VIII

884 76 22
                                    

*Marinette*

    Idę na miasto z Alyą i Nino.

Tak.

Muszę oderwać się od rzeczywistości.

Źle się czuję ostatnimi czasy.

Nie chodzi o to, że mam gorączkę, brzuch mnie boli; nie.

Nie czuję wewnętrznego spokoju.

Wewnątrz mnie toczę walkę ze samą sobą.

    Po zjedzeniu obiadu poszłam na górę do swojego pokoju.

Poleżałam chwilę na łóżku, porobiłam sobie coś na telefonie.

I nadeszła ta godzina, o której właśnie miałam w planach zacząć się szykować.

Podeszłam do szafy, zastanawiając się, w co się ubrać.

Nagle po prostu straciłam poczucie czasu i patrzyłam się w szafę jak jakaś nienormalna.

Przestałam myśleć.

Przestałam czuć.

-Halo... Marinette?- Tikki "wybudziła" mnie z transu.

-Co? Tak... Tak... Wszystko jest w porządku...- odpowiedziałam.

Wróciłam do poprzedniej czynności.

W końcu wybrałam dla siebie luźny, trochę naciągnięty sweter w kolorze pastelowego niebieskiego, białe jeansy i balerinki.

Podeszłam do lustra.

Uczesałam sobie dwa wysokie koczki i wyciągnęłam parę zaczesanych pasm, aby nadać trochę bardziej naturalnego efektu.

Nałożyłam sobie na twarz krem BB i pomalowałam rzęsy.

Lubię stawiać na naturalny look.

Jestem gotowa!

Schodząc, znalazłam na stole piękny choker, który dostałam od Adriena na mikołajki klasowe. Były to białe stokrotki splecione na jednym sznurku.

Był tak piękny i tak idealnie pasował, że postanowiłam go założyć.

Wyszłam. Kierunek Wieża Eiffla. Mam pięć kilometrów do pokonania i tylko trzydzieści minut do spotkania.

Chyba nie zdążę.

Chyba za długo stałam pod tą szafą...

*Adrien*

   Zaraz tu usnę...

-Panie Agreste, proszę patrzeć w obiektyw- powiedział fotograf, który był chyba tak samo zmęczony jak ja.

-Przepraszam, Pierre. Nie jestem dziś w nastroju. Może umówimy się na sesję jutro?

-Wedle życzenia- fotograf zaczął się pakować i wydawał się zadowolony z tego, że podałem tę propozycję. -Do zobaczenia!

-O tej samej godzinie co dzisiaj?

-Ok, jesteśmy umówieni!

    Patrzyłem, aż fotograf zniknie za rogiem.

Spojrzałem na zegarek.

Minęło dopiero trzydzieści minut. Sesja miała trwać cztery godziny.

Goryl siedzi w samochodzie i będzie czekał do godziny dwudziestej pierwszej, więc mam czas.

Wybrałem numer do Nino.

Odebrał po dwóch sygnałach.

-Adrien? Adrien! Cześć, Stary!

-Hej, Nino! Wyrwałem się z domu, co powiesz na to, by się spotkać?

-Jasne. Akurat jestem z Alyą pod Wieżą Eiffla i czekamy na Marinette. Możesz dołączyć.

-Ok, jestem na Polach Marsowych, za dziesięć minut będę.

Wreszcie się spotkam z przyjaciółmi! I to bez nadzoru nikogo z dorosłych.

Jestem tak szczęśliwy!

Schowałem się za bardzo dużym, starym drzewem i przebrałem się w swój strój. Zwykłe jeansy, zieloną bluzkę i szarą koszulę.

Ruszyłem pod wieżę.

*  *  *

     O, zauważyłem ich! Podbiegłem do nich i się przywitałem.

-Koleś, wreszcie!- Nino do mnie podszedł i poklepał mnie po plecach.

-Boże, jak się cieszę, że wreszcie spotkaliśmy się całą ekipą! Jeszcze Marinette...- powiedziała Alya. -Jak udało ci się wyrwać?

-W sumie tak trochę uciekłem. Mam ponad trzy godziny, później muszę iść do samochodu. Mój szofer myśli, że jestem na sesji.

-No to super, ziom!- mój przyjaciel oparł się o moje ramię.

-Na kogo jeszcze czekamy? Marinette?- spytałem.

-Tak, powinna już tu być...- mruknęła Alya.

-O, biegnie, widzę ją!- krzyknął Nino.

WOW...

Biegła, lecz nagle się zatrzymała i zaczęła sie rozglądać w poszukiwaniu nas.

-Tutaj!- krzyknęła Alya.

-Juhuuuu!!!- zaczęliśmy się drzeć i machać rękami.

Wkrótce nas dostrzegła. Uśmiechnęła się, pomachała nam i wybiegła na jezdnię, by do nas dołączyć.

-Marinette, uważaj!- ryknąłem.

Dziewczyna wbiegła prosto pod koła pędzącego samochodu...

/\/\/\/\/\/\/\/\

Nie bić, nie torturować!

Chociaż te 543 słowa...

Rozdział pojawił się po trzech tygodniach dlatego, bo znowu Wattpad mi szwankuje. Chyba nie jesteśmy stworzeni dla siebie ;(

Choć mam nadzieję, że rozdział się choć troszkę spodobał ;)

Oczekujecie rozdziału jeszcze w październiku, zobaczymy, co ta apka znowu wymyśli...

Pozdrawiam ludzi chorych tak jak ja... Grypa żołądkowa ;(

Salut!👋🏻




𝓒𝔃𝓪𝓼 𝓾𝓬𝓲𝓮𝓴𝓪, 𝓪 𝔃 𝓷𝓲𝓶 𝓵𝓾𝓭𝔃𝓲𝓮Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz