Hej, jestem, Kang Soyeon, ale przyjaciele mówią na mnie Rossie, w sumie bardziej mi odpowiada ta opcja. Mam zaledwie osiemnaście lat. Chodzę do jednego z lepszych liceum w Seoulu. Uczęszczają tu uczniowie, którzy mają "nadzianych" rodziców. Głównie są to dzieci słynnych polityków, aktorów, lekarzy, prawników, piosenkarzy. Może dwadzieścia procent uczniów tej szkoły dostało się do niej dlatego, że sobie na to zapracowało, w tym ja.
Moja matka ma swój mały zakład fryzjerski, a ojciec firmę budowlaną. Odkąd zaczęłam uczęszczać do szkoły postawiłam sobie jeden cel: osiągnąć więcej niż moi rodzice. Na początku myślałam o karierze modelki, ale w trzeciej klasie szkoły podstawowej moje rówieśniczki doskonale udowodniły mi, że mam to sobie wybić z głowy, przecież się nie nadawałam, moja figura to było dno. Przez to wszystko w tak młodym wieku zaczęłam się odchudzać. Ćwiczyłam dzień w dzień jakieś standardowe ćwiczenia, które znajdowałam w internecie, jadłam tylko małe śniadanie i niecałe pół obiadu, który mi podawali. I tak przez cały rok. Trochę to się odbiło na moim zdrowiu, ale teraz w sumie jestem wdzięczna "koleżankom", że były wobec mnie "szczere".
Potem myślałam o tym żeby zostać prawnikiem, z jednego powodu. Nienawidzę matematyki. Myślałam, że jak pójdę w kierunku humanistycznym ona mi się nie przyda, że będę mogła spokojnie skończyć w liceum z tym przedmiotem. Powiedzmy, że się myliłam, bo moja wychowawczyni mi to wszytko wytłumaczyła. Musiałam znowu zmienić swoje plany.
Pamiętam dokładnie kiedy w piątej klasie dostałam psa, nazywał się Czaruś. Moi rodzice zaadoptowali go ze schroniska. Był dość stary, nie miał siły na moje wszystkie zabawy. Po trzech latach zdechł, był chory. Od tamtej pory stwierdziłam, że będę weterynarzem i będę chronić pieski przed śmiercią. Niestety dowiedziałam się, że weterynarze przyjmują nie tylko psiaki i kotki. Musiałam zrezygnować z tego planu, nie chciałabym być przy porodzie konia, krowy. Wtedy to mnie brzydziło.
Rodzice mi wytłumaczyli, że jeszcze przecież mogę poczekać z wyborem, byłam młoda. O dziwo się zgodziłam i przestałam planować swoją przyszłość.
Wreszcie przyszedł ten czas kiedy poszłam do liceum i musialam już powoli wybierać. Cóż, przystało na chirurga plastycznego. Chcę uszczęśliwiać kobiety jak i mężczyzn, którzy nie czują się dobrze w swoim ciele. Nadal mi nie przeszło i tego się trzymam. Mama i tata bardzo się z tego cieszą, że może zacznie się jakaś nowa era w mojej rodzinie i będzie ktoś inny niż fryzjer, budowlaniec, sekretarka i policjant. Ta "inteligentniejsza" strona, chociaż ja tak nie uważam. Myślę, że nawet rolnik może być mądrzejszy od naukowca.
Kiedy byłam w pierwszej klasie liecalnej myślałam, że moje życie jest już chociaż trochę ułożone. Poznałam swoich przyjaciół: Song Minho, syn prawnika, jego matka była modelką oraz Park Chaeyoung.
Jej ojciec jest biznesmanem, a matka nie pracuje, przecież nie musi jak jej mąż zarabia kilkadziesiąt tysięcy na miesiąc. Na początku myślałam, że nie będą chcieli ze mną rozmawiać, bo przecież nie jestem tak bogata jak oni, ale chyba ten przesąd, że bogaty legnie do bogatego w tym przypadku się nie sprawdził.
Nie sprawdził się też w innym przypadku. Myślałam, że poznałam miłość swojego życia: Kim Hanbin, ale nazywają go B.I. Wtedy był seksownym, inteligentnym nastolatkiem z trzeciej klasy z ojcem światowej sławy muzykiem oraz matką, która była aktorką. Był bardzo popularny w szkole przez rodziców. Nazywali jego gang: Hanbin i reszta. Cóż, banda prymusów. Polubiłam tylko Bobbiego, znaczy Jiwona. Zawsze potrafił poprawić humor.Byliśmy może razem sześć miesięcy, rozstanie źle przeżyłam. Zdradził mnie ze "szkolną pięknością". O niczym nie wiedziałam, dopiero potem Chaeyoung dała mi do zrozumienia, że zamiast chodzić na treningi koszykówki spotykał się z tą szmatą Megan. Mimo wszytko nie byli razem, raczej to była relacja friends with benefit albo po prostu była jego darmową dziwką, wątpię, że rozmawiali o czymś innym niż seks. Hanbin ukończył szkołę z bardzo dobrym wynikiem, co się dziwić, był naprawdę bardzo utalentowany i mądry. Jego hobby to była muzyka, miał to po ojcu, zdecydowanie. Po ukończeniu szkoły wyjechał do Stanów. Teraz jest pewnie na jakiś studiach medycznych, tak chcieli jego rodzice. Ewentualnie dąży do bycia raperem, tak jak on chciał. Zawsze mu mówiłam, że przecież może być rapującym lekarzem, operacje nie przebiegałyby w takiej nudzie.

CZYTASZ
hi, i'm in love with my ex
Fanfiction«Hej, jestem Rossie, wielka marzycielka. Będąc w trzeciej klasie szkoły podstawowej postawiłam sobie jeden cel: osiągnąć więcej niż rodzice. Kiedyś chciałam być modelką, ale moje "koleżanki" z klasy udowodniły mi, że się do tego nie nadaję. Prawnik...