Fałszywa narzeczona

25 1 2
                                    

Nowe miejsce z widokiem na stare miasto i ciągnące się za nim pola. A więc był to jeden pokój i łazienka. Mini gabinet, stół z krzesłami, kanapa i oddzielna jedwabiem sypialnia. No kurcze super!!!  Teraz to na pewno go nie unikne!!  Ale w nawet przyjemnej atmosferze minęły dwa tygodnie. Martwiła mnie tylko jedna rzecz. Dlaczego ani ojciec, ani Marysia, nawet ataman nie odpisywali na moje listy. Myślałam, że tak długo dochodzą. Ale to nie to.  Tego wieczora dolałam leki nasenne do herbaty Petra. Ja poszłam spać a on siedział na kanapie i czytam książkę. W nocy obudził mnie czyjś głos. Lekko uniosłam głowę i podsłuchałam rozmowę Werianczego z Kasikiem.
-Gdzie są listy atamana i Iwanowicza?
-Tu Petro, sporo ich. Ale wiesz jak Agata się dowie to...
-Nie dowie się. I niech tak zostanie!!  Andrej jeżeli będą jakieś listy z Ukrainy to mi je daj!
-Dobrze. Wybacz ale ja już muszę iść.
Werianczi szedł w stronę łóżka. Szybko położyłam się i udawałam że śpie. Rankiem wcześnie wstałam. Zerknęłam czy Werianczi śpi i pocichutku poszłam do biurka szukać MOICH listów!!  Kiedy znalazłam siedem kopert Werianczi się obudził.
-Co robisz Aguszka?
-Ja co robię?  Co ty robisz!!  Zabierasz moje listy od rodziny!! Wiesz jak na nie czekałam!!  Ty naprawdę myślisz, że nagle cie pokocham po tym jak ty mnie traktujesz?!!!
-Aguszka ja to dla....
-Dla mnie?  Czy ty siebie słyszysz?  Posłuchaj mnie bo więcej nie będę powtarzać!  Listy adresowane do mnie są moje i tylko moje!!!  Jeżeli będę chciała to ci je pokaże, a jeśli nie to zdała od nich!!  A jeśli nie to zrywam zaręczyny i nie boję się ciebie!!!!!
-Duszyczka moja kochana. Ja chciałem oszczędzić ci stresu...
-Oszczędzić stresu?  Ja byłam jak tykająca bomba nie wiedząc co się dzieje w wiosce. Ide się przejść.
-Zaczekaj.
-Niet!  Ja sama.
Poszłam do restauracji zabierając ze sobą listy. Wierianczi ma zdrowie jak koń, jak na niego leki Serafina nie podziałały. Usiadłam przy stole na dworze i zamówiłam kawę.  Najpierw otworzyłam list od ojca, w którym napisał, że dowiedziała ich Olga Sawilna. Pytał również kiedy wracam do domu. Natomiast zaniepokoiły mnie listy od Bohdana, atamana i Wasyla. Pisali, że za niedługo wrócę na kozacką ziemie. Ataman pisał również, że szukają Kaźmy, podobno jest przywódcą bandy rabusiów.
Co ci idioci znowu kombinują?!! A Kaźma? Sama nie wiem co myśleć. Kiedy zamykałam listy przybiegł Werianczi.
-Myślałem, że gdzieś uciekłaś.
-Taka głupia to nie jestem!
-Zjedzmy dzisiaj razem obiad w restauracji z dobrą muzyką,winem a nawet szampanem.
-Ale..
-Nie ma żadnego ale. To co idziemy?
-Jak sobie życzycie.
-Ale chidźcie najpierw do pokoju, ja założe jakiś bardziej odpowiedni garnitur a ty odpiczniesz.
Jak ja już bardzo chciałam wracać już do domu... Kiedy przyszlismy do domu Werianczi szybko sie przebrał i wybiegł z pokoju jak torpeda. No cóż dałam listy na dno walizki i wyszłam na balkon. Po jakimś czasie przyszedł Petro  obładowany kolorowymi pudłami.
-Aguszka maja podejdź tu.
-Stało się co?
-Niet, niet. To dla ciebie.
-Dla mnie?  A z jakiej to okazji?
-A z takiej dusza maja, że ja w tobie zakochałem się do pierwszego wejrzenia. Żyć bez ciebie nie mogę, bo serce moje umiera.
-Naprawdę ty powinieneś pisać wiersze miłosne.
Otworzyłam pudła, w których były suknie, biżuteria, nakrycia głowy.
-Ale to napewno musiało być bardo drogie. Majątek na to wydaliście. Proszu was odnieście to do sklepu spowrotem.
-Słońce moje. Majątek jest warte twoje serce a nie te drobiazgi. Proszu ja was załóżcie suknie i chidźcie ze mna na obiad.
Cały czas słodził mi o tym jak mnie kocha, że muszę przyzwyczaić się do takich prezentów. No dobra, teraz tylko ten obiad przeżyć. Poszliśmy do klimatycznej restauracji, ktora nawiązywała do średniowiecznego browaru. Usiedliśmy do stolika udekorowanego czerwonymi różami i szampanem. Werianczi zamówił zespół, który grał klasyczną muzykę.
-Mogłam bym o coś zapytać?
-Nie smakuje ci?
-Wszystko pyszne tylko chciałam zapytać kiedy wracamy na Ukrainę?
-Kiedy tylko będziesz chciała.
-To za tydzień możemy wyruszyć w drogę?
-Jeżeli chcesz.
Po obiedzie poszliśmy na mały spacer a gdy przyszlismy do pokoju Werianczi natychmiast wyszedł.
Spaliłam listy i poszłam czytać książkę nagle jakiś zamaskowany człowiek wszedł do pokoju. Gwałtownie wstałam i zaczełam krzyczeć. On podbiegł do mnie i film mi się urwał. Kiedy się obudziłam byłam w jakimś pokoju z związanymi rękami, nogami i zaklejonymi ustami. Po chwili do sali wszedł Karasik. Odwiązał mnie a ja chciałam zacząć krzyczeć, ale Karasik powiedział.
-Cicho!!  Nie krzycz bo będziemy mieli kłopoty!
-My?  To pan mnie porwał i tutaj trzyma!!
-Uspokój się!  Chodź jedziemy i nie pytaj o nic!
-Ja nigdzie nie jadę!!  Ja muszę wracać do hotelu!!!
-Nigdzie nie musisz i siadaj do karocy nie denerwuj mnie!!!
-Nigdzie nie jadę zrozumcie to!!!
I Karasik się wkurzył!  Wyciągnął z kieszeni jakąś chusteczkę i przyłożył mi ją do ust. Próbowałam się bronić lecz byłam za słaba. Zasnęłam i obudziłam się w karocy .
-Jak wy....
-Agata ja cię proszę o nic nie pytaj.  Jesteś bezpieczna i wolna przynajmniej na chwilę.
-No dobra koniec żartów!  Kto wam zlecił żebyście mnie porwali?!
-Nikt!
-Nikt?!  Za idiotke mnie macie!!!  Ja znaju, że wy sami byście mnie nie porwali, bo żadnego interesu w tym nie macie!  Mów pan i nie kłam!!
-Kazaki.
-Kazaki z Krasnolili?
-Tak. A dokładnie Bohdan i Wasyl. Nie znam ich dobrze wiem tylko, że w armii służyli.
-Ile jeszcze do Krasnolili?
-Już niedaleko dojeżdżamy, za dwie godzinki będziemy na miejscu.
-A moje rzeczy gdzie?
-Kilka sukni macie w walizce a reszta została.
-Dziakuju wam.
Kiedy dojechaliśmy do domu poszłam przywitać się z tatą i rodzeństwem.
-Dobry deń wam.
-Agusza?  Wróciłaś już?  Dlaczego tak szybko?
-A wróciłam ale jak chcecie to mogę już jechać spowrotem.
-Doczka moja kochana. A Kaliwanow gdzie?
-Jeszcze musiał zostać.
Przywitałam się z braćmi, szwagrem i Marysią,  i poszłam do pokoju się przebrać, bo chciałam pójść do atamana i poszukać tych durni. Kiedy miałam już wychodzić do pokoju weszli bracia.
-Możemy?
-No tak proszę. Stało się coś?
-No tak jakby?  Musimy ci coś powiedzieć o Oldze.
-Słucham.
-Olga Sawilna to.... Narzeczona Werianczego.
-Co?
-Sama nam mówiła.
-Ten gościu jaszcze mnie popamięta!!!
-Kuda idziesz? 
-Do atamana!!
Poszłam jeszcze do taty, który był u siebie w pokoju.
-Baćko. Jak Kaliwanow przyjedzie to powiedz mu, żeby zaczekał na mnie u mnie w pokoju!
-A stało się coś?
-Po prostu mu to powiedz!
A ja poszłam do atamana. No i tam to dopiero było.
-Witam ciebie Oksanka.
-Aguszka witaj. Jak tam za granicą?
-Dobrze. A ojciec jest?
-Jest ale coś głośno tam. Ale powiedział jak przyjedziesz to masz do niego przyjść.
-A baby o co znowu się kłócą?
-Nawet nie pytaj. O pranie bo jednej zniknął kosz z praniem i mówi że sąsiadka jej ukradła.
-Ale przynajmniej ataman się nie nudzi. Do zobaczenia.
Weszłam po cichu do środka gdzie było takie larmo, że wytrzymać nie szło. Skłoniłam głowę w stronę atamana a on kazał mi wejść do środka.
-Dobry deń. To ja później przyjdę...
-Dobry deń. Sidaj tu i powiedz im coś, bo ja już nie mam siły!!!
-Ale to pan ty rządzi.
-Siadaj!!!
Usiadłam jak na szpilkach a baby znowu zaczęły sie kłócić.
Ataman tylko trzymał się za głowę.
-Atamanie co wy krzyknąć nie umiecie ani ręką w stół uderzyć?!  Poszukajcie przy ich domach.
I ataman sie wkurzył. Kazał wszystkim zamilknac i zaprowadził kobiety do domu gdzie zaginęły ubrania.
-Agata chodź!
-Idźcie ja z Oksaną posiedze.
-Ale czekaj na mnie!
-Dobrze.
Pogadałyśmy z Oksaną, ale nie długo bo za krótką chwilę wrócił ataman. Oksanka zapytała czy znaleźli pranie. Okazało się, że zostawiła je przy drzwiach. Zaprosił mnie do środka bo on i ja mieliśmy ważne sprawy.
-Wina ze mną się napijesz?  Albo wódki?
-Niet ja dziękuje.
-Kieliszka wina nie od mówisz.
-Atamanie mówcie jakie sprawy do mnie macie.
-Kaźma był u Bohdana i kazał przekazać ci twoja starą lalkę i jakąś książkę.
-Dziakuju wam, ale o co chodzi z Kaźmą. Jak to on szefem bandy?  Znam go od dziecka to napewno pomyłka.
-Nie. Napadli już na kilka wozów, zabrali same drogocenne rzeczy. Jutro Bohdan i twoi bracia jada ich szukać.
-Ich?
-Podobno jest ich dwóch. Trzeba ich oddać policji.
-Ale oni...
-Ja znaju, że ty wieżysz, że wszyscy sa niewinni ale takie jest prawo. Teraz jest jaszcze druga sprawa, która dotyczy twojego męża i ciebie.
-Ale ja nie mam męża.
- No narzeczonego Petra Werianczego. Tydzień temu doszły do mnie papiery, że wykupił Krasnolile od Karasika. Teraz to on tu rządzi.
Winem się zaksztusiłam, bo własnym uszą nie mogłam uwierzyć.
-Wy sobie ze mnie żartujecie?
-Niet tu masz dokument.
I naprawdę ataman mówił prawdę. Werianczi wykupił wieś.
-Ale Agata. Jeżeli on umrze to wieś będzie twoja.
-On umrze?  Wolne żart. Na niego leki Serafina nasenne nawet nie działają! Nic ani grama. Teraz to naprawdę jest przekichane.
-Posłuchaj starego dziada. Rozkochaj go w sobie jeszcze bardziej, bądź milutka jak baranek. Uwież mi będzie jadł ci z ręki. Z mojej strony to wszystko. A dlaczego tak szybko wróciłaś?
-A o to proszę się zapytać Bohdana i Wasyla.
-Co zrobili?
-Zlecili porwanie Karasikowi. Przecież jak Werianczi się dowie to...
-O niczym się nie dowie. A jeżeli szukasz ich to chyba pojechali nad rzekę.
-Dziakuju wam za wsio. Do widzenia.
-Do widzenia. Jak przyjedzie Werianczi to oboje przyjdźcie do nas.
Podziękowałam i pojechałam nad rzekę szukać ich. Jeszcze jedno Wasyl był to najlepszy żołnierz kozacki.Oczywiście zaraz po Bohdanie. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 13, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Póki wioska śpiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz