A Karolcia zawsze ma pod górkę

165 25 5
                                    

Urodziny, czyli czas, gdzie wszyscy składają ci życzenia. Kiedyś życzenia złożyła mi życzenia ciotka, której nigdy nie widziałam, a więc stwierdziłam, że to nie problem, gdy kogoś się nie zna...

Stwierdziłam, że będę odważna i zagadam. Nawet sobie budzik nastawiłam z podpisem "Jego urodziny, zagadaj". Byłam zdeterminowana.

Pierwszą mieliśmy biologię, a jego klasa zaraz po nas. Na biologii zaczęło się dziać coś dziwnego. Mówiąc, czułam lekki ból w gardle.

- Karolina, ale ty masz chrypę - odezwała się pani.

- JA? Chrypę? - dziwiłam się, chociaż dobrze słyszałam. - To nic. Przejdzie.

- No jasne, że przejdzie.

I pani zaczęła tłumaczyć dalej. Ja więcej się nie odzywałam, bo bałam się, że może mi się pogorszyć.

Po lekcji zauważyłam mojego wybranka. Siedział z kolegami z klasy na ławce i chichotali. Do tego jego starsi znajomi podeszli, a więc stwierdziłam, że zrobię to później. W końcu miałam cały dzień.

Przechodząc przez korytarz koleżankę spotkałam, która podała mi jakiś papier. Zauważyłam, że miał narysowany tort i napis "Wszystkiego naj". Lekko się skrzywiłam i spojrzałam na Ymir.

- Twój wybranek ma urodziny - powiedziała, prychając lekko. - Stwierdziłam, że stchórzysz, a więc przygotowałam ci kartkę. Musisz tylko napisać w niej życzenia.

- Nie stchórzę! - zezłościłam się, a mój głos zaczął drgać. - Złożę mu życzenia osobiście. Zachowaj tę kartkę dla siebie.

- Nie. Ty ją zatrzymaj. W razie co.

Pożegnałyśmy się i każda poszła w swoją stronę. Jak na złość mój głos wahał się i raz był wysoki, a raz niski... Do tego charkałam jak świnia. Jakby tego było mało, głos mi uciekał, że miałam otwarte usta, rozmawiałam i tu nagle, jakby ktoś mnie wyciszył. Masakra...

Wiedziałam dobrze, że jakbym poszła z takim głosem i nagle uciekłby mi głos, czułabym się głupio. Najprawdopodobniej nigdy nie zdałabym się na większą odwagę i uciekła, a nie chciałam, aby myślał, że jestem powalona.

No, ale na koniec dnia wzięłam kartkę od Ymir i chciałam mu dać, ale się wstydziłam, bo głupio będzie mu dać, a nic nie powiedzieć. Także dałam Narcyzie, która chodzi z nim na zajęcia artystyczne (taki obowiązkowy szajs), aby mu dała, ale także się wstydziła. Także kartkę dostał Mason, który jest chłopakiem, a więc mu ją dał.

Wszystko pięknie, gdyby nie fakt, że zapomniałam napisać w środku życzeń i się podpisać... Dostał jedynie kartkę z napisem :"wszystkiego naj" i narysowanym na niej tortem, która mogła być od każdego!

A potem pani na teatralnych kazała mi grać i straciłam głos. Nie mogłam nawet przyznać się kolejnego dnia, że dostał to ode mnie, bo przez 2 tygodnie leżałam w łóżku...

To smutne, ale chce mi się w sumie z tego śmiać xD

Jakby ktoś był ciekawy jak zareagował, to podobno się uśmiechnął. Tylko, że nie wiem, bo moja kochana Narcyza nie patrzyła się, bo bała się, że pomyśli, że to od niej.

Tak więc super XDDD Polecam bycie mną

Widzę Crusha!, czyli jak włączą się tryb idiotkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz