Od autorki: Oto i rozdział 💞 Wzięłam się i napisałam go, bo bardzo chciałam dodać coś w ten weekend. Mam nadzieje, że Wam się spodoba :)
W piątkowy wieczór siedziałem rozpisując notatki z biologii. Moja, starsza o rok, siostra weszła do kuchni, przystając przy blacie na którym rozłożone miałem książki. Kiedy spojrzałem na Doniyę, zobaczyłem jej ładnie, choć mocno pomalowane, oczy.
- Jest mi przykro jak na ciebie patrzę - powiedziała opierając dłonie tuż obok mojego podręcznika od biologii - Lekcje w piątek wieczorem?
- Louis dzisiaj przychodzi, a jutro mam zajęcia muzyczne. Nie chcę całej nauki zrzucić na niedziele - uśmiechnąłem się do niej. Skrzywiła się lekko, odsuwając i sięgając po butelkę wody.
- Tomlinson przychodzi? - spytała. Obserwowałem jak upija łyk, starając się osiągnąć swoje trzy litry płynów dziennie.
- Tak, obejrzymy coś może. Rzadko spędzamy czas sami od kiedy jest z Tori, a ja mam te zajęcia z dzieciakami - wzruszyłem ramionami. Wróciłem do opisywania dowodów ewolucji.
- Może to i lepiej. Znajdź jakiegoś lepszego przyjaciela - mruknęła, na co zmarszczyłem brwi.
- Czemu tak mówisz? Lou nie jest złym człowiekiem, poza tym nic ci nie zrobił ani mi. Poza tym nie mam czasu na zawieranie nowych znajomości - uśmiechnąłem się jednym kącikiem ust. Doniya już miała prawdopodobnie zrobić mi wykład o tym jak Louis nie zasługuje na kogoś takiego jak ja, ale przerwał jej dzwonek do drzwi. Nie mam pojęcia dlaczego moja siostra go nie lubiła - Oto i on. Bądź miła - powiedziałem zamykając podręcznik wraz z zeszytem, resztę notatek wsuwając do książki.
Podbiegłem do drzwi, otwierając je i spoglądając na mojego przyjaciela.
- Hej Lou - przywitałem się, uśmiechając. Tomlinson zdjął z głowy kaptur i rozejrzał się po korytarzu.
- Zamówimy pizzę? - spytał nawet nie spoglądając na mnie, gdy ruszył w kierunku mojej sypialni. Starałem się nie wywrócić oczami.
Idąc korytarzem zerknął do kuchni, unosząc dłoń i machając Doniyi, która tylko się skrzywiła.
Godzinę później siedzieliśmy na moim łóżku, kiedy Louis przeglądał filmy i seriale na netflixie, tłustymi od pizzy palcami uderzając w klawiaturę. Starałem się udawać, że tego nie widzę, ale doprowadzało mnie to do szału.
- Dlaczego teraz wszędzie, w każdym filmie jest wątek homoseksualistów? - mruknął, na co zmarszczyłem brwi spoglądając niepewnie na przyjaciela. Przez pare dni udało mi się nie myśleć o Panu Horanie, jednak mimo wszystko na wzmiankę o gejach, to on pojawił się w mojej głowie.
Wciąż nie byłem pewien swojej orientacji, bo może to było głupie zauroczenie? Albo tylko mi się wydawało, że mi się spodobał?
- Cóż.. - zacząłem odwracając wzrok.
- Czemu ludzie nie pojmują, że to jest po prostu dziwne? Facet całujący się z facetem..
Przełknąłem z trudem ślinę. A więc mój przyjaciel, osoba, którą znałem od dziecka, był homofobem. I jak miałem teraz zwierzyć mu się z tego, że ostatnio przy lunchu, opowiadałem mu o mężczyźnie a nie o kobiecie?
Odchrząknąłem cicho, zabierając mu laptop i kładąc go sobie na kolanach. Musiałem chociaż udawać normalnego.
- Na pewno jest coś bez gejów - rzuciłem przesuwając wzrokiem po stronie głównej netflixa.
Następnego dnia w południe, odbierałem swoje nuty od Petera, chowając je do futerału z moimi skrzypcami. Zajęcia muzyczne były połączone z zajęciami teatralnymi, mieliśmy obejrzeć ich próbę by wiedzieć kiedy i jaka muzyka będzie potrzebna.
Usiadłem na widowni w trzecim rzędzie, na jednym ze składanych krzesełek, którymi wypełniona była sala w której odbywały się zwykle spektakle.
Przedstawienie było interpretacją jednej z książek, którą kojarzyłem ze spisu lektur szkolnych.
Obserwowałem młodych, przyszłych aktorów kręcących się po scenie ze scenariuszami, mówiących swoje kwestie albo ćwiczących gesty, które będą wykonywać.
Zauważyłem tego bruneta, dzisiaj ubranego w czarną koszule i jeansy. Siedział na schodkach prowadzących na scene, wpatrując się w swój scenariusz. Moje oczy zatrzymały się na nim na tyle długo, by spotkały te jego, gdy uniósł wzrok. Uśmiechnął się pod nosem, zanim wstał z trzeciego stopnia, kierując się w stronę widowni. Otworzyłem szeroko oczy i przeniosłem je szybko na scene, udając zainteresowanego wysoką blondynką rozmawiającą z nauczycielką prowadzącą warsztaty teatralne.
- Jestem Liam - usłyszałem z boku i bardzo powoli obróciłem głowę do bruneta. Stał przy moim rzędzie, gdzie dzieliło nas zaledwie kilka krzesełek.
- Cześć Liam - odpowiedziałem wyginając tak by minimalnie przypominały uśmiech.
- Nie powiesz mi jak się nazywasz? - spytał przekrzywiając głowę.
- Czemu miałbym? To ty do mnie podszedłeś - powiedziałem, szybko wracając wzrokiem do sceny. Jednak czułem na sobie jego intensywne spojrzenie, które sprawiało, że czułem się niekomfortowo.
- Już drugi raz w tym tygodniu złapałem cię na wgapianiu się we mnie, chyba powinieneś się przedstawić skoro ci się podobam.
Przez parę sekund potrafiłem tylko siedzieć i wpatrywać się przed siebie, nawet nie skupiając się na tym co widzę. Pokręciłem głową, przymykając powieki jakby to miało odpędzić te myśl. Nie byłem gejem.
- Nie podobasz mi się. Nie jestem gejem - warknąłem nawet na niego nie spoglądając.
- Mamy dwudziesty pierwszy wiek, nie trzeba się już wstydzić tego, że lubi się tą samą płeć.. Poza tym jesteś całkiem niezły, moglibyśmy-
- Odpieprz się. Nie jestem gejem - sapnąłem wstając gwałtownie. Przymknąłem powieki, wiedząc, że ludzie się pewnie teraz na mnie gapią. Otworzyłem oczy, wbijając je w bruneta, a z jego warg zszedł cwaniacki uśmieszek. Złapałem za futerał z moim instrumentem i przecisnąłem się obok Liama by wybiec z sali.
Zatrzasnąłem za sobą drzwi jednej z kabin w męskiej toalecie. Przysiadłem na zamkniętym sedesie, chowając twarz w dłoniach, starając się unormować przyspieszony oddech.
Czułem się okropnie z tym co powiedziałem, ale nie mogłem przeprosić. Nie mogłem też pozwolić by ktokolwiek pomyślał, że jestem gejem. Nie wyobrażam sobie tego jak ludzie się ode mnie przez to odwracają. Moja rodzina na pewno by tego nie zaakceptowała, nasza religia nie uznaje homoseksualizmu. Mój przyjaciel nie chciałby zadawać się z gejem.
Więc nie ważne co mi się ubzdurało na temat Pana Horana. On ma dziecko i pewnie żonę, a ja jestem dziewiętnastolatkiem, który powinien znaleźć sobie dziewczynę jak na normalnego chłopaka przystało.
Odetchnąłem cicho i wyjąłem z kieszeni telefon, marszcząc brwi na widok nowej wiadomości. Zacisnąłem wargi czytając SMS od Horana. Niezłe wyczucie czasu.
Od P. HORAN: Przepraszam, za zawracanie głowy w weekend. Środa aktualna? :)
Odpisałem, że oczywiście. Wróciłem na sale nie poświęcając ani jednego spojrzenia Liamowi. Em usiadła obok mnie z widocznym rozbawieniem.
- Nigdy nie widziałam cię złego. Ciekawe doświadczenie, zapisze sobie w pamiętniku ten dzień, w którym podniosłeś na kogoś głos - zachichotała przeczesując palcami różowe włosy.
- Słaby dzień - odparłem, na co kiwnęła głową.
- Zdarza się - powiedziała klepiąc mnie po udzie.
Bądź normalny, Zayn.
CZYTASZ
Born to be Yours • Ziall [ZAWIESZONE]
FanfictionDziewiętnastoletni Zayn chcąc zarobić na wymarzone studia, udziela lekcji gry na skrzypcach. Pod jego opiekę trafia sześcioletnia Lily Horan, której tata sprawia, że policzki nastolatka płoną, a ręce drżą. niall!tops • manxboy