Trzy

1.3K 164 37
                                    

Od autorki: Z góry przepraszam za literówki, ale jestem zbyt leniwa żeby sprawdzić rozdział 🤷🏻‍♀️
    unprofessional [Naomi Jon's voice]

Louis wsiadł za kierownicę, pochylając się do Tori, która właśnie robiła sobie zdjęcie. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo byli tacy uroczy. Wyprostował się zapinając pasy co i ja zrobiłem, samemu wyjmując z kieszeni telefon i włączając instagram, zaczynając przeglądać stronę główną. Dominowały na niej mopsiki, muzyka i zwiastuny filmów netflixa.

Louis i Tori rozmawiali w drodze, na temat filmu na który chcą pójść dzisiaj wieczorem, a ja starałem się nie podsłuchiwać.

- Oh! Niedawno wszedł do kin film o Queen, błagam idźmy na to! - zawołała nagle dziewczyna. Na wzmiankę o tym zespole nie mogłem, nie podnieść głowy.

- Myślałem o jakimś horrorze - mruknął chłopak - Na przykład Halloween.

- Zayn? - spojrzałem na dziewczynę mojego przyjaciela, obróconą w moją stronę - Wybierz, Bohemian Rhapsody czy Halloween?

Oblizałem dolną wargę marszcząc brwi i spoglądając w niebieskie oczy Louisa w lusterku.

- Powiedziałbym, że film o Queen, ale jestem w samochodzie Louisa, więc powiem Halloween - powiedziałem powoli, a mój przyjaciel zaśmiał się cicho. Tori zmarszczyła brwi i uśmiechnęła się delikatnie.

- Więc może z Lou pójdę na Halloween, a z tobą na Bohemian Rhapsody? - spytała uśmiechając się. Zrobiło mi się miło, ale nie wiem czy to byłoby w porządku iść do kina z dziewczyną przyjaciela.

- Chciałbym, ale nie za bardzo mam czas na takie rzeczy jak kino - zaśmiałem się cicho. Na twarzy dziewczyny pojawił się smutny grymas. Posłałem jej przepraszające spojrzenie i spuściłem wzrok na telefon. Louis zatrzymał się pod domem kultury i obrócił do mnie pomiędzy przednimi siedzeniami. Roztrzepał mi włosy zanim zdążyłem zaprotestować lub zrobić chociaż unik.

- Baw się dobrze słoneczko! - powiedział śpiewnym głosikiem, z jakim rodzice odprawiają swoje dzieci do szkoły. Zamrugałem kilka razy zastanawiając się czy naprawdę go potrzebuję, ale jeżeli go zamorduję, będę musiał jeść lunche sam. Powstrzymałem się po raz kolejny w swoim życiu od zrobienia krzywdy Louisowi i po prostu wysiadłem zabierając z auta swoje rzeczy. Pomachałem do Tori, kierując się do budynku.

Na zajęcia muzyczne chodziłem dwa razy w tygodniu, gdzie z resztą osób w przybliżonym do mnie wieku ćwiczyliśmy albo przygotowywaliśmy występy. Wszedłem do środka witając się w ochroniarzem. Pokonałem schody na drugie piętro wchodząc do sali muzycznej w której siedziało już parę osób.

Ustawiłem instrument na podłodze obok krzesła, na które opadłem. Mój oddech był nieznacznie przyśpieszony, bo spójrzmy prawdzie w oczy - sportowcem to ja nie byłem. Wyjąłem telefon z kieszeni i po kilku sekundach namysłu otworzyłem przeglądarkę wpisując w nią nazwisko „Horan".

Zagryzłem dolną wargę zauważając kilka linków odnoszących się właśnie do Nialla. Wpatrywałem się w jedno z jego zdjęć, które znalazło się na stronie jakiejś kliniki. Był lekarzem. Na żadnej ze stron nie mogłem znaleźć nic o jego życiu prywatnym, tylko o zawodzie. Nie miał Facebooka, Twittera ani instagrama.

- Hej Zayn - wzdrygnąłem się spoglądając ponad telefonem na dziewczynę przechodzącą obok mnie.

- Hej Em - odpowiedziałem po chwili uśmiechając się do niej i blokując telefon. Różowowłosa dziewczyna usiadła obok mnie ustawiając gitarę między nogami -Jak tam? - spytałem ciesząc się, że na choć przez moment przestanę myśleć o Niallu.

To nie było w porządku. On był dorosłym mężczyzną, prawdopodobnie z piękną żoną, matką jego uroczej i utalentowanej córki. Dlaczego nie mogła zacząć podobać mi się Iris z klasy albo właśnie Em? Była ładna, trochę postrzelona z dziwnym poczuciem humoru, ale przynajmniej była w moim wieku. Co było ze mną nie tak?

- Świetnie, poza tym, że musiałam wyjść z łóżka - westchnęła przekrzywiając lekko głowę przypatrując się Agnes, brunetce siadającej parę metrów od nas z tym samym instrumentem

- Okej moi drodzy - usłyszeliśmy nagle i spojrzeliśmy wszyscy w kierunku Petera, który prowadził nasze zajęcia muzyczne - Witajcie ponownie, mito Was widzieć.

Kiedy dostaliśmy nuty, każdy na swoim instrumencie starał się zagrać "In the Name of Love". Peter za każdym razem wybierał inną piosenkę, prawdopodobnie taką, która wtedy najbardziej lata mu po głowie. Ale podobało mi się to. Lubiłem to wyzwanie, jakie rzucała mi każda nowa piosenka

Przebiegłem oczami po nutach starając się je zapamiętać zanim nadeszła moja kolei Przyłożyłem smyczek do strun zatracając się. Przerwałem po refrenie spoglądając na nauczyciela. Uśmiechnął się do mnie, kiwając głową i wskazując na siedzącą obok mnie Em.

- W porządku, dziękuje Wam wszystkim powiedział Peter przed końcem zajęć - Byliście świetni. Dlatego znając Wasze możliwości i talenty, zgodziłem się na próśbę grupy teatralnej żebyście zajeli się muzyką w ich najnowszym przedstawieniu. Chciałbym na nastepnych zajęciach zająć się podziałem instrumentów. Dostałem scenariusz oraz rozpiske jak mniej wiecej powinna wyglądać każda scena. Do zobaczenia.

Zabrałem swój instrument kierując się do wyjścia. Drzwi naprzeciwko naszej sali, otworzyły się, a grupa muzyczna wymieszała się z teatralną. Przystanąłem czekając aż większość ludzi wyjdzie. Obserwowałem nastolatków młodszych lub starszych ode mnie Jakiś brunet wyszedł z sali zarzucając na ramiona kurtkę bomberkę niczym model Zmarszczyłem brwi, uśmiechając się pod nosem na swoją własną myśl, kiedy spojrzał w moim kierunku. Zmierzył mnie swoimi brązowymi oczami od stóp do głów i odwzajemnił uśmiech, mimo iż tak naprawdę nie uśmiechałem się do niego

Spojrzałem w bok przełykając z trudem ślinę i zaciskając dłon na uchwycie futerału.

Dotartem do domu, od razu przysiadając do pracy domowej. Wpatrywałem się w zadanie z chemii, starając się przyswoić stężenia molowe i procentowe.

Uniosłem wzrok słysząc jak drzwi od mojej sypialni się otwierają. Moja mama weszła do środka uśmiechając się do mnie czule

- Hej - odezwałem się. Na jej twarzy widziałem zmęczenie. Mimo to pochyliła się całując mnie w czubek głowy.

- Nie ucz się tyle, wpędzasz Doni w kompleksy swoimi idealnymi ocenami - zaśmiała się, prostując i kładąc dłoń na moim ramieniu. Kącik moich ust powędrował do góry, na jej dziwny sposób pochwały wyników w nauce - Co zjesz na kolację?

- Nie jestem głodny. Dokończę te zadania i chyba pójde spać. W porządku Zayney - odparła ściskając lekko moje ramię.

Odprowadziłem ją wzrokiem aż zamknęła za sobą drzwi mojej sypialni. Nie mogąc się skupić kiedy moje myśli błądziły od zbliżającego się występu z grupą teatralną do Nialla Horana, zamknąłem zeszyt po dziesięciu minutach, planując dokończyć je przy śniadaniu.

Born to be Yours • Ziall [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz