1. Imagine

139 18 27
                                    




– Widzisz ten obraz? – spytałam się siostry i wskazałam palcem na dzieło, przedstawiające niedokończony wizerunek wojny. Widniały na nim postacie, biegnące w stronę schronu. Płótno było poniszczone, krawędzie miały liczne zadrapania, ale piękno pozostało.

– Dlaczego autor nie skończył swojej pracy? Czyżby nagły brak weny, tak jak to bywa u ciebie? – zażartowała i szturchnęła mnie ramieniem, przewróciłam rozbawiona oczami i pokręciłam głowa.

– Autor w trakcie rysowania, był na prawdziwej wojnie. Został zastrzelony – wyjaśniłam i zaczęłam iść dalej, przenosząc wzrok z jednego malowidła na drugie.

Byłam tak zafascynowana sztuką, która mnie otaczała, że nawet nie zauważyłam mężczyzny, który stał przede mną i podziwiał jedną z rzeźb. Dopiero gdy się z nim zderzyłam i prawie upadłam na ziemię, przestałam napawać się efektownymi pracami.

– Uważaj jak chodzisz – warknął w moją stronę, wyraźnie zirytowany tym, że ktoś przeszkodził mu w myśleniu. Dopiero gdy na mnie spojrzał, złagodniał. Zaczął wodzić wzrokiem po moim ciele z góry na dół, zupełnie się nie krępował. Zakryłam się delikatnie plecakiem, nie lubiłam swojego ciała, modliłam się by przestał, ale on był cholernie uparty. Z niezręcznej sytuacji wyzwoliła mnie Sophie.

– Ashton! – zaświergotała i rzuciła się chłopakowi na szyję. Nie sądziłam, że go znała. Odsunęłam się delikatnie na bok, ciesząc się, że blondyn nie skupiał już na mnie swojej uwagi.

– Przedstawisz mi koleżankę? – zaproponował, puszczając brunetkę.

– Tak się składa, że to Blair, moja siostra. Opowiadałam ci o niej ostatnio – wyjaśniła. Chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść.

– Miło mi. Jestem Ash, cieszę się, że mogę cię w końcu poznać – odezwał się i wyciągnął rękę w moją stronę. Od razu zwróciłam uwagę na pomalowane czarnym lakierem paznokcie kciuków, widoczne żyły i sygnet. Przełknęłam głośno ślinę i uścisnęłam jego dłoń, co oczywiście odwzajemnił.

– Mnie również jest miło – wykrztusiłam i spojrzałam na niego z wahaniem. W końcu zdecydowałam mu się porządnie przyjrzeć. Zielone oczy, blond włosy, lekko poskręcane na końcach. Szeroki uśmiech i niebywała charyzma, rzadkość.

– Musimy już wracać – zwróciłam się do siostry. Nie wiedziałam jaki powód do wyjścia, odpowiednio by ją przekonał, jednak miałam świadomość tego, że musiałam jak najszybciej opuścić to muzeum.

– Ależ nie musimy, Ashton z chęcią nam potowarzyszy – stwierdziła i puściła mi oczko, zignorowałam to.

– Właśnie, jeśli chcecie mogę robić wam za przewodnika. Dobrze znam to miejsce – wtrącił się, spoglądając na mnie. Poczułam jak czerwienią mi się policzki, nie wiedziałam o co chodziło, jeszcze żaden chłopak tak na mnie nie działał. Nie czułam do niego popędu seksualnego, ani nic w tym stylu. Jednak jego pewność siebie, wywoływała u mnie pewnego rodzaju respekt.

– Luke tutaj jest – szepnęłam dyskretnie na ucho Sophie, która od razu spoważniała. Luke to jej były chłopak, nakryła go w łóżku z inną. A mówiłam jej, że miłość to tylko uczucie zrodzone ze strachu przed samotnością. Dla mnie to również oszustwo, zwykłe przyzwyczajenie, które po pewnym czasie zaczyna być nazbyt przewidywalne.

Dziewczyna rozejrzała się nerwowo i poprawiła torebkę, która swobodnie zwisała jej z ramienia. Oczywiście chłopaka tu nie było, ale musiałam coś wymyślić.

– Przepraszam Ashton, ale musimy już wracać do domu. Fajnie było cię zobaczyć – powiedziała zniechęcona i wyminęła chłopaka, który lekko zmieszany wlepił we mnie swój wzrok.

The bitter kiss | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz