Rozdział 1

274 12 1
                                    

- To naprawdę konieczne?

Tak, pytam po raz kolejny od kilku godzin. Nie uśmiecha mi się mieszkanie z ojcem, przecież ja go właściwie nie znam, to dla mnie niemal obcy człowiek. Mamo, dlaczego mi to zrobiłaś? Nie poradzę sobie bez Ciebie. 

- Rozmawialiśmy już o tym, nie zostaniesz z babcią. Dobrze wiesz, że ona nie potrafi się zaopiekować nawet samą sobą.

Fakt, babcia jest dość specyficzna. W końcu która sześćdziesięciolatka nie wytrzyma tygodnia bez jointa? O, i każe mówić do siebie po imieniu wszystkim wnukom. Ale w gruncie rzeczy to bardzo ciepła i kochana osoba, mieszkałam z nią od urodzenia. Kto będzie się nią teraz opiekował, słuchał opowieści o tym jak mama była malutka? Nie mogę jej zostawić samej zaledwie dwa tygodnie po pogrzebie. 

- Poradzimy sobie, tutaj jest mój dom. -czułam jak powoli zaczyna mi się zbierać na płacz. Nie odnajdę się w Detroit.

- Albo zamieszkasz u ojca albo w domu dziecka. -pani z opieki społecznej była już zmęczona kilkugodzinną dyskusją. 

Wiedziałam, że już nic nie mogę zrobić, muszę stąd wyjechać. Gdy zamykałam walizkę, czułam jak łzy spływają mi po policzkach. Zostawiam mój ukochany dom.

KlatkaWhere stories live. Discover now