Rozdział 9

398 67 22
                                    

"Wybrany abonent jest w tym momencie nieosiągalny, prosimy spróbować ponownie..."

- Cholera - mruknął Hoseok, odrywając od ucha chłodny ekran telefonu. Wybierał numer do Namjoona już niezliczoną ilość razy dzisiejszego dnia, a wciąż nie potrafił się z nim skontaktować. Fakt ten totalnie go paraliżował, bo minęło już kilkanaście godzin i za niedługo miało świtać. Od nieprzyjemnego pożegnania spod domu przyjaciela nie dostał od niego żadnego znaku.

- Hyung? - rozległ się zachrypnięty szept. Spod koca wygrzebała się jasna czupryna Taehyunga i Hoseok ponownie cicho przeklnął. Kursował do pokoju kuzyna po telefon przecież bezgłośnie, ale ten i tak się obudził - Co robisz? I która godzina? - patrzył zdezorientowany to na chłopaka, to na zegar na szafce nocnej.

- Nic, nic. Śpij. - szepnął szybko starszy i zaczął wycofywać się z pokoju, by uniknąć rozmowy. Oczywiście, że nic mu nie powiedział. Mógł teraz jedynie zbyć go wymyślonymi na poczekaniu wymówkami. - Mówiłem ci, że zgubiłem telefon. Chciałem tylko coś sprawdzić.

- Stój - Głos Taehyunga zdradzał, że stracił już cierpliwość ciągłymi niedopomówieniami i kiepskimi kłamstwami. - Możesz mi w końcu powiedzieć co się dzieje? - Ciemnowłosy zatrzymał się przed drzwiami i westchnął zrezygnowany. Obrócił się w stronę kuzyna, który zaczął podnosić się z łóżka. Noc była dziś bezchmurna, a zbliżający się do pełni wielki księżyc świecił tak jasno, że Hoseok mógł bez problemu widzieć poważną twarz Taehyunga.

Oczywiście, pomyślał sarkastycznie Hoseok. Zaczynam wariować, widzę rzeczy, których nie ma i obawiam sie, że Namjoon mógł zniknąć tak jak Jin. Nie miał na to kompletnie żadnych dowodów, oprócz własnych doświadczeń, więc jak ma w jakikolwiek sposób przekazać to Taehyungowi, aby ten nie uznał go za świra? W dodatku - podobnie jak on - nie należał do zbytnio odważnych, więc chciał oszczędzić mu strasznych opisów jego sytuacji. Bo sam niewiedział czy to wszystko było prawdziwe, czy poprostu mu się zdawało. Cała surrealistyczność tych wydarzeń napawała go lękiem. W dodatku Taehyung i tak nie jest w stanie mu pomóc.

- Chodzi o Jungkooka, prawda? - przerwał ciszę młodszy, podnosząc się i siadając na skraju łóżka. Nie patrzył na Hoseoka. Wzrok skupiony był na odłożonym przed chwilą niezablokowanym telefonie, który wyświetlał zdjęcie najmłodszego członka ich paczki ustawione na tapecie. Starszy ponownie westchnął, bo prawdę mówiąc Jungkook był teraz ostatnią rzeczą, o którą się martwił.

- Jeśli przez to jesteś zły i o niczym mi nie mówisz to przepraszam. Naprawdę chciałem ci powiedzieć wcześniej - dokończył Taehyung i niepewnie spojrzał na kuzyna.

- Nie chodzi o niego, naprawdę. Róbcie sobie co chcecie, tylko później nie przychodź do mnie z płaczem. - odpowiedział Hoseok i już miał zamiar nacisnąć klamkę.

- O co ci chodzi? - zapytał głośno zirytowany młodszy, ale od razu się opanował. Przez chwilę oboje w bezruchu nasłuchiwali, czy z pokoju obok nie wydobywa się żaden dźwięk. Obudzona ciotka to podwójnie wściekła ciotka.

- Hyung... - zaczął niepewnie Taehyung - To że tobie i Yoongiemu nie wyszło, nie znaczy, że mi i Jungkookowi też ma nie wyjść. Jungkook jest inny.

- Pewnie - prychnął Hoseok, czując jak ogarnia go fala wściekłości. Nie miał zamiaru rozmawiać z nim o Yoongim. Nie miał pojęcia o tym, co ich łączyło. Nie ma prawa uważać, że są w jakimkolwiek stopniu lepsi. Znów wpatrywał się w młodszego takim samym wzrokiem, co na kampingu w lesie - jakby to była zupełnie inna osoba, niż ta, z którą dorastał.

- I co? Zamierzacie przez cały czas się ukrywać? Co powiesz swojej mamie? - dodał sarkastycznie. Ciotka chyba oszaleje na wieść, że jej jedyny syn woli chłopców. Hoseok nie znał bardziej konserwatywnej matki. Nie licząc oczywiście matki Jimina, ale to już podchodziło pod chorobę umysłową. - Skoro to taka wielka miłość, to jak to sobie dalej wyobrażasz?

Leave a Light On | yoonseok, taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz