7

7.3K 108 116
                                    

Liv
Obudziłam się, ale Ascha nie było obok mnie ani na ziemi.

- Asch ?! Gdzie jesteś ?! - krzyknęłam bo nie chciałam być sama pod żadnym pozorem.

- Na dole kotku ! - czyli jednak jest w domu - I może nie po imieniu tylko jakoś ładniej.

Pff to ci wymogi, podeszłam do lustra patrząc na to jak wyglądam. Hmm trochę makijażu i pięknie. rozpuściłam włosy, wzięłam świeże ciuchy i kosmetyki po czym potuptałam do łazienki.

Biorąc poranny prysznic zaczelam sobie śpiewać po cichutku „Seniorita" Shawna Mendesa i Camili Cabello, ta piosenka to wytwór anioła. Dosłownie.

Wyszłam spod prysznica owinęłam się ręcznikiem i zaczelam myć zęby, z włosów kapało mi jakbym z ulewy wróciła ale olac to.

Aschton
Moja kruszynka poszła się myć a ja jak zwykle przy garach stoję i robie jej jedzenie. Na co ja się pisałem dobry Boże ?  Muszę jeszcze jakoś jej powiedzieć że jej kochanemu braciszkowi zachciało się wyjechać na Malediwy zostawiając dom i ją pod moją opieką.

Usłyszałem dźwięk zamka od drzwi łazienkowych, czyli moja księżniczka po 45 minutach postanowiła wyjść z jaskini piękna. Co dziwne nie wyszła ubrana ani pomalowana tylko owinięta samym ręcznikiem z jeszcze mokrymi włosami, minę miała jakby zobaczyła ducha.

- Asch... - powiedziała przerażona, co do cholery serio widziała ducha ?

- Co się dzieje rybko ?

- Bo tam jest pająk... - boże serio ? Mały pajączek ? Ehh no czego się nie robi dla tych pięknych istot zwanych kobietami.

- Już go zabijam ślicznotko.

Ruszyłem do toalety jako pogromca pająków. Czy naprawdę zabijając pająki można zaplusowac u dziewczyn ?

Gdy wyszedłem z toalety Liv uśmiechnęła się i dała mi buziaka w usta, nie tak szybko moja droga. Przeciągnąłem ją do siebie uważając na rany i spojrzałem prosto w oczy.

- Gdzie ci tak prędko ślicznotko ?

- Do łazienki bo tak jakby jestem praktycznie naga. - Miała te słodkie rumieńce na policzkach, wyglądała tak niewinnie.

- Nie przeszkadza mi to skarbie, mogłabyś być nawet całkiem naga a i tak byłabyś piękna.

- Asch ja naprawdę muszę się ubrać - chyba mocno się mnie wstydziła. - Proszę daj mi się ubrać.

Pocałowałem ją szybko jeszcze w usta i puściłem wolno, ale nie odpuściłbym sobie gdybym nie klepnął ją w tyłek no sory.

Liv
Wróciłam do łazienki nadal cała czerwona, Jezu co ten facet ze mną robi ? Ugh trzeba wziasc się w garść i wyjść stad jak na pokaz mody. Wzięłam się za ubieranie następnie za malowanie a na końcu za prostowanie włosów.

No nareszcie cała gotowa wyszłam z łazienki, Asch podśpiewywał sobie pod nosem jakąś piosenkę. Dopiero gdy podeszłam bliżej usłyszałam że to ta sama którą ja śpiewałam pod prysznicem.

Podeszłam po ciuchu i go przytuliłam w pasie zaczynajac śpiewać razem z nim na co lekko się wzdrygnął. Nasze głosy komponowały się idealnie i zaczęliśmy tańczyć.

Ten taniec był namiętny i dynamiczny, podczas ruchu tanecznego wyglądającego tak że Asch przycisnął mnie do ściany, złapał za nogę i podniósł do góry zbliżając twarz do mojej poczuliśmy zapach spalenizny.

- O kurwa !! - krzyknął Asch odrywając się ode mnie - Naleśniki spaliłem.

- To zrobimy jeszcze jedne kochanie. - powiedziałam uspokajając go.

- Ale nie ma już jajek ani mleka myszko. Musielibyśmy iść do sklepu.

- Mamy czas - wypowiadając te słowa usiadłam na blacie przyciągając go do siebie.

- Co masz na myśli kicia ?

Nic mu nie odpowiedziałam tylko zaczęłam całować. Może i znam go krótko ale mam do niego duże zaufanie przez to jak cholernie chce mi pomóc.

Zaczęłam jeździć rękoma po jego koszulce po chwili ściągając ją z niego. Pocałunek trwał dalej a moje ręce błądziły po jego torsie. Asch nie czekając zjechał pocałunkami na moją szyje powoli rozpinając koszule i zrzucając ją ze mnie.

- Myślisz że w ten sposób wymigasz się od jedzenia ? - zapytał odrywając się od mojego ciała.

- Możliwe misiu - smyrnęłam go w nosek moim nosem.

Siedziałam tak przed nim w staniku i spódniczce, pierwszy raz od śmierci rodziców ubrałam się w ten sposób i pierwszy raz byłam przed kimś prawie naga.

- Napewno tego chcesz ? Nie chce robić nic przeciwko tobie.

- Pysiu ufam ci i lepiej korzystaj puki chce się z tobą kochać bo zaraz może mi przejść.

Aschton
- Pysiu ufam ci i lepiej korzystaj puki chce się z tobą kochać bo zaraz może mi przejść.

Nic jej nie odpowiedziałem tylko złapałem za nogi owinąłem wokół pasa i przeniosłem do jej pokoju i rzuciłem na łóżko.

Zacząłem ją całować po szyi i dekolcie i rozpiąłem jej stanik. Chciałem oderwać się od niej i spytać czy napewno tego chce ale skierowała moja głowę do jej piersi wiec nic nie mówiąc zacząłem pieścić ją po sutkach.

Liv słodko jęczała z rozkoszy od mojego dotyku, jej ciało miało gęsia skórkę i przechodziły ją dreszcze. Zacząłem zjeżdżać pocałunkami niżej i niżej aż do paska od gumki jej spódniczki.

Jednym ruchem zrzuciłem z niej spódniczkę oraz majtki nie przerywając pocałunków składanych na jej cudownym ciele. Owinęła palce wokół moich włosów i skierowała niżej, nie zaprzeczałem tylko to zrobiłem.

Wiła się jak wąż, wyginała niczym lampart, czym jeszcze bardziej mnie podniecała.

- Liv - przerwałem pieszczotki podnosząc głowę by spojrzeć jej w oczy.

- Jezu przerywasz w takich momentach, co byś chciał ? - odpowiedziała cała zarumieniona ale zarazem słodka.

- Robiłaś to już kiedyś ?

- Nie... Ale chce z tobą, wiec nie gadaj tylko działaj !! - chyba faktycznie przerwałem w złym momencie bo księżniczka dochodziła.

Zabrałem się do pracy w ciągu dalszym, całując jej muszelkę rozwiązałem swoje spodnie i je ściągnąłem, po chwili we dwoje byliśmy całkiem nadzy.

Przesunąłem ją wyżej na łóżko, zawisnąłem nad nią i pocałowałem w czółko szepcząc „Będę Ostrożny".

Liv
Asch pocałował mnie w czółko szeptając że będzie ostrożny, ufam mu cholernie i chce tego jak nigdy. Chce jego.

Poczułam lekkie ukłucie a po chwili samą rozkosz, moje paznokcie zanurzyły się w plecach mojego ukochanego. Poruszał się powoli i delikatnie ale to były namiętne ruchy.

- Asch. . proszę. . szybciej! - wyjęczałam powoli wyginając plecy w idealny łuk.

Asch przyspieszył jego oddech także, całował moja szyje a dłonią pieścił lewą pierś, popędzał mnie do tego abym doszła.

Asch opadł obok mnie, a nasze oddechy się zlewały tak samo jak głosy podczas śpiewu. Wtuliłam się zmęczona w Ascha i wyszeptałam tylko ...

- Kocham Cię Asch, dziękuje że jesteś.

- Ja Ciebie Też Księżniczko, będę już zawsze.

Zarumieniłam się i wtuliłam mocniej, Aschton tylko przykrył nas kołdra i pozwolił mi odlecieć do krainy Morfeusza.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bardzo chciałabym przeprosić za tak długa nieobecność lecz nie miałam weny oraz przechodziłam trudny okres.

Kocham Was.

Ps. w komentarzach piszcie pomysły na kolejne rozdziały!!!

Będzie KaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz