Pewnego dnia nocowała u mnie koleżanka Gabrysia.Często się kłóciłyśmy kiedy byłyśmy małe,ale dla odświeżenia znajomości spróbowałam...I to był największy błąd w mojej karierze...
To była środa.Miałam zajęcia taneczne.Brzydko mówiąc nie miałam co zrobić z Gabi, więc na jedne zajęcia ją zabrałam.Pierwsze były darmowe, więc jak ktoś chciał spróbować to mógł za darmo pójść na pierwsze zajęcia (Masło maślane😉).Także obie udawałyśmy,że ona tam chce chodzić już na zawsze.
Wychodzimy z domu.Ona oczywiście chce zajść na plac zabaw, bo taki fajny mamy na osiedlu.To idziemy na plac zabaw.Jesteśmy na nim pięć minut, dziesięć...Jakoś udaje mi się ją Nakłonić do pójścia na te zajęcia.Idziemy to tylko kilka minut drogi,a ta mi tu wyjeżdża z NIE CHCE MI SIĘ!!!A ja jej na to-Jeszcze kilka minut dasz radę...-Jakoś się wleczemy i docieramy.Wszystko tłumaczymy pani z recepcji i wchodzimy do szatni.Tam się witam z koleżankami i przedstawiam ją jednej z nich.Ta koleżanka jest ruda i ma z tego powodu kompleksy.A ta mi tu wychodzi z-ALE JESTEŚ RUDA JAK MARCHEWKA HHAHAHAHHAHA-Tak mi było za nią wstyd.Przez tydzień potem nie mogłam tej dziewczynie spojrzeć w oczy,ale to dopiero początek.Jedna z nauczycielek tańca wchodzi do szatni i nas pospiesza bo już się zaczynają zajęcia, a my w lesie.W czasie ubierania, ta mnie cały czas zagaduje-A CZEMU TY TAŃCZYSZ?,A PO CO TY TAŃCZYSZ,.I ja już prawie wybucham.Następnie ona jako pierwsza ubrana wchodzi do sali i wiecie co robi?POSPIESZA MNIE!Byłam oburzona jak i zawstydzona jej zachowaniem,ale mówię sobie.NIE!Będę dla niej miła, dam radę.Kiedy już wiązałam włosy to ona nadal krzyczy na całą salę-BO MNIE SZLAK TRAFI (przepraszam za przekleństwo).Oczywiście trenerka daje jej kazanie (mnie też się oczywiście oberwało, że nie wolno przeklinać,że jesteśmy jeszcze małe i ltd.Znowu miałam ją ochotę rozszarpać.Podczas lekcji tańca nie było tak źle, nawet sobie radziła,ale jak się później okazało, to był nadal tylko początek.Po zakończonych zajęciach zawsze w szatniach jest dużo mam i maluszków bo teraz to one mają zajęcia,a ta jak już się obie przebrałyśmy puszcza na cały regulator MIŁOŚĆ W ZAKOPANEM.Oczywiście wszystkie koleżanki,koledzy i mamy patrzą się na nas skrzywione.Mamy niektórych dzieci zaczynają ją uciszać,ale ona ich nie słyszała przez głośną muzykę.W końcu kiedy nie patrzyła wyrwałam jej telefon z ręki i poprowadziłam jak małe dziecko do wyjścia.Po powrocie do domu mama pyta nas:Jak było na zajęciach dziewczynki?-Na co ona-Dobrze,DOBRZE?!Nigdy więcej nie zaproszę jej do siebie.