Dawno dawno w odległej galaktyce BA zgubił się. Błądził między planetami i powoli dopadała go frustracja. Aktualnie nie miał jak jej rozładować.
Wtem znad dołków na niebie wyłonił się mroczny lord Shitów - Mielony z grilla a po jego prawicy stała Skwarka. Mielony wyjął swój miecz świetlny by oświetlić niepozornego przybysza. BA w duchu obliczał ile musi mieć centymetrów długości i czy dobrze się sprawuje. Po chwili zrobił dziwną minę w geście obronnym, dokładnie taka sama jak coś ciągnął.
Mielony z grilla (niech to będzie karkówka) wymachiwał mieczem jak nauczył go Master Ying Yang. Stanął w pozycji ataku.
-Aaah! - BA zatrzymał go gęstem. - mój miecz. Powiedział po czym wyjął z pochwy na mecze swój prowizoryczny miecz świetlny. Był to POR!
- A masz! - wypipiał Por.
BA zadał cios. Mielony nie dał się tak łatwo. Wirowali w tańcu pełnym grozy i mięstwa. Nagle Por został posiekany przez Mielonego.
- Dobrze ci tak! - zarechotał. W
BA zbudziło się wkurwienie niczym Anakina. Przybrał mroczną minę. Podszedł do Mielonego i... uderzył go kijkową ręką w twarz, dokładnie tak jak Anakin by zrobił. Mielony zatoczył się do tyłu, wpadł w ślizg swojego tłuszczu....
Wtem zawrzała patelnia, a kopiec rzekł:.
Niech się dzieje wola ognia piekielnego!
Usłyszał to jeden z archaniołów - Stachu płomień. Poczuł się urażony, że to nie on włada piekłem. Napatoczył na kopca chcąc mu zaimponować. Lecz kopiec wyciągnął trójząb i dziobnął płomyka w oko
Tak oto płomień stracił wzrok na dobre! / Przypomnijcie sobie scenę z Krecio i Przyjaciele ;) /I Mielony spłonął na patelni.
Oko potoczyło się u stop BA, ale jako ze on go nie zauważył, zgniótł go podeszwą. Kopiec z dumą triumfował na chmurce. Wtem wytężyły wzrok i spojrzał na Bruna.
- Ty! - ryknął.
BA spojrzał niepewnie ku gorze.
BA jako iż nie był wierzący, pomyślał iż na chmurce spoczywa kupa 💩. - Czego chcesz?
- Tak do cb mówię!
- Nie takim tonem głupcze! Mam propozycje.
- Mój kutas jest teraz cały obolały, później - rzekł z niechęcią BA.
- Ty wieśniaku! Jestem dziewicą. Chcesz być moim doradcą?
Bruno mrugnął. Doradcą kupy?
Wtem mucha pofrunęła obok Kopca. Złapał ją i ryrwal jej skrzydełka.
- Załóż je i przyfruń tu do mnie - rozkazał.BA nie miał niczego do stracenia. Wzruszył więc ramionami i przywdział skrzydełka. Wyglądał niczym Ken z Barbie i sekret wróżek. Podfrunął do kopca. Ten ocenił go od stóp do głów. Jego oszacowania jednak były błędne.. To prawda, że Bruno miał w swojej klacie to coś, ale... Szczerze mówiąc kopiec wolał tłuszczyk i futerko jak u susła. Nagle jednak coś mu wpadło do głowy!
Kopiec uśmiechnął się podstępnie. '' Tyś będziesz wieszakiem na parasole '' I stała się wola nieba.
Jednakże mówiąc o wieszakach kopiec miał na myśli coś zupełnie innego niż myślicie.. Wieszak na parasole w Olimpie bogów oznacza magiczny oszczep niczym ten co posiadał burro z nudolandii. Tak więc Bruno Alvarro przybrał kształt wielkiego dildo. Kopiec mruknął i złożył pocałunek na jego czubku.
- Bądź błogosławiony - rzekł i uniósł trójząb.
~ the end ~
CZYTASZ
HOLI SHIT ~
PoetryPrzepiękna opowieść o Brunie Alvarro i jego wybranku - Natanie. Utrzymane w gatunku poezji mokre zdarzenia zmieniają się niczym tęcza pod wpływem wody i pełni słońca na kolorowe szaleństwo! Czyli wspomnienia Bruna Alvarra, mięskiego lovelasa z dnia...