19. Mecz

580 15 12
                                    

Wsiedliśmy z Robertem do auta i pojechaliśmy w kierunku babci Klary. Jeszcze tego samego dnia zamierzaliśmy wrócić do Monachium, by następnego dnia Robert mógł zagrać mecz.

Na miejscu zostaliśmy na herbacie. Porozmawialiśmy i postanowiliśmy jechać dalej. Pani Iwona była już gotowa, więc nie musieliśmy na nią długo czekać.

- To co teraz planujecie? - spytała w samochodzie, gdy zabawiam Klarę grzechotką

- Pojechać do Monachium - uśmiechnął się w odpowiedzi Robert

- Wiesz dobrze, że nie mówię o tym! - skarciła syna. - Mówię o was! O tobie i Sylwii

Mężczyzna spojrzał na mnie w lusterku. Wiedziałam, że bezgłośnie wymagał, żebym sama o tym powiedziała. Chce wiedzieć, jak na to wszystko patrzę.

- Jeśli o mnie chodzi, to nie przeszkadza mi nasza obecna relacja. Ważne, że się kochamy, a czy ludzie o tym wiedzą, czy nie, to już bez różnicy. To od Roberta zależy pierwszy krok - uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na kierowcę

Cała podróż minęła nam w miłej atmosferze. Dużo rozmawialiśmy i żartowaliśmy.

*

Wstałam z łóżka zdziwiona. Słońce świeciło w okna, Roberta nie było, a całą noc przespałam bez płaczu Klary. To była zdecydowanie nowość w moim życiu. Zeszłam po schodach do kuchni w celu zjedzenia śniadania.

- Dzień dobry! - powiedziała mama Roberta z Klarą na rękach

No i wszystko jasne! Od razu mogłam przypomnieć sobie, że kobieta przyjechała, głównie zająć się wnuczką.

- Dzień dobry - odpowiedziałam z uśmiechem

- Śniadanie leży na stole - rzekła bujając małą

- Nie musiała pani, naprawdę. Samo to, że chciała pani przypilnować Klary jest dla nas ważne. Nie trzeba było dorzucać sobie obowiązków - powiedziałam i przywitałam pasierbicę pocałunkiem

- To dla mnie żaden dodatkowy obowiązek, naprawdę. Robiłam śniadanie dla siebie i po prostu przygotowałam więcej kanapek. Robert jakoś nie narzekał - zaśmiała się - i proszę, nie mów do mnie "pani".

- Więc jak mam mówić? - spytałam - A tak właściwie, gdzie jest Robert?

- Mów do mnie mamo, i tak znając mojego syna, wkrótce będziecie małżeństwem - uśmiechnęła się - Robert pojechał na trening

- W porządku. No tak, dzisiaj gra mecz! - przypomniałam sobie

Zjadłam śniadanie i wzięłam Klarę na ręce. Chciałam odciążyć trochę mamę od tego zadania. Długo jednak nie musiałam jej nosić. Dziewczynka szybko zasnęła. Położyłam ją do łóżeczka i poszłam się przebrać. W łazience zobaczyłam karton w kolorach Bayernu. Otworzyłam go z ciekawości i ujrzałam ubranie zwinięte w kostkę. Na wierzchu leżała niebiesko-czerwona koszulka z napisami: Bayern Monachium i Lewandowski. Pomiędzy wyrazami znajdowała się duża dziewiątka. Usmiechnęłam się na ten widok. Wiedziałam, że taka bluzka nie musi oznaczać tego, że jestem z Robertem w związku. Pod ubraniem leżał bilet w strefie VIP.

Południe minęło mi szybko. Na siedemnastą trzydzieści miałam być na stadionie, więc o szesnastej zaczęłam przygotowania. Założyłam krótkie spodenki i koszulkę przygotowaną przez partnera. Moje naturalne brązowe, falowane włosy zostawiłam rozpuszczone. Na twarz nałożyłam lekki makijaż i byłam gotowa. Zeszłam na dół z biletem i torebką w ręku. Podeszłam do Klary, która bawiła się na dywanie grzechotką i ucałowałam ją

Spełnione uczucia || Robert LewandowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz