1 - może się uciszę

102 6 0
                                    

To wcale nie tak, że on zabiegał o ten numer. Po prostu raz zapytał zarządcy kamienicy, czy gdyby - czysto hipotetycznie - chciał numer do jednego z lokatorów w ramach, oczywiście, lepszej współpracy i poprawy stosunków sąsiedzkich, to czy zarządca by mu go wręczył. Zarządca nie tylko powiedział, że to żaden problem, ale dosłownie, na papierku, udostępnił mu ten numer. Michael był bardziej, niż trochę, wdzięczny temu mężczyźnie. Biednemu, umęczonemu przez życie... i tego freaka z drugiego.

Z dumą szedł w górę schodów do swojej klitki na pierwszym piętrze, ściskając w dłoni świstek papieru z nagryzmolonym nań numerem tego debila z piętra drugiego. Może, gdyby go trochę nastraszyć, to koleś by się wyprowadził.

Ja:

wypierdalaj z ka--

Okej, trochę za ostro, Mike, zwolnij ogierze.

Ja:

jak się nie wyprowadzisz to--

M-I-C-H-A-E-L, stop. To trzeba z finezją.

Ja:

hej

Uderzył się telefonem w czoło. No nic, wysłano, teraz trzeba czekać.

Gnój z drugiego:

kto pisze?

Ja:

twoj stalker

Gnój z drugiego:

Michael, wiem, że to ty

Jak on...? Czy ten człowiek...? Zdecydował, że musi odbyć poważną rozmowę z zarządcą budynku. Chociaż, chwila. Czy on w ten sposób nie okazywał się być wyjątkowo durnym hipokrytą? Ta, możliwe. Nieważne.

Ja:

ucisz sie

Gnój z drugiego:

jestem cicho

Ja:

nie, grasz na gitarze

Gnój z drugiego:

nie podoba ci się moja muzyka?

Ja:

ty caly mi sie nie podobasz

Gnój z drugiego:

ups

Ja:

nie ups, ucisz sie

Gnój z drugiego:

zobaczę

może | MUKEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz