5

10K 154 28
                                    

Livia
Obudziłam się w nocy dokładnie o 3:27, no to niezły czas na pobudkę. Zdałam sobie sprawę że wieczorem nie zdążyłam się wykąpać i byłam nadal w ciuchach z całego dnia.

Postanowiłam że pójdę do łazienki i wezmę szybki prysznic. Wzięłam swoją ulubiona piżamkę i poszłam w kierunku toalety.

Po wzięciu prysznica w środku nocy spięłam mokre włosy w wysokiego kucyka i ruszyłam do pokoju. Po drodze zauważyłam, że drzwi od pokoju gościnnego są uchylone, a przeważnie były zamknięte. Z ciekawości zajrzałam do środka, spał tam Asch co mnie zdziwiło bo przeważnie wracał do siebie. Postanowiłam wykorzystać sytuacje i położyć się obok niego.

Usiadłam delikatnie na łóżku i wzięłam kawałek kołdry do góry aby się nim okryć. Położyłam się jak najdelikatniej obok Asch'a by go nie obudzić. Co dziwne Asch jakby poczuł moja obecność obok siebie i owinął mnie swoimi umięśnionymi ramionami, przyciągnął do siebie i zagłębił nos w moim kitku. Dopiero po tym jak mnie przyciągnął zdałam sobie sprawę, że on śpi bez koszulki na samych bokserkach. Na myśl jak blisko mnie było jego pół nagie ciało poczułam motylki w brzuchu i zalewające mnie ciepło na policzkach.

Asch
Obudziłem się rano i poczułem, że nie jestem sam w tym łóżku. Obok mnie leżała Livia. WoW co się stało że do mnie przyszła, nie mam jej tego za złe ponieważ wole żeby się przyzwyczaiła do mojej obecności. Będę już zawsze koło niej, ba nawet po śmierci nie będzie miała spokoju.

- Liv - mówiłem delikatnie szturchając dziewczynę, spała tak słodko, że aż żal było ją budzić, ale no był czas żeby wstać. - Rybko wstawaj.

- Hmm ? - mruknęła delikatnie przecierając jej piękne oczka.

- Wstawaj maleńka bo cię wyniosę.

- Mhm jeszcze chwilka. - wypowiadając te słowa jej lekkim zachrypiałym głosem przykryła się jeszcze bardziej kołdrą.

- Liv bo będę zmuszony cię wynieść z tego łóżka i znieść na dół. - spojrzała się na mnie cała zaspana i pokazała fuckera. - Tak chcesz się bawić moja mała ? Okej.

Zrzuciłem z niej kołdrę a tuż pod nią leżało jej piękne kruche i blade ciało ubrane w shorty i koszulkę z napisem „shut up and kiss" umieszczonym ma dekolcie. Podniosłem ją i złapałem niczym Pannę młoda, zeszliśmy tak na dół. Na całe szczęście Ivo jeszcze spał i nie widział tej chorej sytuacji.

- Od czego masz takie blizny na brzuchu ? - spytała już trochę obudzona.

- Długa historia...

- Asch ja mam czas i z chęcią posłucham. - uśmiechnęła się tak słodko, że aż ciężko było odmówić.

- Napewno ? - przytaknęła głowa i usiadła na blacie. Ahh kuszące. - No więc tak, byłem kiedyś na akcji ratującej mojego przyjaciela i mieliśmy mieć ustawkę 4 na 4 ale wyszło tak, że ich przyszło 9 z nożami i kastetami...

- Kontynuuj. - powiedziała lekko zmartwiona.

- Rzuciliśmy się naszą 4 na nich, oni wyskoczyli na nas z ich broniami. Byłem osobą która chciała mu pomóc jak najbardziej i rzuciłem się na pierwszy ogień. Dostałem kilka ciosów w brzuch z noża i w twarz z kastetu... - Głos powoli mi się załamywał ale kontynuowałem. - Trafiłem do szpitala w stanie ciężkim ale udało się mnie odratować na całe szczęście.

Livia
Po historii opowiedzianej przez Ascha miałam łzy w oczach, ale nie chciałam mu tego okazać. Zeskoczyłam z blatu na którym siedziałam i podeszłam do niego oplatając go swoimi rękoma w torsie. Twarz wtuliłam w jego klatkę piersiową i słuchałam bicia jego serca, biło szybciej niż zwykle powinno.

- Asch - zaczęłam niepewnie. - ja wiem, że to wspomnienie cię boli, to widać. Chce żebyś tylko pamiętał, że nie chce cię zostawić z tym samego. Postaram się ci pomóc jak tylko mogę. - Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Pierwszy raz nie miałam tej cholernej odwagi spojrzeć w jego nieziemskie oczy.

- Mała rozumiem i jestem ci wdzięczny, ale teraz cię proszę abyś spojrzała mi w oczy. - wyczuł, że coś jest na rzeczy.

- Asch ale... - nie zdążyłam dokończyć bo wpił mi się tak nagle w usta i nie pozwolił kończyć zdania.

Asch całował powoli i delikatnie tak jakby ze strachem, że nawet pocałunkiem zrobi mi krzywdę. Po chwili podniósł mnie łapiąc za tyłek i ścisnął dłonie na moich pośladkach, na co z moich ust wymknął się delikatny pomruk. Oderwaliśmy się od siebie, a Asch posadził mnie na stół.

- Siedzisz na tym stole tak kuszącą, że wziąłbym cię tu i teraz. - zaczerwieniłam się na te słowa, a jego wzrok skierowany był na moje oczy. - Nie wstydź się tak księżniczko, nie masz czego. Jesteś śliczna i mądra, słodka i seksowna, dlaczego się tak krzywdzisz ? Psujesz swój seksapil głodząc się i okaleczając. - Spojrzałam na niego w szoku. - Nie dziw się, obserwuje cię dość długo skarbie. Nie chudnij już, zacznij jeść żebym mógł się zabierać na randki do Mc'Donalda, abyśmy mogli chodzić na kawę do Starbucks'a.

Asch mnie zszokował tą informacja a zaraz po tych słowach wyszedł z kuchni i poszedł na górę. Ja mu się podobam ?! Podobam się takiemu chłopakowi ?! Boże czas się wsiąść za siebie!!!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i kolejny rozdział wjeżdża. Macie pomysły na kolejny rozdział ? 😏

Będzie KaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz