Czasami stawianie czoła problemom oznacza koniec /Sergi Roberto

677 20 4
                                    

Miał być wyjazd życia, awans, kariera i wielkie szczęście. Zostawiłam całe życie w Polsce, przyjaciół i rodzinę widziałam tylko od święta.


Rozpoczęłam pracę w firmie kosmetycznej jeszcze na studiach, moje pomysły szybko się spodobały, awansowałam raz, drugi, trzeci, a potem dostałam ofertę z tych nie do odrzucenia. Kierowanie działem kreacji w Barcelonie. No kto z was by się nie zgodził? Barcelona, wiecie, Hiszpania, piękne miasto, plaże, Latynosi, brzmi jak w bajce co? Życie wszystko zweryfikowało bardzo szybko.


Praca w obcym kraju jest skokiem w nieznane, ale nie spodziewałam się, że będzie mi tak ciężko. Byłam bardzo pewną siebie kobietą, znałam swoją wartość i umiałam walczyć o swoje, tylko w momencie kiedy wysiadłam na lotnisku w Barcelonie i trzema wielkimi walizkami, w momencie kiedy weszłam do wynajętego mieszkania zrozumiałam, że zaczynam wszystko od nowa. Nie miałam nikogo i to trochę zachwiało moim poczuciem bezpieczeństwa...


Początki pracy w nowym miejscu były trudne, ale przez pierwsze dwa miesiące szukałam na to jakiegoś wytłumaczenia, że jestem obca, że muszę wzbudzić zaufanie, że jeszcze mnie polubią, a potem przyszły moje urodziny. Poszłam do biura jak zawsze i na serio miałam nadzieję, że ktoś złoży mi życzenia, że dostane jakiś prezent, albo że kupią mi chociaż jedną pierdoloną muffinkę, ale nie dostałam nic. Usłyszałam w dodatku co o mnie mówią, jak mnie krytykują, zrozumiałam, że nie będziemy przyjaciółmi. Zrozumiałam, że jestem sama.


Tego dnia samotność wyjątkowo mi doskwierała, ale to oczywiste. Jest jeden dzień w roku, kiedy chcesz przykuwać uwagę, kiedy chcesz być w centrum uwagi. Ja nie byłam. Chciałam to zmienić. Wyszłam z pracy wcześniej, wróciłam do wynajętego mieszkania, przebrałam się w czerwoną sukienkę i udałam się do jednego z barów znajdującego się kilka ulic ode mnie. Kiedy przeszłam przez drzwi czułam, że zwróciłam na siebie uwagę, już po chwili dosiadł się do mnie przystojny mężczyzna,potem drugi, trzeci nawet postawił mi drinka, ale odprawiałam wszystkich, bo każdy z nich miał mnie za zwykłą turystkę, którą bzyknie i zostawi. Nie byłam taka, w tym momencie potrzebowałam rozmowy, a nie seksu. Po jakiś 50 minutach wstałam z krzesła i po prostu wyszłam. Wróciłam do domu, wzięłam kąpiel i próbowałam się zrelaksować. Próbowałam, bo bardzo źle mi to wychodziło. Wciąż byłam spięta, wciąż czułam się źle i było mi tak po prostu przykro. Nikomu nie życzę spędzania urodzin samemu.

Nie chciałam siedzieć w domu, ale wyjście do baru nie spełniło moich oczekiwań. Szukałam w internecie jakiejś alternatywy, myślałam o kinie, teatrze, spacerze, czymkolwiek. Związałam włosy, ubrałam jeansy i jakiś t-shirt i po prostu wyszłam z domu. Po drodze zaszłam do małego sklepu i kupiłam butelkę białego wina. Poprosiłam sprzedawcę by mi otworzył bo nie noszę w torebce korkociągu i postanowiłam utopić moje smutki.

Szłam w stronę morza, całe szczęście mieszkałam całkiem niedaleko kamienistej części plaży, dlatego wiedziałam, że nie będzie tam masy turystów. Dodatkowo pogoda ostatnio się popsuła i przyjezdni częściej siedzieli w knajpkach niż na plaży. Kiedy doszłam do miejsca, które obrałam za swój cel zobaczyłam trzy zakochane pary i znów poczułam się źle. Znów poczułam się jak w pracy. Nie układało mi się w życiu zawodowymi prywatnym jednocześnie i bardzo prawdopodobne, że po prostu użalałam się nad sobą, ale nigdy wcześniej nie miałam takiej sytuacji, nie byłam do tego przyzwyczajona. No ale co, nie będę siedzieć obok obściskujących się par. Ruszyłam więc dalej,trochę w nieznane, gdyż nie wiedziałam co czeka mnie za 500 metrów, a czekało mnie idealne miejsce by upić się w samotności. Wielkie kamienie, o które uderzały fale i tylko ja. Usiadłam na jednym z szarych kamieni i pociągnęłam solidny łyk wina.Patrzyłam w bezkres oceanu i przypominałam sobie jak spędzałam ten dzień będąc jeszcze w Polsce. Uśmiech pierwszy raz pojawił się na mojej twarzy. Po chwili jednak znów posmutniałam. Wiedziałam, że podjęłam złą decyzję, że powinnam zostać w kraju, ale byłam dorosłą kobietą i rozumiałam, że muszę być wytrwała, tylko kurwa potrzebowałam odrobiny wsparcia. Jeśli człowiek walczy o wszystko w pojedynkę może być zmęczony, może chcieć się poddać, może zwątpić...

short football storiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz