************************************1 Wrzesień (Sobota )********************************
Kiedy Patrick powiedział że wyjeżdża nie spodziewałam się że nastąpi to następnego dnia, długo do późnej godziny rozmawialiśmy o tym wyjeździe.Zgodziłam się bo co miałam zrobić, do porodu zostało jeszcze trzy tygodnie i Patrick obiecał mi że będzie przy porodzie więc zgodziłam się.
Dzisiaj o siódmej rano pożegnaliśmy się bo chłopaki mieli o 10 samolot prosto do Londynu.Tomas przyjechał po Patricka i razem pojechali, będziemy do siebie dzwonić i pisać więc będzie dobrze.
******************************** 14 Wrzesień (Piątek )**********************************
Tydzień 39, już jestem w 100% gotowa na nadejście Ryana.Spakowałam wszystko co musiałam dla siebie i baby do szpitala.Torba czeka aż tylko ją zapakuje do auta, czekamy teraz już na poród. Pokoik jest gotowy, ja jestem też gotowa na naszego synka.
Właśnie Zoe pojechała do domu, przyjechała kilka drobiazgów mi przywiozła i wypiliśmy herbatę.Teraz dziewczyna się śpieszyła,ale miała przyjechać jeszcze w tygodniu.Już za dwa dni ma być Patrick, w niedziele wieczorkiem będzie już w domu. Już z niecierpliwością czekam na jego powrót, już nie mogę się doczekać aż go zobaczę.
Kiedy podnoszę się nagle z huśtawki łapie mnie ból w podbrzuszu.Aż łapie się za brzuch, muszę spowrotem siąść bo ból jest nie do wytrzymania. Staram się uspokoić synka,ale nie daje rady ból sam znika po chwili.O boże coś strasznego, kiedy podnoszę się biorę rzeczy i niosę do domu ale w połowie znów mnie łapie ból aż wszystko ucieka mi z ręki i tłucze się.Czuje po nogach że coś mi leci i dopiero teraz widzę że odeszły mi wody.Staram się oddychać głęboko, nie mogę rodzić, nie ma Patricka.
-Angela ?Angela co się dzieje -podbiega do mnie Michael, zauważył mnie albo usłyszał jaki hałas narobiłam
-Michael, ja rodzę -patrzę na niego spanikowana -Patrick będzie dopiero w niedziele, nie mogę rodzić -zaczynam płakać ale znów łapie mnie skurcz, podtrzymuje się o Michaela -Pomóż mi, boli mnie
-Jedziemy do szpitala -czuje napięcie w jego głosie, czeka aż zaprotestuje ale nie robię tego.Tutaj chodzi o mojego synka, i nie obchodzi mnie jakaś duma czy to co pomyśli Patrick.Michael sadza mnie w aucie, wcześniej tłumaczę mu co trzeba zabrać z domu. Wchodzi do samochodu z torbą i podaje mi telefon.
Ja: Patrick wracaj !! Wody mi odeszły, będę rodzić.Błagam wracaj !! Potrzebuje Cię
Nie czekam na odpowiedz bo nawet nie wiem co się dzieje, ból jest okropny nawet nie wiem kiedy jestem w szpitalu.Pamiętam że lekarz tłumaczy mi że wszystko w porządku z baby, że zdarza się kobietą rodzić nawet w 37 tygodniu, że po prostu nadszedł czas na Ryana.
Trzy godziny później czuje się jak worek po którym ktoś przejechał, ból rozrywa mnie od środa a nikt nie może z tym zrobić, jestem sama bo Patricka nie ma a Zoe przyjedzie dopiero jutro bo wyjechała do rodziców kiedy opuściła mój dom.A ja napisałam za późno do niej, rodzice mają się pojawić nawet nie wiem kiedy.
Jestem podłączona do różnych urządzeń które pokazują bicie serca Ryana.Chłopczyk też nie miał kiedy tylko teraz chcę już wyjść kiedy jego ojciec jest tysiące kilometrów od nas. Michael siedzi na korytarzu, poprosiłam go aby wyszedł nie chciałam aby został ze mną.
-Pani Angelo mamy 7 cm rozwarcia, jeszcze chwilę i będziemy rodzić -wiem że do mnie mówi, wiem nawet co ale kiedy łapie mnie skurcz zaczynam krzyczeć bo są coraz gorsze i mocniejsze.
-Angela muszę tutaj być z Tobą, pomogę Ci -pojawia się zmartwiony Michael, łapie mnie za rękę -Nie możesz być tutaj sama
CZYTASZ
"Jesteś Durniem"
FanfictionAngela ma wspaniałego męża który kocha ją nad życie.Troszczy się o nią, o ich przyszłego synka, na którego Patrick nie może się doczekać. Chroni ich w każdej zagrażającej ich życiu momencie. Dba, kocha, szanuje, opiekuje. Ale czasami chłopak nie pot...