.

5 0 0
                                    


Kiedyś był zupełnie innym człowiekiem. Miał pasje, zainteresowania, intelektualne jak i praktyczne, oraz będąc typem osoby prospołecznej i przyjaznej, wiele bliskich osób, których bez problemu mógł nazwać przyjaciółmi. Mając ustanowione cele dążył do osiągnięcia ich. Jego świat wypełniony był tysiącami kolorów, a paleta barw wydawała się nie mieć końca. Mogło się wydawać, że wokół jego osoby śpiewały ptaki, a przyroda żyła pełnią życia. Wszystko oddychało szczęściem, miłością i przyjaźnią.

Już w szkole podstawowej wyznaczył sobie cel, wiedział dokąd zmierza i kim chce zostać w przyszłości. Mimo młodego wieku jego stan intelektualny i emocjonalny był stabilny lecz dobrze rozwinięty. Tym właśnie przewyższał swoich rówieśników. Mimo swojej wyraźnej dominacji nie wywyższał się, a uśmiech gościł na jego ustach cały czas. Nawet katastroficzna, nieprzyjemna sytuacja nie potrfiła wyprowadzić go znerwów. Nie generował konfliktów, a wręcz im zapobiegał, łagodził wszelkie napięte sytuacje. Starał się pomagać innym na miarę swoich możliwości. Innymi słowy kulturalny, uroczy chłopiec, który wielu osobom dobrze wbił swój wizerunek do głowy. 

Idąc do czwartej klasy obiecał sobie, że zawsze będę przygotowany na zajęcia, a oceny nie spadną poniżej dobrej noty. Oczywiście nie tylko siedział z nosem w książkach. Był jak każdy inny chłopiec, grał w gry komputerowe i bawił się z kolegami w berka czy chowanego, o grze w policjantów i złodziei już nie wspominając.

Od samego początku robił to, co chciał, a nie to, co musiał robić. Wszystkie wykonywane przez niego czynności były dobrowolne. Śpiewał, biegał, tańczył czy jeździł na łyżwach dlatego, że podobało mu się to. Nie zabraniali mu tego  więc chciał w dobry sposób wykorzystać swój ogromny potencja i coraz większy zasób wiedzy w wielu dziedzinach.

Wszyscy dorośli mówili, że biło od niego wręcz oślepiające światło. Będąc dość niskim chłopcem o porcelanowej cerze, niebieskich oczach, których kolor porównywany był do błękitu oceanu okalanego przez promienie słoneczne, blond włosach tak jasnych jak kłosy zbóż wyrastających na polu, kołysanych na boki przez ciepły, letni wiatr, i zawsze rumianych, różowych policzkach wyglądem przypominał niewinnego aniołka z sercem grzechem niepokalanym i czystym umysłem, który nie przesiąkł zawiścią, arogancją i brakiem współczucia. Każdy, przynajmniej w jego mniemaniu, zasługiwał na drugą szansę i szczęśliwe życie.

Klasę czwartą i piątą ukończył z najwyższą średnią w szkole, a uwieńczeniem nauki w podstawówce był najlepszy wynik na testach szóstoklasisty i równie wysokie oceny. Był z siebie dumny. Zrobił to, co chciał. Zapisał się w pamięci jako dobry uczeń z nienagannym zachowaniem, który zawsze będzie niósł pomoc innym.

Po szkole podstawowej przyszedł czas na gimnazjum. Więcej nauki, mniej czasu dla siebie i innych. Jednak dawał radę i cały czas rozwijał swoje pasje, po prostu spełniał się. Z czasem udział w wielu zawodach i coraz więcej zdobywanych nagród. Powieszone na ścianie medale i dyplomy żądały uwagi. Każdego wieczora patrzył na nie i uśmiechał się z myślą, że stać gona więcej.

Pierwsze sprawdziany i kartkówki były proste, a wiedza sama wchodziła do głowy. Chętnie uczył się materiału podstawowego jak i tego wykraczającego poza zakres wiedzy obowiązkowej. Jednak... Światło, które od niego biło przygasło, a zastąpiły je częste nieprzespane noce i związane z nimi sińce pod oczami. Zapał, który w nim drzemał znacznie osłabł ustępując miejsca zmęczeniu.

Jakiś czas później ograniczył wychodzenie z domu i spotkania ze znajomymi przez co zaczął ich powoli tracić. Nie sprawiało mu to jednak przykrości gdyż ich głosy działały drażniąco na  wszystkie zmysły. Chciał być najlepszy, a co za tym szło? Musiał pozbyć się zbędnego balastu, jakim byli  bliscy znajomi i iść dalej nie zważając na to co będzie musiał odrzucić. Cel miał uświęcić środki. Zatracając się powoli we własnym świecie nie myślał o innych. Całkowicie oddając się treningom i ćwiczeniom na postawę czy wzmocnienie mięśni. Taniec i jazda konna stały się dla niego wszystkim. Po wypadku jaki zdarzył się podczas zawodów mama zabroniła mu jeździć na łyżwach i musiał zadowolić się czymś innym. Dzień podzielił na cztery części: szkoła, nauka, taniec i jazda konna. Z czasem gdy zaczęło brakować czasu zmienił porę snu. Potrafił uczyć się od dwudziestej pierwszej do piątej, zasnąć na godzinę, a później wstać i pójść pobiegać.

|| ~ Empty ~ || One Shot ||Where stories live. Discover now