Zielono oka Poczuła kolejną fale energi rozpraszającą sie po pokoju. Dreszcz przeszył mysiopopielatą małolate niczym igła materiał. Zauważyła kwaśną minę brata. Już nad sobą nie panował fale energii się robiły coraz silniejsze Luźno zawieszona szmata telepała się przy bijącej energii. Otwarte okno zamknęło się z hukiem. Oczy bruneta błyskały w ciemności niczym roztańczony płomyk świecy-Wracasz ze mną bez dyskusji-warknął i złapał ją za nadgarstek.-Nie-krzyknęła i zaczęła się wyrywać. Kot niczym strzała wypadł z ukrycia. Świst i stuk drobnych lekkich łapek o starą drewnianą podłogę zwróciły uwagę nieznajomego dla cienia przybysza. Kot obnażył garnitur białych ostrych niczym sztyletów kłów. Zasyczał złowrogo błyskają białymi kłami. Okrążał ich przyśpieszał i zwalniał składał się jak drapieżnik do ofiary, cicho i spokojnie.Łapy przesuwały się po drewnianej powierzchni wzbijając kłębek kurzu poduszki łap cienia sunęły bezszelestnie. Niczym cień i z stąd to imię...
Oczy kota mieniły się w ciemności niczym woda w promieniach słońca bawiących się w poranku. Cień sunął po parkiecie. Małe łapki cienia weszły w dziwny stan metamorfozy oczy zwierzęcia powiększyły się a źrenica stała się płaska. Zwierzę zaczęło rosnąć, korpus się wydłużył było słychać ciche pomrukiwania.Pazury cienia były długie niczym palce. Owy stwór przejechał nimi po parkiecie zostawiając głęboki chropowaty ślad.Kłęby dymu kłaniały się pod łapami zwierzęcia. Sylwetka stwora była coraz wyraźniejsza. Istota miała grube biało czarne futro w pasy. Ryk zwierzęcia przeszywał powietrze sprawiał że było czuć drganie wręcz dudnienie.
To wszystko działo sie w ułamkach sekund. Dziki kot krążył leniwie wokół nich. Caleb złapał Ashley i zasłonił ją ciałem.- Jak ci powiem to pędzisz do drzwi -syknął nie spuszczając wzroku z Cienia. Owy kot leniwie mrużył oczy zwalniał i przyśpieszał próbując dekoncentrować Caleba.-Ja odwróce jego uwagę -dokończył przyjmując pozycje wejściową do ataku. -Ale...
-Żadnych "Ale"- powiedział głośno i zimno brunet -No Ale to...
Dosyć -wrzasnął i w tym momencie cień się rzucił na Caleba -już -krzyknął i pchnął ją w stronę wyjścia. Chłopak złożył ręce w znak i wycelował w napastnika.Centymetry dzieliły Caleba i cienia. Promień lekko szaro niebiesko białej mocy wystrzeliła z palców bruneta...
Cień został trafiony.Kot wpadł całym ciałem na ściane za nim. Wielki dziki kocur zaczął maleć w zastraszającym tępię wracał do swojej pierwotnej postaci jedyne co się nie zmieniło z przemiany to kamień tkwiący między obojczykami zwierzęcia miał dziwny kształt.Cień lerzał jak by nie przytomny.Caleb wyjął miecz z pochwy metal ze chszęstem wyszedł z pochwy i w tym momencie krzyk nastolatki rozdarł cisze- CALEB NIE!!-Caleb zdziwiony spojrzał na dziewczynę-On cię mógł zabić nie można go zostawić przy życiu -powiedział zimnym stanowczym tonem nie znoszącym sprzeciwu. -Musze cie bronić opiekować sie tobą on jest zagrożeniem. Tak trzeba -dokończył brunet.-Jesteś moją małą siostrzyczką musze sie tobą opiekować- powiedział zimno kierując się w stronę cienia. Ciężkie buty bruneta suneły bezszelestnie
-Nie możesz tego zrobić- wypaliła w pośpiechu -To mój przyjaciel! -wrzasnęła tak żałośnie że Calebowi było żal...-Ten twój ,,przyjaciel" mało cię nie zabił jest niebezpieczny. Idź ja zaraz zejdę... ...Nie musisz na to patrzeć-Powiedział już z wyczuwalną złością nie na nią, nie na cienia tylko na samego siebie-Nie rób tego prosze Cię- dziewczyna padła na kolana roniąc łzęŁza płynęła leniwie po policzku. Łza goniła łzę piękne, zielone oczy były przysłonięte strumieniem rosnących się do oczu szklanych łez.-Wrócę z tobą tylko go nie zabijaj. Wrócę bez żadnych sztuczek -powiedziała rozpaczliwie szlochając.Caleb nie wytrzymał nie zdołał utrzymać pokerowej twarzy. Na twarzy bruneta pojawiły się słone łzy.-I tak wrócisz -powiedział ledwie powstrzymując drżenie głosu. Zacisnął dłoń na rękojeści i zacisnął szczęki wzioł zamach i usłyszał dziwny metaliczny zimny mrożący krew w żyłach głos. Calebowi serce zabiło mocniej.Poczuł gwałtowny spadek temperatury. Jego oddech było widać odwrócił się w stronę siostryByła wściekła jej oczy były niczym dwa płomienieWznosiła się w powietrze fale były coraz silniejsze. Caleb ledwo mógł się utrzymać na nogach, a był z niego kawał chłopa.Od dziewczyny bił strumień białego światła-Nie zrobisz tego, a ja nie wrócę tam-Wrócisz a ja i tak to zrobię- powiedział zimnym spokojnym tonem-Nie -krzyknęła i wszystko zaczęło lewitować włączając w to dom i wielki kawał ziemi. Caleb wiedział że ma prze***ane.-NIE- powtórzyła głośniej i cała sylwetka dziewczyny znikła w białym świetle pogrążając cały dom strugach białej energii.Dziewczyna opadła na kolana wyczerpana i wycieńczona. Zdążyła tylko obejrzeć się dookoła i padła na podłogę zaczęła widzieć jak przez mgłę.Miejsce gdzie stał brunet było wypalone jakby piorun uderzył -Zabiłam go- pomyślała Nie mogła znieść tej myśli. Łzy napłynęły jej do oczu.Dziewczyna nie dała rady zmęczeniu i zasnęła
____________726 słów____________________
#HEEEEEEEEEEEEYAAAAAAAAA! Druga część rozdziału napisana! Mam nadzieję że ktoś wogóle to czyta i komuś się to podoba.😍#*Skemandero! Piszcie w komentarzach czy wam się podoba i co poprawić!😎*
#Jak myślicie co się stało z Cieniem? Oraz Calebm i Ash? Kim jest koteł? Albo czym? Dowiecie się w kolejnych częściach YEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEY!🤩🤩😝 Więc no Dozobaczonka!!!!!!!!!#
*Pa pa!*
YOU ARE READING
Black Rose
Ngẫu nhiên"Jak coś robisz rób to dobrze". Tym mottem kieruje się bohaterka. Czekają na nią do odkrycia tajemnice związane z jej rodziną oraz wiele niespodziewanych przygód. Może podoła wyzwaniu? Lub pogrąży się u upadnie na samo dno ciemnej dziury z której n...