Razem z rodzicami zawiozłam kota do weterynarza, który za zapłatą, umył go, zaszył mu rany i nałożył świeży bandaż. Był miły i zaangażowany w ratowanie zwierzątka. Kocurek przeżył, ale stracił dużo krwi, przez co musiał sporo odpoczywać i zdrowo jeść. Pan Scott powiedział, że ma zaledwie 7 miesięcy, stwierdził też, że przyda mu się szczepienie i sterylizacja.
Postanowiłam go zatrzymać i nazwać Lucjan. Myśli się, że kot bez ogona długo nie przetrwa, jednak mam nadzieję, że to nie prawda. Kartkę od razu wyrzuciłam, nie chciałam by ktokolwiek się dowiedział, że ten kot znalazł się pod moim oknem celowo.
Bałam się, cholernie mocno się bałam. Nie wiedziałam kto się na mnie mści, nie mam zbyt wielu znajomych i nie ingeruję w życie obcych mi ludzi. Nikomu nie zrobiłam nic złego, a tu takie coś.
– Nie rozumiem. – powiedziała Sophie siadając obok mnie, uniosłam na nią wzrok.
– Boję się Sophie. – szepnęłam wtulając się w ramię siostry, ciągle mam wrażenie, że czyha na mnie jakieś straszne zło. Zamknęłam oczy i próbując się nie rozpłakać, naciągnęłam na siebie ciepły koc.
Póki jesteś tu ze mną, nic ci nie grozi. Będę cię bronić, młoda – szepnęła mi na ucho i cmoknęła mniie brała moich obaw na poważnie, traktowała mnie jak dziecko, którym już od dawna nie jestem. Nagle poczułam wibracje w kieszeni spodni. Wyciągnęłam telefon i włączyłam wiadomości.
Od: Nieznany Jak się masz? Chcesz gdzieś ze mną wyjść?
Zmarszczyłam brwi.
– Znasz ten numer? – pokazałam szatynce wiadomość, jej spokojny wyraz twarzy, nagle spoważniał. Coś jest nie w porządku, znam ją.
– To Ashton – powiedziała i pokręciła głową. Chyba nie może znieść myśli, że mogę być w centrum czyjejś uwagi, zawsze to ona zgarniała całą scenę dla siebie.
– Chyba się zgodzę – zdecydowałam. Gdy Sophie długo mi nie odpowiadała, przygryzłam delikatnie wargę zniecierpliwiona i westchnęłam.
– Spytam Madeline – dodałam szybko i wstałam. Nie miałam zamiaru narzucać się własnej siostrze.
– Zaczekaj. Nie powinnaś się z nim zadawać – wypaliła. Spojrzałam na nią jak na idiotkę.
– Nie możesz mieć wszystkiego Soph, mi tez się coś z tego życia należy – rzuciłam beznamiętnie i poszłam do swojego pokoju. Nie wierzę, jej zachowanie jest okropne, zachowuje sie gorzej niż dwuletnie dziecko. Usiadłam przy biurku, wybrałam numer Mad i czekając aż odbierze, kreśliłam palcem wzroki na udzie.
– Blair! Wszystko w porządku? Zgwałcił cię? Leżysz właśnie zakrwawiona w lesie i postanowiłaś poplotkować z najlepszą przyjaciółką o reszcie przyjaciółek? – słowa wypadały z jej ust jak z karabinu maszynowego, cała ona, żywiołowa i przepełniona masą energii. Zaśmiałam się cicho i odchyliłam głowę do tyłu.
– Zaprosił mnie na kawę. – O kurczaki, to doskonale! Szykujesz się?
– Nawet mu nie odpisałam.
– Co? To my się chyba nie przyjaźnimy. Nie pamiętasz czego cię uczyłam?
– Pamiętam. Pierś do przodu, posie k na usta, kręć bioderkami, i leć wyrywać. – zaśmiałam się głośno i pokręciłam głową.
Madeline to osoba która za każdym razem potrafi poprawić mi humor. Ale nie opowiem jej o sytuacji z Luckiem, najzwyczajniej nie widzę takiej potrzeby.
W nocy nie mogłam zasnąć, każdy szelest przyprawiał mnie o dreszcze. Wyobrażałam sobie same najgorsze scenariusze, obmyślałam czym mogłabym się bronić i ile mniej więcej czasu zajmie mi ucieczka. Zostawiłam otwarte drzwi, żeby w razie czego domownicy usłyszeli, że dzieje mi się krzywda.
Byłam bliska płaczu z bezsilności, nikt nie wie o groźbie, która wczoraj została skierowana w moją stronę. W skrócie, siedzę w tym sama. Wtuliłam twarz w poduszkę, probowałam unormować oddech, jednak bezskutecznie. Jęknęłam wkurzona i przekręciłam się na drugi bok, poczułam się jeszcze gorzej. Usiadłam powoli i wstałam, jeśli nie mogę spać to trudno.
Poszłam do kuchni, żeby zrobić sobie coś na szybko do jedzenia. Otworzyłam lodówkę i wzięłam do ręki mleko. Gdy chciałam podejść do blatu, przez zasłoniętą roletę w oknie, zobaczyłam cień tajemniczej postaci. Serce zabiło mi szybciej, wstrzymałam oddech i upuściłam karton z białą ciecz. Sparaliżowana nie mogłam się ruszyć, wydałam z siebie cichy krzyk, cofnęłam się do tyłu i oparłam się o ścianę. Wzięłam do ręki nóż kuchenny, który leżał wcześniej na stole, zacisnęłam mocno dłoń na rącze, po czym poczułam miłą sierść ocierająca się o moją nogę, spojrzałam w dół i zobaczyłam Lucjana. Kot zamiauczał i przeniósł swój wzrok na okno, w którym już nikogo nie było.
--------------------
Cześć, przychodzę dziś do was z nowym, trochę krótszym niż pozostałe rozdziałem. Piszcie opinie! <3

CZYTASZ
The bitter kiss | PL
Romance- Tak, bo wiesz, tak się składa, że jestem mordercą, a ty moją nową ofiarą. Wolisz smierć poprzez uduszenie, czy przez poderżnięcie gardła? - spytał kręcąc głową z niedowierzaniem. - Myślę, że nie da się zabić kogoś, kto w środku już od dawna jest m...