A p o l o g i e s
James ruszył w dół schodów, wierząc w zdolności swoich przyjaciół do rozwiązania tego samemu. Albo przyznają się do swoich uczuć - albo zdecydują się pozostać przyjaciółmi. Albo oboje się zabiją w wannie pełnej krwi i wrócą jako duchy, żeby mnie nawiedzać.
Nie zwracał uwagi na to, gdzie się kieruje, jego myśli wciąż były w dormitorium razem z jego przyjaciółmi.
- James Potter.
James podskoczył, słysząc ten głos i obrócił się, by stanąć twarzą w twarz z...
- Lily.
- Witaj, James - wycedziła surowo Lily, celując różdżką pomiędzy jego oczy. Jej rude włosy przy tym świetle sprawiały, że wyglądała, jakby jej głowa płonęła. Ten obraz przypomniał mu czasy, gdy grał w Magiczne Karty ze swoimi mugolskimi sąsiadami - każda z kart miała ilustracje jakiegoś "magicznego stworzenia" i ulubioną kartą Jamesa była ta z ognistym bożkiem.
Zaskoczył sam siebie, gdy tylko uświadomił sobie, o czym właśnie pomyślał.
- Um... witaj, Lily - powiedział, krzywiąc się w chwili, gdy jego głos załamał się, wymawiając jej imię. - Mogę ci w czymś pomóc?
- Jak miło, że pytasz, James - butelkowo-zielone oczy Lily błysnęły niebezpiecznie. Dźgnęła jego nos końcówką swojej różdżki, wciskając ją w jego twarz. - Antidotum. Teraz.
- Co? - James zorientował się, że wycofuje się do ściany, mając już jedną nogę na schodach. Jego serce biło tak mocno, jakby zaraz miało się wydostać z jego klatki piersiowej. Lily przybliżyła się do niego.
- Chcę antidotum do tego zaklęcia lub eliksiru, czy czegokolwiek tam użyliście, przy grze w Potajemny Pocałunek.
- Ale...
- Nie każ mi używać magii, Potter - ponownie dźgnęła go różdżką w nos, wyglądając groźnie.
- Ale...
- Jeśli nie dasz mi tego antidotum teraz, nawet się nie zawacham przed rzuceniem klątwy na twoje przepraszam - nawet słysząc chłód w jej głosie, James myślał, że dostrzegł figlarny błysk w jej oczach. Piękne...
- Co? - spytała zaskoczona Lily.
- Co?
- Właśnie powiedziałeś-- Co jest piękne?
Kurczę. Nie mogę uwierzyć, że powiedziałem to na głos. James czuł krew napływającą do jego twarzy, ale utrzymywał głos w zwyczajnej nonszalancji.
- Nic, Evans.
Lily przymrużyła oczy, które na powrót były chłodne.
- Więc, co z tym antidotum?
- Nie mam go.
- Czy mógłbyś powtórzyć?
- Nie mam antidotum - powtórzył James, tym razem powolnym, dobrze wyważonym głosem, tak jakby mówił to do dziecka.
- Nie wierzę ci.
- Naprawdę, Lily. Nie ma antidotum.
- A więc znajdź je - wysyczała przez zęby.
- Czemu?
- To nie twój interes - odpowiedziała chłodno.
- Może gdybym wiedział, o co chodzi, mógłbym pomóc - pstryknął palcami, a jego głos przybrał łagodniejszy ton - Co się stało? Nie lubisz osoby, którą wylosowałaś?
CZYTASZ
Potajemny Pocałunek
FanfictionJames i Syriusz postanawiają zorganizować walentynkową grę, Potajemny Pocałunek, i namawiają Remusa, żeby dołączył. Zasada: musisz pocałować osobę, której imię wylosujesz z tiary. tłumaczone demonsblade / FFdotNET