<< 8 >>

3.4K 107 19
                                    

Vievien P.O.V

Razem z Rebekhą wpadamy do domu Mikaelsonów jak burza i dążymy za odgłosem rozbijającego się szkła. wchodzimy do salonu gdzie od razu na ścianie obok nas ląduje Elijah. Spoglądam zdenerwowana na sprawce którym okazuję się tak jak myślałam rozwścieczony Klaus. Mężczyzna jakby nas nie zauważył i zaczął dalej demolować salon. Patrzę na Elijaha a ten kiwa głową w stronę brata a ja zmierzam w jego kierunku.

-idioto co ci odwala?-rzucam zdenerwowana lecz mężczyzna jakby w ogóle mnie nie słyszał kontynuuje demolke. - Klaus?-pytam już lekko zaniepokojona i kładę rękę na ramieniu wampira który pod wpływem mojego dotyku gwałtownie odwraca się w moją stronę i o dziwo mocno do siebie przytula. Czuję przyjazne ciepło przez co odwzajemniam pieszczotę. Bez słowa prowadzę zmęczonego Klausa do jego sypialni a mężczyzna bezwładnie pada na łóżko. Gdy planuję wyjść zatrzymuję mnie głos wampira.

-zostań...proszę- mówi a ja lekko się uśmiecham i kładę obok Klausa. Mężczyzna przyciąga mnie do siebie i wtula tważ w moje włosy. Po chwili słysząc jego miarowy oddech i bilecie serca wyplątuję się z ramion pierwotnego i jak najciszej potrafię schodzę na parter.

-Co mu odjebało?-pytam Elijaha który właśnie ocierał sobie krew z czoła. 

-od waszego wyjazdu był jakiś poddenerwowany a teraz jak dowiedział się że dziecko Heyley nie jest jego to po prostu wybuchł.-tłumaczy mężczyzna a mi w głowię rozbrzmiewają tylko te słowa. 

"Nie jest jego"

-Wracaj do niego bo jeszcze rozniesie nam resztę domu.-Mówi Bex a ja z westchnięciem ruszam do sypialni Klausa. Siadam obok pierwotnego a gdy na niego spoglądam hybryda otwiera oczy. 

-Po co tam poszłaś... Dlaczego mnie zostawiłaś?-pyta a ja cicho prycham. Od samego przyjazdu tutaj jestem zdenerwowana a Klaus wyjątkowo podnosi mi ciśnienie. 

-Wiesz, nie jesteś pępkiem świata.- prycham co widocznie wkurza mężczyznę. 

-Co tam robiłaś? co było ważniejsze ode mnie?!-podnosi głos a ja nie wytrzymuję i wstaję z łóżka odwracając się w stronę Klausa. 

-Co ty sobie wyobrażasz! pocałowaliśmy się, miałeś dziecko z inną i pojechałam pomóc przyjaciołom. Na prawdę chcesz wiedzieć co robiłam?!- krzyczę a chłopaka lekko zamurowało.- mój przyjaciel ugryzł nastolatka który został jego betą, to ktoś musiał zyskać jego zaufanie. Odkryliśmy póle śmierci na której jestem za trzydzieści milionów. Razem z Rebekhą przeżyłyśmy atak seryjnych morderców a ty się pytasz co było ważniejsze od twoich hormonów?!-krzyczę jeszcze bardziej zadziwiając tym Klausa.-wiesz co? roznieś cały ten dom ale ja stąd idę.-mówię już normalnie i wychodzę z pokoju trzaskając drzwiami. Będąc przed wyjściem rzucam szybkie "idę" i wychodzę z tego przeklętego domu. 

Co on sobie wyobraża?!

Ruszam w stronę mojego domu a gdy jestem w połowie drogi ciszę przerywa mój telefon. Scott...







Mam nadzieję że rozdział się spodobał :)

Mamy drame... co myślicie?

Nadprzyrodzone istoty  I Niklaus Mikaelson IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz