-Hej skarbie, właśnie parkuję, zadzwonię za chwilę – powiedziałam szybko skupiając się na prowadzeniu samochodu.
-Ok, czekam – westchnął tylko mój facet i się rozłączył.
Dumna z siebie, że tym razem parkowanie nie zajęło mi godziny, weszłam do domu. Zostawiłam zakupy na stole i wykręciłam numer do Manu. Odebrał od razu.
-Cześć, co słychać? - zapytałam pogodnie. Wiedziałam, że dochodził do siebie po kontuzji śródstopia i ciężko trenował by móc pojechać ze swoją drużyną na mundial.
-Wszystko spoko – brzmiał jakby tak nie było.
-Manu, co jest? - nie dałam za wygraną, nie chciałam tego przemilczeć.
-Jestem tylko zmęczony – próbował mnie przekonać – a co u ciebie? - zmienił temat.
-Dzisiaj dobrze, pięknie zaparkowałam samochód – zaśmiałam się.
-Mówiłem, że kupię ci nowe auto, z tymi czujnikami parkowania – mój humor chyba mu się nie udzielił.
-Nie chce od ciebie samochodu, pracuję, zarabiam, jestem niezależna – powiedziałam, a on westchnął.
-I mieszkasz w Krakowie – dodał smutno.
-Nie zaczynaj znowu – wiedziałam, że kolejny raz będzie namawiał mnie do przeprowadzki.
-Stwierdzam fakt – odparł chłodno, a ja milczałam. Co miałam mu powiedzieć, kolejny raz miałam się powtarzać? Po co? To wszystko nie miało sensu – tęsknię za tobą– przerwał ciszę.
-Ja też za tobą tęsknie –stwierdziłam uśmiechając się lekko, mimo że wiedziałam, że tego nie widzi.
-Co dziś robisz? - zmienił temat, by pociągnąć jakoś tą rozmowę.
-Obiad – zaśmiałam się, on też się lekko zaśmiał, słyszałam to w słuchawce – i muszę trochę popracować – dodałam.
-A tam praca, co robisz na obiad? -widać co go bardziej interesuje.
-Same zdrowe rzeczy, kupiłam paprykę, bataty, mam kurczaka – zaczęłam wymieniać, a on ziewną.
-Nuda – stwierdził i się roześmiał.
-Chciałbyś zjeść taki obiad –powiedziałam pewnie.
-Chciałbym popatrzeć na ciebie w mojej kuchni – odparł. Nie wiem czy świadomie, czy nie, wciąż wracał do tematu odległości jaka nas dzieliła.
-Odezwę się wieczorem – znów westchnęłam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
Spotykałam się z jednym z najlepszych bramkarzy na świecie. Poznaliśmy się kiedy prowadziłam projekt w Monachium. Mieliśmy drobną kolizję samochodową. Manuel wracał ze swojej sprawy rozwodowej i to on miał prawo być skołowany, a tymczasem ja nie zauważyłam, że światła się zmieniły i wjechałam w tył samochodu piłkarza. Był zły. Nawet sobie nie wyobrażacie jak zły może być Manuel Neuer. Od razu zaczęłam go przepraszać, ale nic sobie z tego nie robił. Nazwał mnie głupią, wyśmiał mnie i moje umiejętności, a ja stałam jak idiotka. Prosiłam go, by się uspokoił, ale dobrze wiedziałam, że ta stłuczka to moja wina, więc co ja mogłam powiedzieć, miał prawo się zdenerwować. Zadzwoniliśmy po ubezpieczyciela, po policję i czekaliśmy na ich przyjazd w swoich samochodach. Wierzcie lub nie, nie chciałam go wtedy oglądać. Kiedy przyjechali policjanci i na nich nakrzyczał. Co to był za buc. Przyznałam się do winy i miałam nadzieję, że procedury potrwają dosłownie chwilę. Kiedy złożyłam ostatni podpis, wsiadłam do swojego samochodu i odjechałam. Żadnego cześć, do widzenia, czy pocałuj mnie w dupę. Ten facet wciąż nie dawał mi spokoju, wydawało mi się, że skądś go znam, ale wmawiałam sobie, że to blondyn jak każdy inny i po prostu kogoś mi przypomina.
CZYTASZ
short football stories
Fanfictionkrótkie opowiadania o przystojniakach grających w piłkę; mogą pojawić się przekleństwa i seks.