręki i pod nosem przeklnęłam. Usłyszałam śmiechy ludzi i niewyraźnie przeprosiny w moim kierunku. 

Chyba zaczyna być lekko nie przyjemnie. 

Zaczyna być mi zimno i otulam się ramieniem dalej idąc w stronę hotelu, modląc się w duchu, żeby tylko nikt mi nie wyskoczył z zaskoczenia.

^Filip^

Stanąłem na swoim balkonie w zabytkowej kamienicy aby odpalić papierosa. Inspirująca jest warszawa nocą, mogło by powstać naprawdę wiele fajnych tekstów. Zaciągam się powoli narkotykiem, spoglądam na dół i widzę znajomą postać, która idzie powoli. Chyba domyślam się kto to może być. Szybko zgasiłem papierosa i pobiegłem do drzwi, żeby do niej podejść. 

Otwieram wielkie drzwi od klatki schodowej, zaciągam kaptur od bluzy na głowę i idę za nią. Porusza się nie zgrabnie, ale wciąż seksownie macha tyłkiem. Oblizuje wargi i delikatnie do niej podbiegam, zarzucając ramię na jej kark, zakrywając usta, żeby nie krzyczała bo jest na Pradze, a tu nie jest bezpiecznie. 

-Spokojnie samotna duszo, to tylko ja. - szeptam jej do ucha a ona patrzy na mnie i lekko się rozluźnia. - Pamiętasz mnie?

Cos mamrocze, ale nie rozumiem. No tak! Przecież jej utrudniam.

- A! Wybacz. - zabieram dłoń z jej ciepłych i miękkich ust.

- Cześć Filip. - szepnęła zaskoczona. - Co tutaj robisz?

- Mieszkam. - stwierdziłem wesoło. - A Ty co tutaj robisz?

- W sumie... nie wiem jak się tutaj znalazłam. - opuściła głowę. - Chyba przesadziłam.

Próbowała się odsunąć, ale jej nie pozwoliłem i poczułem pod palcami jak jej przed ramiona sż zimne. Wiem!

- Chodź. - zakręciłem nią i skierowaliśmy się w stronę mojego mieszkania. - Zrobię CI ciepłej herbaty. Do hotelu masz kawał drogi. 

Przytaknęła tylko głową i weszliśmy do mojej klatki, uprzednio wpisałem kod otwierający drzwi.

---------------------------

WIEM! Wiem. Miało być wcześniej, tak chciałam nawet, ale moja wena wyparowała. O_0

:*


Mgła | Taco HemingwayWhere stories live. Discover now