Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ile tak naprawdę mógł mieć serc? Pięć?
Teoretycznie nie miał żadnego. Mimo że na plecach dumnie spoczywały serca niegdyś dzielnych shinobi, ich obecny właściciel nie miał w sobie żadnych pozytywnych uczuć. Kakuzu, człowiek tak okrutny i nieczuły wobec świata, lecz... Świat dał mu do tego aż za wiele powodów, bo odkąd przegrał z Pierwszym Hokage, wszystko utraciło i tak wątpliwy sens. Towarzysze, z którymi żył od lat uznali go za bezużytecznego i słabego, a zamiast wyrazić wdzięczność za to, że w ogóle zgodził się na walkę z kimś tak potężnym, każdego dnia obrzucali go chłodnymi spojrzeniami pełnymi czystej, obrzydliwej nienawiści. Porzuconego i poniżonego wygnali z wioski i tylko czekali, aż umrze.
Jednak on nie umarł. Desperacko utrzymał się życia, by sam zacząć obrzucać ludzi tym chłodem, który niegdyś tak go zranił. Był wiernym shinobim, lecz porażka sprawiła, że stał się wierny tylko samemu sobie i potędze pieniędzy, które wydawały się niezawodne.
Odebrano mu wszystko, a życie przez długi czas w nędzy i samotności pokazało mu, że nie powinien ufać ludziom. To, co było niegdyś dla niego istotne, przepadło. A wtedy, po latach szamotania się w ciemności, dostrzegł światło w tunelu.
Akatsuki.
Nie nazwałby tego sensem życia, a wręcz droga ta była daleka od stania się nim, jednakże organizacja dała mu naprawdę wiele i pomogła wytoczyć szlak, którym mógł podążać. Tylko pieniądze dawały mu spokój duszy, a dzięki Akatsuki miał ich sporo, więc wiernie służył Painowi od lat, nie wiedząc, że ktoś za nim stoi, a każde posunięcie członków służyło czemuś większemu — czemuś, co było kontrolowane przez Obito, Madarę, ostatecznie Kaguyę.
Lecz... Nawet gdyby mógł, nie szukałby prawdy. Nie tego potrzebował, zarazem wydawał się usatysfakcjonowany tym, jak działała grupa. Po latach miał dosyć prawdziwych oblicz towarzyszy i wolał widzieć pozorną otoczkę rzeczy, nie chcąc się zagłębiać, nie chcąc się przystosowywać do nowego piekła, w którym przyszło mu żyć.
To dla Akatsuki, które znał, poświęcił wiele lat, a ostatecznie nawet własne życie, choć nie zrobiłby tego dobrowolnie. Samobójstwo w imię wyższych celów nie było w jego stylu.
Kakuzu chciał żyć.
Desperacko trzymał się życia, zdobywając kolejne serca, a każdego dnia myślał, o tym, co było i co nastąpi. Polegał na swym ogromnym doświadczeniu i wierzył, że ma ogromną moc zgromadzoną przez dziesiątki lat. Nie sądził, że ktoś byłby w stanie go pokonać, lecz wtedy zobaczył prawdziwe przekleństwo Akatsuki.
Kakuzu nie pamiętał, czym była młodość. Długa wędrówka przez życie rozmyła wspomnienia o młodości gorzkim zawodem i porażkami, dlatego był zdziwiony, gdy to właśnie Naruto Uzumaki, głupi i niedoświadczony szczeniak, go pokonał, a Kakashi Hatake łaskawie dobił, czyli zrobił coś, czego lata temu nie chciał zrobić Hashirama.
Nie takiej śmierci pragnął. W ogóle nie chciał umierać. Zrobił w życiu tak wiele i nadal mógł coś osiągnąć. Walczył z Pierwszym Hokage i przeżył, a tym naprawdę niewiele osób mogło się pochwalić. Przetrwał zdradę wioski, życie w nędzy i samotność. Kakuzu na swych plecach niósł nie tylko cierpienie poległych shinobich, ale i własne, nagromadzone przez dziesiątki lat.
Samotny, zawiedziony światem potwór zginął, zapomniany przez wszystkich.