Rozdział II

11 1 0
                                    

Obudziłam się po ósmej, w nocy słyszałam jak Harry opuścił mój pokój. Całą noc śniło mi się to wszystko co wczoraj miało miejsce. Najpierw myślałam, że to naprawdę jakiś głupi sen. Ale potem doszło do mnie, że to wszystko prawda. Wstałam z łóżka kierując się w stronę drzwi. Przeszłam przez salon i otworzyłam drzwi od łazienki. Stając przed lustrem zaniemówiłam, na głowie miałam okropną szopę. Mój wczorajszy makijaż był kompletnie rozmazany, pod oczami miałam sine wory. Mój policzek nadal był opuchnięty i nadal bolał.

Głośno westchnęłam. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Ciepłe kroplę wody spływały po moim ciele.

Po kąpieli okryłam się ręcznikiem. Dokładnie się wytarłam i założyłam na siebie czarne dresy i tego samego koloru top. Rozczesałam włosy, następnie związałam je w koka, umyłam zęby i wyszłam z łazienki.

Poszłam do kuchni i stwierdziłem, że muszę jakoś odwdzięczyć się chłopaką, więc zaczęłam szukać po szafkach składników na naleśników.

Smażąc słyszałam, że ktoś schodzi po schodach. Gdy się odwróciła zobaczyłam zaspanego Harrego.

- Dzień dobry. - Powiedział obdarzając mnie szczerym usmiechem.

- Dzień dobry, wyspałeś się?

- Tak...a co ty tam gotujesz? - zajrzał mi przez ramię.

- Naleśniki, mam nadzieje, że lubicie.

- Oczywiście, że tak, ty się jeszcze pytasz - chłopak zaczął się śmiać a ja razem z nim.

- Właśnie skończyłam, możesz już jeść. A ja pójdę obudzić Louisa bo wszystko mu zjesz - pokazałam mu język a on odpowiedział mi tym samym.

Wbiegłam na górę po schodach i zmierzałam w stronę pokoju Lou. Nie pukając uchyliłam lekko drzwi, moim oczom ukazał się chłopak, który słodko spał. Podeszłam do niego bliżej szturchając go w ramię.

- Louis wstawaj śpiochu.

- Mhy...jeszcze 5 minut...

- Za 5 minut to Harry zje ci wszystkie naleśniki. - Zachichotałam.

- Że co! - Nagle zerwał się z łóżka. - Zrobiłaś naleśniki? - jedynie pokiwałam głową na tak, a Lou odrazu wybiegł z pokoju. Słyszałam tylko jak zbiega po schodach.

Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam śmiać się jak nigdy dotąd. Oni zawsze potrafili poprawić mi humor. Zeszłam na dół, aby też zjeść śniadanie.

Po posiłku chłopcy ogarneli się i wszyscy siedzieliśmy na kanapie w salonie. Dziś była sobota, więc mieliśmy wolne. Louis włączył jakąś komedię, której i tak nie rozumiałam. Myślami krążyłam wokół wczorajszych wydarzeń. Nagle z rozmyślań wyrwał mnie głos Harrego.

- Wszystko w porządku? Jesteś jakaś nieobecna. - Można było wyczuć troskę w jego głosie. Teraz obaj patrzyli się na mnie.

- Tak... - Powiedziałam ledwo słyszalnie. - To macie dzisiaj coś w planach? - zmieniłam temat.

- W sumie to nie...ale mieliśmy dziś jechać na zakupy. Pewnie zauważyłaś, że nasza lodówka święci pustką. - Powiedział loczek.

- Zauważyłam - uśmiechnęłam się do nich. - Mogę jechać z wami?

- Pewnie - Zgodził się Lou, a Harry tylko pokiwał głową.

- No to skoro będę tu mieszkać przez jakiś czas to może dorzucę się do rachunków i zakupów.

- No coś ty, nie ma takiej potrzeby. Jesteś naszym gościem. -Stwierdził zielonooki.

- No ale...

You & IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz