Chapter 7

380 31 5
                                    

Szybko ubieram dużą szarą bluzę i krótkie spodenki, które jako pierwsze wpadły mi w ręce. Wyglądam średnio ale trudno. Z łóżka biorę telefon i wkładam go do kieszeni. To samo robię także z pistoletem. Włosy ponownie zawiązuje w kucyka po czym szybko schodzę na dół, gdzie Jai już na mnie czeka. Uśmiecha się do mnie ukazując swoje białe ząbki.

-Brawo! Założenie bluzy i spodenek zajęło ci jedyne 20 minut- mówi spoglądając na zegar-Tiff! My wychodzimy-krzyczy a po chwili słyszymy krótkie "mhhmm". Otwiera mi drzwi a ja zwinnie wychodzę i czekam na Jai'a. Po chwili dołącza do mnie i idziemy w kierunku wybranym przez niego.

-Gdzie idziemy?- pytam gdy powoli idziemy obok siebie

-Na spacer

-No to się dowiedziałam-mówię z sarkazmem przekraczając oczami

On tylko patrzy na mnie i uśmiecha się głupkowato pod nosem.

-Z czego się śmiejesz?- pytam go nie wstrzymując

-Z Ciebie. Jesteś słodka

-Ja słodka?!- zatrzymuję się i zaplatam ręcę na klatce piersiowej

-Tak. Słodka ale nie tylko

-Taak? A jaka jeszcze?

-Jest wiele przymiotników opisujących ciebie

-Jakich?

-Kiedyś ci powiem. Mało o mnie wiesz a ja o Tobie. Może coś o sobie opowiesz?

Idziemy pustymi ulicami.

-Hmmm, nie wiem co mam o sobie powiedzieć. Popytaj mnie

-No dobrze. Więc: wolisz Londyn czy LA?

-Londyn bo tam się wychowałam u kocham to miasto najbardziej na świecie ale tutaj już sobie ułożyłam życie i mam tu przyjaciół. W LA też mi dobrze. Teraz ja cię o coś zapytam. Po co mnie tutaj zabrałeś?

-Nie wiem jakoś tak.-mówi uśmiechając się.

Idziemy jakiś czas aż siadamy na ławce. Pociągam nogi do brody i otulam je rękoma.

-W ilu związkach byłaś?- Jai pyta mnie i patrzy  na mnie z lekkim uśmieszkiem

-W dwóch-odpowiadam zgodnie z prawdą

-Opowiedz coś o tych chłopakach

-Pierwszy miał na imię Theo. Miałam wtedy 14 lat a on 15. Był kochany ale potem musiałam wyjechać tutaj. Wtedy byłam z Oscarem. I tyle. A ty ile miałeś dziewczyn?

-Czekaj-zaczyna udawać że liczy na palcach- było ich 7

-No nieźle. Każda to była pewnie farbowana blondi z mózgiem mniejszym od mojego paznokcia co?

-Fakt-odpowiada-Idziemy?-on wstaje -Tak pewnie-mówię dołączając do niego

Idziemy przez całkowicie pustą ulice. Nie słychać nic oprócz naszych mimowolnych oddechów. Ręce mam w kieszeniach bluzy. Idę i patrzę w ziemię. Noc jest dosyć ciepła.

-Dlaczego przy mnie jesteś inna?- pyta mnie nagle a ja zaczynam zastanawiać

-'Inna' czyli?

-Miła, uśmiechnięta, mniej sarkastyczna

Nie wiem co odpowiedzieć. Jesteśmy już obok domu a ja zauważam parkujące na naszym podjeździe Porshe należące do Hope. Totalnie olewam chłopaka i od razu szybko podchodzę do Liv, która wychodzi z auta. Przytulam ją a ona odwzajemnia gest. Po chwili odrywam się od niej.

GIRLS WITH GUNS (Jai Brooks fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz