Pełnoletność

390 12 0
                                    

Znalazlam się w barze, który w środku przypominał jak w amerykańskich filmach. Za ladą stał barman ubrany na luzie, w niebieska koszule i czarne jeansy. Przy blacie siedziało parę osób, które rozmawiało między sobą. W głębi pomieszczenia znajdowało się parę stolików, rozejrzałam się i ruszyłam w głąb lokalu. Zajęłam najbardziej oddalony stolik i wzięłam do ręki broszurkę z drinkami, które oferuje bar.

Po chwili zastanowienia, kiedy przyszedł kelner, zamówiłam zestaw szotów, dwie lampki wina i szklankę whisky. Poczulam, że zaczyna mi się już powoli wyostrzać obraz i nabierać intensywniejszych kolorów. Westchnęłam i w tym momencie podszedł do mnie kelner z zamówieniem. Podziękowałam i wzięłam pierwszego kieliszka i jednym ruchem ooroznilam zawartość. Postanowiłam zadzwonić do swojej przyjaciółki.

Po paru sygnałach odebrała.
- Wkoncu się odzywasz! - krzyknęła do słuchawki, aż musiałam odsunąć urządzenie.
- No... - zawahałam się. - Hej. Słuchaj, powiedz dla Krzyśka, że chcę znowu to samo. Będzie wiedział. Rozliczę się jak wrócę.
- Czy, aby nie przesadzasz, Anno? - powiedziała zmartwionym głosem. - Nie rób znowu tego samego błędu.
- Przestań. Nie będę marnować życia na siedzenie w domu jak cnotka jakaś. Albo gorzej! - zaśmiałam się.
Usłyszałam głośne westchnienie przyjaciółki.
- Opowiadaj co u Ciebie, jak w górach się pracuje? - zmieniłam zdanie, żeby nie ciągnąć dalej tematu.
- Świetnie! Poznałam naprawdę fajnych ludzi, ale jest bardzo ciężko... Ale to nic! Przynajmniej nie myślę o tym bałwanie, Robercie. - stwierdziła uradowana a ja się uśmiechnęłam i wzięłam już 3 shota. Nawet nie wiem kiedy wypiłam drugiego.
- Żałuj, że Cię tu nie ma. Świetne miejsce znalazłam do picia.
- Następnym razem, jak odbije się od dna. - zaśmiała się i pożegnaliśmy się.

Kątem oka zauważyłam znajoma mi twarz, ale byłam pod takim wpływem narkotyków, że nie do końca kojarzyłam tych brązowych włosów i prawie dwu metrowego wzrostu.

Wzruszyłam ramionami i oproznilam wszystko do końca. Podeszłam do barmana już dobrze wstawiona, uśmiechnęłam się do niego, zapłaciłam i wyszłam.

Chwijnym krokiem ruszyłam przed siebie. Co ja ze sobą robie, pomyślałam. Topie smutki w alkoholu, pozbywam się myśli przez narkotyki i tylko brakuje, żeby jeszcze wylądowała w czyimś łóżku. Przecież nigdy taka nie byłam. Roześmiana, wygadana, pełna energii dziewczyna, której byle gówno by nie zniszczyło. Wszystko do czasu, momentu kiedy pierwsza kreska, na urodzinach Kamiili, od jej znajomego, który handlował. Nie zapomnę tego do końca życia, jak prawie umarłam, gdy chciałam popływać w morzu. Ale ja nawet nie umiem tego robić! Dobrze, że w porę ktoś mnie powstrzymał i nawet nie wiem kto.

Szłam ulicą, którą rozświetlały wysokie lampy, gdy nagle poczułam jak ktoś mnie potrącił na chodniku, upadłam a człowiek pobiegł dalej.
- Uważaj jak biegasz, ćwoku! - krzyknęłam i nie byłam nawet pewna czy usłyszał ten ktoś.
Niedbale wstaje, otrzepuje się z brudu i chwijnym krokiem ruszam przed siebie gdy nagle ktoś przede mną się zatrzymuje. Boże!
Złapałam się za serce i prawie krzyknęłam gdy poczułam ciepła dłoń na swoich ustach. Podniosłam wzrok, wyterzylam ledwo wzrok i moim oczom ukazuje się chłopak o chyba brązowych oczach. Niestety, ale przy tym słabym świetle ich do końca nie widzę dobrze. Krótko ścięte wlosy, ciemny zarost pod nosem.
- Proszę, tylko nie krzycz! - szepnął i się rozejrzał dookoła. Opuścił dłoń.
- Kurwa, wywaliłam się przez Ciebie! - powiedziałam trochę głośniej, ale znowu zatkał mi dłonią usta, złapał za rękę i pociągnął w ciemny zaułek, za stara,duża kamienica. Ja pierdole, myślę i zaczynam panikować. Boże, on mi coś na bank zrobi!
Modlę się w myślach, żeby tylko mnie nie zgwałcił.
- Posłuchasz mnie teraz? - szepnął a ja kiwnelam głową twierdząco. Opuścił dłoń. - Przepraszam, że Cię przewróciłem.
- Nic się nie stało. - moje serce z paniki zaraz wyleci w kosmos.
Przygląda mi się chwilę, jego oczy patrz się w moje.
- Widzialem Cię chyba w barze. Siedziałaś na samym końcu lokalu? - pyta zaciekawiony.
Zawahałam sie i dostałam momentalnie olśnienia! Tak, to ta znajoma twarz z baru!
- To chyba ja... A czemu uciekales?
- Jakby to Ci powiedzieć... - zamyślił się na chwilę. - Jestem dość rozpoznawalny.
Uśmiechnął się w moim kierunku gdy nagle przyglnal swoim ciałem do mojego, złapał dłońmi za policzki i pocałował! Usłyszałam tylko jak ktoś przebiega obok i odrywa się ode mnie. Zszokowana popatrzyłam na niego i zdezorientowana. Ciekawa noc się zapowiada!
- Co Ty odpierdalasz?! - krzyknęłam do niego, kiedy brunet się odsunął i wychylił głowa zza ściany, żeby upewnić sie, że nikogo już nie ma.
- Ratuje swój tyłek przed fankami. - popatrzył na mnie. - Przepraszam.
Patrzę się na niego jak na wariata. Czy on całkiem sfiksowal? Odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie.
- Ty! Czekaj, no! Chociaż mi powiedz kim Ty do cholery jesteś? - podbiegłam za nim i wyrównała krok. Boże,jakie on stawia duże kroki!
- Nie ważne. - stwierdził i przyspieszył.
Ja Ci kurwa dam ucieczkę ode mnie! Podbiegłam do niego i zatrzymałam się tuż przed nim.
- Mow mi, kurwa teraz kim jesteś bo nie przejdziesz! - zagroziłam palcem.
Przewrócił oczami, obejrzal się, czy aby na pewno nikogo nie ma.
- Taco. - podał mi rękę. - Taco Hemingway. Miło mi.
Rozdziawioną usta i zrobiłam duże oczy. No tak! Stąd znajoma twarz! Czemu tego nie skojarzyłam? To przez amfetamine. Muszę zdecydowanie te gówno rzucić. Zrobiłam normalną minę.
- Hm. Nie znam. Nie słyszałam. - skłamałam, bo Chcę zobaczyć czy uwierzy.
- Jak nie? Moje rapsy każdy zna.
- Znam jedynie Ernesta Hemingwaya. To rodzina jakaś Twoja? - powstrzymuje się od śmiechu. Chyba się już wyluzowalam i założyłam ręce na piersi.
Westchnął.
- Dobra, będę spadał bo muszę coś załatwić. - już miał iść ale go zatrzymałam.
- O nie! Masz mnie odprowadzić do hotelu, za to, że uratowałam Ci tyłek!
- No dobra. Który to hotel?
- Marriott. A sproboj mi tylko uciec! Znajdę Cię i pocwiartuje!
Zaśmiałam się i ruszyliśmy. Kurcze, taka okazja być przy Filipie! Muszę coś wymyśleć, żeby wziąć od niego numer.

Dzień dobry wieczór! : D
Natchnęło mnie na pisanie, mam nadzieję , że nie jest źle ^^,

Mgła | Taco HemingwayWhere stories live. Discover now