Piękny niedzielny poranek. Zostały tylko piękne wspomnienia kiedy tańczyłam z Bohdanem bez obawy, że ktoś będzie coś podejrzewał. Lecz ten poranek nie był taki kolorowy. Obudziły mnie krzyki Marysi. Szybko się przebrałam i pobiegłam na dwór. W drzwiach spotkałam ojca a Marysia krzyczała na Kaźma, który trzymał konia Karuzo. Nie wiem o co poszło ale kiedy szłam do nich Marysia udeżyła Kaźma lejcami w policzek.
-Marysia!!!! Szczo ty wyrabiajusz?!!!!
-Ni twija sprawa.
-A moja!!! Drzesz sie w niebogłosy!!! Bijesz Kaźma!!! I za Szczo!!!!!
-Stiopuszka uciekł!!!
-Jak go do ślubu zmusiłaś to nie dziwota, że uciekł!!! Z Nikolajem po pocztę pojechali!!!!!!!
Marysia odburknęła i do domu poszła.
-Matulu mija! Pokażyty mi to.
-Nic mi nie będzie. Idzi do domu.
-Nikagda ni pidu! Chadi do kuchni opatrze wam to.
-Ale...
-Chadi!!
Obmyłam ranę Kaźma na policzku i posmarowałam maścią z kostyfołu.
-Idź do zielarza. Poproś go o leki dla Kaźma.
-No dobrze, ale ojciec nie pozwala do niego chodzić.
-Ojca się boisz? No idź.
No cóż. Poszłam jak rozkazał. Idąc przez wieś spotkałam mamę Bohdana panią Cwiete. Powiedziałam jej dobry deń a ona odpowiedziała czego nie można było mówić o atamanie. Szłam dalej do małej chatynki nieopodal cerkwi. Zapukałam do drzwi i weszłam.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry. Ty to córka Iwanowicza?
-Tak.
-Agata czy Marysia?
-Agata. Ja po leki dla Kaźma.
Starzec poszedł do następnego pokoju. W chacie pięknie pachniało różnymi ziołami. Byłam tyłem odwrócona do lady i spoglądałam na wszelakiego rodzaju zioła.
-Przepiękny zapach ziół macie. Ma pan może coś na urodę?
-Taboj na urodę nic ni treba.
Ktoś objął mnie ramionami. Szybko sie odwróciłam wystraszona, chciałam stamtąd uciec ale gdy spojrzałam na jego twarz oddech mi zatrzymało. Był to mój ukochany.
-Szczo ty tu robisz?!
-Nie mogłem żyć bez ciebie. Musiałem cie zobaczyć. Zapomniałem ci powiedzieć, że pięknie tańczysz mi śpiewasz niczym anioł.
-Dziakuju. A teraz tak naprawdę o co chodzi?
-Przyjdę dzisiaj do ciebie. Kiedy twój ojciec pójdzie spać otwórz swoje okno.
-Czyś ty do reszty zdurniał!!! ...
-Na chwilke pogawarit choczu!
-A tu to ni możesz powiedzieć?
-Niet!
-Idi już bo będziesz miał kłopoty.
-Łoj z taboj kłopoty nie straszne.
-Idi, Idi!
Bohdan poszedł a ja dalej byłam blada jak trup.
-Ma pan leki dla Kaźma?
-To co widziałem to był lek.
-Jak to?
-Dla Kaźma jedynym lekiem jest wasze szczęście. Ale zabierz mu trochę lipy.
-Dobrze. Dziakuju. Ile płace?
-Nic to w prezencie dla Kaźma. Idi, żeby ojciec cie nie zobaczył.
-Dziakuju. Do widzenia.
Pobiegłam szybko na pole do Kaźma aby dać mu lipę i podziękować za wszystko.
-Panie Kaźma? Tu jest prezent od zielarza troszku lipy. Dziakuju wam za to, że z Bohdanem mogła sie zobaczyć.
-Ja tobie też dziękuję za te wszystkie lata.
-Jak to?
-Wyjeżdżam do Werchowiny. Wyśle list do ciebie z moim adresem. Żegnaj.
-Ja panu też dziękuję. Był pan dla mnie jak ojciec, który zawsze potrafił otoczyć mnie miłością i zrozumieniem. 😢 Ja przyjade do pana. Obiecuje!
Kaźma zabrał swój worek i poszedł przez pola. A ja? Poszłam do piekła. Teraz to do nikogo nie mogłam sie juz odezwać. Siedziałam na ławce koło studni. Marysia przyjechała ze Stiopem i cały czas tylko sie kłócili. Łzy w oczach się kręciły. Po pierwsze, że Kaźma wyjechał, po drugie nie mogę zaręczyć się z Bohdanem do przez ojców!!!!!! Niech ich wszystkich szlak jasny trafi!! Przyszli do mnie Nikolka i Fioda.
-Szczo ci?
-Nic. Nie macie nic lepszego do roboty?!!!
-Bohdan ją zostawił?
-Zamknij sie Nikolaj bo nie ręcze za siebie!!!!!
Poszłam do pokoju trzaskając drzwiami za sobą. Wyszywałam wzór kwiatowy na chusteczce zarazem płacząc przy tym. Siedziałam przy tym do nocy. Kiedy wszystkie światła pogasły i tylko moje zostało otworzyłam okno. Długo nie czekałam na Bohdana.
-A jednak otworzyła.
-A czemu miałabym nie otworzyć?
-Co ty zła na mnie?
-Nie, nie na ciebie. Chciałeś mi coś powiedzieć.
-No tak. Za try niedziele na wojnę jadę.
-Żartujesz sobie?
-Niet.
-Proszu ja ciebie. Nie jedź, w doma zostań.
-Musze ojciec mi karze.
-Cały czas tylko ojciec! Jak nie mój to zaś ataman!!!
-Obiecuje. Szybko wrócę. Jeden rok wytrzymasz.
-Rok? Czekać budu, ale serce moje całe nie będzie.
Podeszłam bliżej do Bohdana i go pocałowałam. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Uciekaj! Szybko.
-Do zobaczenia.
Zawołałam, żeby poczekał zaraz otworze. Gdy Bohdan uciekł ja otworzyłam drzwi.
-Czego chcecie?!
-Z siostrą pogawarit.
-Nie ma o czym!
-Uwież nam jest!
-Wchodźćcie!
Moi bracia nagle zaczęli troszczyć sie o mnie?
-No to o co wam chodzi?!
-O Bohdana! My wszystko wiemy. Że ty go kochasz, spotykasz sie z nim u zielarza, a wieczorem gdy ojciec idzie spać on przychodzi do ciebie kiedy otworzysz mu okno.
-A skąd wy to wiecie?
-Domyśliliśmy się wczoraj kiedy cały czas tańczyłaś z Bohdanem. Dzisiaj po rozmowie z Kaźmą pobiegłaś do zielarza z kąd po chwili wyszedł Bohdan a po chwili ty. Dzisiaj płakałaś przy studni a kiedy spomnielismy o Bohdanie wpadłaś w szał.
-To o niczym nie świadczy.
-Nie bój się nikomu nie powiemy.
-No dobra! Tak kocham go a on mnie!! Tylko przez ojców nic z tego nie będzie!! A jeszcze oprócz tego musi za trzy niedziele jechać na wojnę a znając jego ojca przyjedzie dopiero za rok!!!!!!!! A nawet i później!!! Szczo to jest za życie?
-Agata! Uspokuj się. Wszystko będzie dobrze. A ojciec i ataman nie ma nic do gadania!
-Obyście mieli racje.
Tego po braciach bym się nie spodziewała. Jeszcze nigdy ze mna tak nie rozmawiali. No ale jednak człowiek na stare lata mądrzeje.... Albo głupieje? Jak to w moim przypadku. Kolejnego dnia pojechałam na przejażdżkę konną do lasu nad strumyk . Zabrałam ze sobą chusteczkę wyszytą kwiatami. Chciałam ją podarować Bohdanowi. Jechałam koło domu atamana.
-Deń dobry pani Cwieto.
-Deń dobry. Gdzie ty tak z rana?
-Przejechać się i odpocząć. A pan ataman jest?
-Nie ale Bohdan jest. Zawołać?
-Nooo, jakby była pani tak miła.
Tooo było mega dziwne. Czyżby powiedział mamie o całej sytuacji?
Bohdan wyszedł szczęśliwy i uśmiechnięty. Poszedł tylko zaprzęść konia i pojechaliśmy. Podziękowałam pani Cwiecie. Kiedy byliśmy troszkę dalej od domu zapytałam Bohdana czy mówił mamie o nas. On milczał.
-Bohdan!?
-Szczo?
-Mówiłeś mamie coś?
-Noooo.....
-Nie bądź jak dziecko! Mówiłeś czy nie?!
-Tak. Mówiłem, ale powiedziała, że ojcu nie powie.
No nie!!! No po prostu genialne! Ja ataman sie dowie to i jego i mnie zabije!
Nad potokiem siedziałam i patrzyłam się w płynącą wodę. Wyciągłam chusteczkę z kieszeni i dałam Bohdanowi.
-Co to?
-Wyszywanka. Żebyś mnie nie zapomniał.
-Ja ciebie nigdy nie zapomnę.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilkę i pojechaliśmy do domu. Trzy niedziele minęły jak z bicza strzelił. Dzień przed wyjazdem pożegnałam się z Bohdanem. Żal mi serce ściskał, że on na wojnę pojechał a ja z ojcem musiałam sie użerać. 💔
![](https://img.wattpad.com/cover/141667522-288-k856306.jpg)
CZYTASZ
Póki wioska śpi
RomanceAkcja toczy się w Krasnolili małej wiosce na Ukrainie. Iwan Iwanowicz gdy 17 lat temu stracił żonę zostały mu tylko dzieci. Najstarszy syn Nikolaj, Fioda, dwie córki bliźniaczki Marysia i Agata. Siostry były jak dwie krople wody, które różnił chara...