PIERWSZE SPOTKANIE

454 19 16
                                    

Anthony Edward Stark

Ubrana w starannie wyprasowaną białą koszulę oraz granatową, ołówkową spódnicę do kolan, przekroczyłaś próg, jednej z większych firm na świecie. Mowa o Stark Industries. Byłaś tu miesiąc temu na rozmowie kwalifikacyjnej, a wczoraj otrzymałaś telefon od asystentki twojego szefa, że zostałaś zatrudniona na okres próbny. Od długiego czasu nie mogłaś znaleźć pracy, a teraz trafiła się taka okazja. To chyba logiczne, że o mało co nie wykitowałaś ze szczęścia. Gdy dobrze się spiszesz to kto wie, może zatrudnią cię na pełny etat. Po chwili stałaś w swoim w gabinecie księgowej. Kilkuletnie studia, przeróżne staże i wyrabianie certyfikatów się opłaciło. Siadając na obitym ze skóry obrotowym krześle przy swoim przeszklonym biurku, słyszałaś śmiechy twoich znajomych wątpiących w twój sukces. Jedyne, co możesz im teraz pokazać, to środkowy palec. Rozglądnęłaś się po swoim małym królestwie i westchnęłaś zadowolona. Lepiej nie mogłaś trafić. Z wspaniałym humorem rozpoczęłaś papierkową robotę, a godzinę później do pomieszczenia wparował twój pracodawca. Bądź, co bądź to wszystko należało do niego.

- Witam panno [reader's surname] – wstałaś i uścisnęłaś jego rękę. - Przyszedłem sprawdzić, jak sobie radzisz – oznajmił, podchodząc bliżej. Przypatrywał się leżącym na meblu papierom. - Tu zrobiłaś błąd.

Spojrzałaś na mężczyznę, ze strachem w oczach. Pomyliłaś się? Niemożliwe. Szybko wzięłaś odpowiednią kartkę i sprawdziłaś swoje obliczenia. Złapałaś się za głowę, widząc, że źle dodałaś, a potem odjęłaś proste liczby. Trzy lata studiowania matematyki, jak krew w piach!

- Chrystusie Niebieski, strasznie pana przepraszam panie Stark! To się więcej nie powtórzy!

- No mam nadzieję. Ach, no i przestań z tym „panem". Jestem Tony.

- [reader's name] – wydukałaś oszołomiona jego beztroską i szybką zmianą tematu.

- W takim razie [reader's name] życzę przyjemnej pracy – uśmiechnął się promiennie i skierował się w stronę wyjścia. Gdy chwycił klamkę, odwrócił się – Przygotuj bilans wydatków z ostatniego tygodnia i przynieś go do mojego biura.

- O-Oczywiście.

Stark zniknął za drzwiami, a ty rozpoczęłaś wykonywać polecenie. Tym razem nie mogłaś pozwolić sobie na nawet najmniejszy błąd.

Scott Edward Harris Lang

- Kim jesteś? - spytał mężczyzna w dziwnym czerwonym stroju z czarnymi i srebrnymi elementami.

- To jest [reader's name] – powiedział za ciebie Luis. - Znasz Andre? Pomagał nam wtedy przy jednym napadzie, który wyszedł nam po mistrzowsku, więc super. No wiesz, ten kiedy rabowaliśmy muzeum, wystawiali wtedy neokubizm, mój ulubiony zresztą. Andre woli neogotyk, dasz wiarę? No, to on ma brata, a ten brat ma kolegę. Raz nawet z tym kolegą poszedłem do baru, no i z moim kuzynem Ignacio, gdzie ostro zabalowaliśmy, wiesz co mam na myśli. Kiedy zamawialiśmy tam drinka, to obsługiwała nas taka kelnerka, o stary, mówię ci, jak z niej była-

- Luis - Lang przywrócił przyjaciela do porządku.

- No tak, wybacz Scottie– zreflektował się. - Ale wracając kolega ma dziewczynę, w opór fajną, dziesięć na dziesięć, a dziewczyna kolegi brata Andre ma siostrę, Emanuelę. Johny też ją zna, bo razem pracują w jednym takim zakładzie. Zajmują się tam krawiectwem. No, a ta siostra ma jeszcze bardziej superową kuzynkę, która stoi przed tobą - wytłumaczył, wskazując na ciebie.

- [reader's name] – przedstawiłaś się. Żułaś gumę i wyciągnęłaś przed siebie rękę.

- Scott – odpowiedział, ściskając twoją dłoń. Uśmiechnęłaś się i puściłaś mu oczko.

preferencje | marvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz