Bajka Z Morałem

18 1 1
                                    

Usiadł króliczek na zielonej łące.
Dębu gałęzie nad głową wisiały.
Choć w cieniu siedział, to patrzył na słońce,
Inne króliczki mu się przyglądały.

"Co robi, głupi? Wilk go pożre przecie"
Mówiły do siebie prawie pomdlałe.
"Każdy wilk najczęściej przychodzi w lecie,
By w zębiska swoje złapać ofiarę."

Króliczek za to beztrosko trawę skubał,
Czekając cierpliwie na resztę swych braci.
Wilk pojawić się tu w każdej chwili mógł
I zostawiliby króliczka kamraci.

Gdy zaszło słońce, nastał znowu ranek.
Króliczek trawą do syta się objadał.
Lecz wilk nie przychodził na tą polanę.
A inny króliczek chyba rozum postradał.

Kicnął kilka razy w stronę tego dębu.
Do brata swojego przysiadł się powoli.
Za nim zaś reszta króliczego rodu,
By potem na śniadanie trawę skubać do woli.

I oto proszę państwa pułapka idealna.
Ten króliczek co beztrosko trawę sobie jadał
W wilka się zamienił, sprawa jest banalna.
Puchate stworzenia migusiem pozjadał.

Morał oto taki, moi drodzy bracia,
Nie ufaj nieznajomym, choćby mili byli,
Bo może się okazać, że to wilk w przebraniu
I złapie cię nagle łapskami swoimi."

Co kryje się pod łóżkiem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz