Hoseok powoli się obrócił, sam nie wiedząc czego się spodziewać. Ulżyło mu gdy zobaczył jedynie same drzewa i krzewy, które jeszcze przed chwilą mijał.
Zaczął zastanawiać się, czy przypadkiem nie popadł już w paranoje i od narastającego bólu głowy nie dostał halucynacji. Był wykończony, a jego umysł wszędzie doszukiwał się urojonego zagrożenia. Wziął kilka głębokich oddechów, by się uspokoić, ale wciąż czuł rozlewający się po jego karku ciepły i niebywale realistyczny powiew.
Serce prawie mu stanęło, gdy poczuł dotyk na ramieniu. Gwałtownie odskoczył, strącając tym obce ciało.
- Hyung, wszystko w porządku? - Jungkook ze zdziwieniem przyglądał się reakcji starszego.
Ciemnowłosy nie odpowiedział. Widok młodszego powinien być dla niego zbawienny w takiej sytuacji, ale teraz ulga i otucha przeplatana była z niechęcią i odrazą.
Wciąż miał przed sobą widok Taehyunga w jego objęciach. Sam nie wiedział dlaczego aż tak go to oburzało. Czuł się po prostu oszukany i wściekły na to, że wcześniej nie zauważył jego prawdziwych intencji. Jungkook totalnie zawiódł jego zaufanie i nie potrafił już patrzeć na niego tak jak przedtem.
Hoseok wyprostował się, poprawiając dyskretnie włosy i ubranie. Brunet wyglądał jak zawsze idealnie - spokojny, opanowany; jakby dzisiejsze wydarzenia kompletnie go nie poruszyły - podczas gdy on sam przez ciągły stres i ciężką noc prezentował się nieświeżo i żałośnie. W dodatku zdawał sobie sprawę, że przez jego bojaźliwe zachowanie przypominał małe, przestraszone dziecko i czuł się przez to jeszcze gorzej. Towarzystwo Jungkooka stało się dla niego bardzo krępujące, więc szybko zapytał o Taehyunga.
- Już idzie, wymiotował. - odpowiedział powoli Jungkook, wyczuwając niechęć w jego głosie. Miał zamiar się już nie odzywać, by niepotrzebnie nie zirytować go jeszcze bardziej, ale gwałtowna reakcja starszego naprawdę go zaskoczyła i szczerze zmartwiła - Na pewno wszystko w porządku?
Hoseok nawet na niego nie spojrzał, zauważając wyłaniającego się zza drzew Taehyunga. Wyglądał jeszcze gorzej niż przedtem. Grymas bólu wykrzywiał jego wciąż bladozieloną twarz. Powieki miał wpółprzymknięte, z widocznym wysiłkiem powstrzymując się przed ich całkowitym zamknięciem. Jego kurtka ubrudzona była błotem, liśćmi i zwróconymi przed chwilą resztkami jedzenia. Ledwie szedł, dlatego Hoseok od razu do niego podszedł i wsparł ramieniem. Bez słowa ruszył z nim w kierunku szosy. Nie zwracał najmniejszej uwagi na najmłodszego, ganiąc się w myślach za to, że przez małą chwilę marzył o tym, by pozostawić Jungkooka w lesie. By zniknął z życia Jungów tak szybko, jak się pojawił. Zbliżając się do vana czuł za sobą jego cichą obecność , która teraz tak bardzo przypominała mu przerażające wydarzenie sprzed kilku chwil. Musiał więc co chwilę się obracać, upewniając, że postać z tyłu to wciąż tylko i wyłącznie Jungkook.
Podróż do miasta upłynęła im w całkowitej ciszy. Zdecydowali się zawrócić, wybierając znacznie dłuższą trasę. Po drodze nie napotkali już więcej żadnych niespodzianek, nie licząc przebiegającego przez ulicę stada spłoszonych saren oraz wymijającego ich na zakręcie konwoju czterech czarnych aut pancernych jadących z nadmierną prędkością. Nikt jednak się tym specjalnie nie przejął, pogrążając się we własnych myślach.
Jimin nie protestował na wieść, że ich powrót wydłuży się o kolejne kwadranse. Gotowy był zgodzić się nawet na dłuższy kurs, byleby tylko więcej nie ujrzeć zwierzęcej padliny. Wyciszył telefon i skulił się na tylnym siedzeniu, myśląc nerwowo o bliskiej konwersacji z rodzicami. Jungkook nie odezwał się już ani słowem, Namjoon wciąż wypatrywał na poboczu Jina, a Taehyung z reklamówką w rękach opierał się o siedzącego teraz koło niego Hoseoka, który zamyślony obserwował mglistą scenerię zza szyby. Yoongi całkowicie skupił się na prowadzeniu. Poprzednim razem wyhamował w ostatniej chwili i nie chciał teraz popełnić tego samego błędu. Do miasta dotarli wraz z zapaleniem się ulicznych latarni.
CZYTASZ
Leave a Light On | yoonseok, taekook
TerrorPo kompromitującym incydencie w szkole Hoseok wiedzie życie outsidera. Wypad pod namioty z jedynymi przyjaciółmi miał początkowo wyciągnąć go z otchłani rozpaczy, w którą coraz bardziej popadał. Tymczasem zamienia się on w serię niewytłumaczalnych z...