17. Niepewność

474 22 2
                                    

-Nic już nie mów, jesteście bezpieczne. - wyszeptał mi do ucha, a ja straciłam ochotę na jakiekolwiek tłumaczenia.

Wyjeliśmy z auta wszystkie rzeczy i weszliśmy do domu. Kolejny jednorodzinny domek... Tym razem z ogródkiem. Trawa równo przycięta, a wewnątrz porządek.

-Mogę wiedzieć gdzie jest łazienka? - spytałam

-Schodami w górę i drugie drzwi na prawo. Nie pogubisz się?

-Spokojnie, umiem liczyć do dwóch - usmiechnęłam się i ruszyłam w stronę kręconych schodów.

Łazienkę znalazłam bez problemu. Jasna i elegancka, z resztą jak cały dom. Zmyłam rozmazany makijaż kosmetykami Ani. Potrzebowałam chwili dla siebie. Nie wiedziałam, co mam robić. Komu ufać. Czy Robert mydlił mi oczy, czy ta kobieta naprawdę nie była Anią? W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi

-Proszę - wyszeptałam

-Wszystko w porządku? - podszedł do mnie piłkarz i objął od tyłu

-Tak, wszystko dobrze - zmusiłam się na delikatny uśmiech

-Martwiłem się - wyszeptał mi do ucha

-Już mi to mówiłeś, przecież nic się nie stało - zdałam się na nieco głośniejszy ton

-Chodziło mi o to, że siedzisz tu już dwadzieścia minut

-Naprawdę? - zapytałam zszokowana. - Zamyśliłam się, przepraszam

-Chodź, ugotowałem coś z myślą o tobie.
Po posiłku mężczyzna poszedł zająć się płaczącą Klarą, a do mnie znów wróciły myśli tajemniczej kobiety. To wszystko było jak puzzle, w których brakuje połowy elementów. Tych najważniejszych...

Postanowiłam wyjść na dwór. Usiadłam na jednym z krzeseł ogrodowych i spoglądałam w bezchmurne niebo. Czy mogłam powiedzieć, że jestem szczęśliwa? Z perspektywy czasu, tak, byłam wtedy szczęśliwa, ale w tamtym momencie nie zdawałam sobie z tego sprawy. Było tyle rzeczy, które nie dawały mi spokoju, iż nie dostrzegałam tego, co najpiękniejsze.

Zamknęłam oczy w celu odprężenia. Dźwięki dochodziły do moich uszu z każdej strony. W pewnym momencie usłyszałam kroki. Otworzyłam szybko oczy, ale nie dostrzegłam Roberta. Stała tam kobieta, ta sama, która "odwiedziła mnie" parę dni temu. Zerwałam się na równe nogi i zlana potem wyszeptałam:

- Co ty ode mnie chcesz?

- Zabrałaś mi dziecko! Policja o wszystkim się dowie! Nie ujdzie ci to na sucho!

-Robert mnie prosił. Ja, nie chciałam. On mówił, że... cię nie zna... Ty nie jesteś Anią... Bał się. Ja też się boję! - jąkałam się, a "Lewandowska" śmiała mi się w twarz

- Ciekawe, komu uwierzą? Jakieś babce, która ma fobię na moim punkcie i próbuje zepsuć mi życie na każdym kroku, czy mi? - kobieta zaczęła zmierzać w moją stronę.

Cofałam się w tył, aż napotkałam na swojej drodze leżak. Potknęłam się i upadłam, lecz się nie poddałam. Na czworaka pełzłam do tyłu, aby przestrzeń między nami nie ulegała zmianie. W końcu moje miejsce ucieczki się skończyło. Stałam przy ścianie bez szans na ratunek. Wystraszona patrzałam, jak "Ania" podchodzi do mnie i zaczyna mnie podduszać.

-I jak się teraz czujesz? - uśmiechała się.

Ta kobieta nie ma w ogóle uczuć! - pomyślałam

Próbowałam nabrać powietrza, lecz z każdą sekunda szło mi to oporniej. Złapałam za rękę napastniczki, lecz ta nie spowalniała uścisku. Nim straciłam przytomność zdążyłam wyszeptać: "Robert, pomóż"

Spełnione uczucia || Robert LewandowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz