Ivo
Wszedłem do domu i zastałem grobową ciszę. Nie powiem przerażało mnie to.Nie było mnie zaledwie godzinę a oni zdążyli sie pozabijać ? Chyba czas poszukać zwłok. Pierwszy cel : pokój Liv.
Ruszyłem schodami na górę upewniając się czy Asch nie śpi na kanapie ale nie było go.
Stojąc przed jej drzwiami modliłem się żeby w środku nie było żadnych orgi. Powoli chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi. Spojrzałem do środka a tam co ?!
Livia i Aschton przytulni do siebie i w dodatku spali sobie. Och jak wspaniale. Nie, ja wcale nie jestem zazdrosny!
Podszedłem do łóżka i szarpnąłem Aschtona za ramię. Przebudził sie i spojrzał na mnie zaspany.
- O juz jesteś? - spytał się mnie i ziewnął
- O tak juz jestem - powiedziałem lekko zdenerwowany. - Mam dla nas piwo idziesz na dół?
- Tak, tak juz idę. - Powiedział odkładając laptopa z jej nóg na biurko i kierując się w moją stronę. - Stary musimy pogadać. - powiedział zmartwiony na co i ja sie zmartwiłem.
Asch nie jest raczej typem osób które mają uczucia. On należy do tych co je kryją. A nie wiedziałem co mogło sie stać.
Zszedliśmy na dół utrzymując ciszę. Usiedliśmy na kanapie i otworzyliśmy piwa.
Aschton
Byłem bardzo zmartwiony jezeli chodzi o Liv. Musiałem o tym pogadać z Ivo. Otworzyłem swoje piwo i powoli pijąc zacząłem rozmowę.- Stary - zacząłem nie pewnie.
- No mów co jest.
- Chodzi o Liv. Bo ona ma pełno ran na rękach i sie o nią martwię. - powiedziałem przejęty na co Ivo jak gdyby nigdy nic nadal popijał piwo. - Nie martwi Cię to ?! Ktoś jej coś może robić a ty nic ?!
- Mordo widziałem to już onapo prostu chce zwrócić na siebie uwagę nic poza tym.
- Co ?! Ona chyba nie należy do takich osób! Japierdole jesteś jej bratem!!! - powiedziałem juz mocno podenerwowany
- Szkoda że tylko bratem. No ale cóż ja na to nic nie poradzę jak ci tak na niej zależy to sam coś z tym zrób. - nie zrozumiałem jego słów w tym momencie.
- Jak to szkoda? A zresztą mniejsza w to. Ivo kurwa jego mać, z nią jest coś nie tak!! Są upały a ona w bluzie jakby chciała zwrócić uwagę to by tego nie kryła!!! - Wkurwia mnie jego postawa do tej sytuacji.
Ivo przemilczał moje słowa na co nie powiem sie wkurwilem bardziej niz wcześniej. No cóż chyba czas samemu zająć się Liv.
Liv jest piekna ma śliczne siwe włosy i maluje sie idealnie. Nie rozumiem czemutak oszpeca swoje ciało a ma je śliczne jej figurs gdyby przytyła była by piękna, teraz jest za szczupła.
Liv
Obudziłam sięi Ascha nie było obok mnie. Co mnie dziwi przy nim czuję sie inaczej tak jakoś ehh... Nie wiem jak to ująć. Bezpieczniej ? Raźniej ? Pewniej siebie ? A nie wiem.Postanowiłam że się przebiore. Ubrałam na siebie długie czarne rurki, czarny podkoszulek z napisem "shut up" i szarą rozpinaną bluzę. Postanowiłam że przejdę się na spacer. Z tego co wiem Ivo planuje jakąś imprezę dzisiaj u nas wiec im dłużej mnie nie będzie, tym lepiej.
Zeszłam na dół i zauważyłam że chłopcy siedzą za cicho więc podeszłam do nich i dałam im buzi w polik na co lekko sie wystraszyli.
- Już nie śpisz? - zapytał Ivo, czyżby widział jak śpię z Asch'em. Upss wpadka.
- Nie, idę sie przejść jakby co. - uśmiechnęłam się lekko.
- Stój! - krzyknął Asch gdy chcialam wychodzić. - Iść z Tobą? - spytał wyraźnie zmartwiony.
- Nie trzeba
- A pokaz co masz w kieszeniach - o nie ! Miałam przy sobie żyletki i fajki ugh to nie fair.
- Dobra chodź ze mną - powiedzialam zrezygnowana.
Asch pożegnał się z Ivo i powiedzial że niedługo i tak sie widzą. Fakt impreza.
Założyłam na nogi czarne Air Maxy i wyszliśmy.
- Masz jakieś pasje ? - zapytałam bo trochę mi nie zręcznie iść w ciszy.
- Mam wiele ale główną jest sport. A ty ?
- Samookaleczanie się i też sport, lubię też śpiewać. - uśmiechnęłam się głupio.
- To pierwsze nie fajne, drugie jest ideolo a o trzecim nie wiedziałem. Zaśpiewasz coś? - spytał z nadzieją.
- Nie śpiewam przy ludziach. Ja czy ty wybieramy miejsce gdzie idziemy? - zapytałam zmieniając temat.
- Proszę zaśpiewaj. - nieugiety zawodnik
- Gdzie idziemy?
- Ugh kiedyś i tak zaspiewasz. Wybieraj ty.
- Polanka w środku lasu ? - kochałam to miejsce i miałam nadzieję że się zgodzi.
- Nie wiem gdzie to ale okej. - uśmiechnął siętak słodko.
Dalej szliśmy w grobowej ciszy. Asch pare razy próbował złapać mnie za rękę ale nie dałam mu się. Nie jestem aż taka łatwa chociaż przy nim taka wolna.
Dotarliśmy na miejsce a ja usiadłam na trawie. Lubiłam tu być.
- Ubrudzisz się. Chodź - poklepał się po kolanach. Owszem miałam chęć ale nie. Jestem za ciężka.
- Nie spokojnie często tu bywam zawsze tak siedzę.
- Raz możesz to zmienić. - znowu ten uśmiech
- Nie Asch... - nie dał mi dokończyć bo przeciągnął sobie na kolana.
Objął mnie w pasie a nos zanużył w burzy moich szarych włosów. To wyglądało tak jakby wdychał mój zapach. Czyżby mój szampon az tak długo trzymał karmelową woń?
Zakręciło mi się w głowie co chyba Asch poczuł. Bo nagle się oderwał od moich włosów i spojrzał na mnie zmartwiony.
- Liv wszystko okej ? Zbladłaś - Boże jego głos byl taki słodki.
- Trochę mi słabo i duszno. - czułam że tracę przytomność.
- Liv ! Liv !!!
Wszystko wokół mnie zaczęło się rozmywać a głosy ucichły. Czyżbym umarła ?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I to idealne przerwanie, kolejny rozdział nawet długi. To kiedy następny?Miłego czytania ❣
CZYTASZ
Będzie Kara
Teen FictionGdy los każe ci wybierać, wybierz z głowa by potem nie cierpieć. Jak wybrała Livia tego można się dowiedzieć czytając tą opowieść ❤️