*Czarny Kot*
Wybiegając "na miasto" pod postacią Czarnego Kota to prawdziwy wyjątek. Nie chcę narażać siebie ani innych mieszkańców Paryża. Władca Ciem wciąż czuwa.
Jednak ten dzień jest wyjątkiem. Znowu mam problemy z ojcem. Nie ma nawet sensu, by o tym mówić, ponieważ raczej żaden normalny człowiek by tego nie zrozumiał.
Nikomu nie życzę takiego ojca. W przyszłości, jeśli będę tatą, postaram się, by moje dzieci miały jak najlepiej. Miały szansę na normalnego ojca i szczęśliwe życie.
Muszę się wygadać. Muszę się wyżalić. Tylko komu?
Zauważyłem dziewczynę na balkonie.
Dziwne jest to, że kiedy mam problem, zawsze ją spotykam. Może to coś znaczy?
Dobra. Raz się żyje. Ona potrafi mi pomóc, nawet tylko uśmiechając się.
Skoczyłem. Znalazłem się przed nią.
-Witaj, Laleczko.
Była trochę zdziwiona, ale prędko się delikatnie uśmiechnęła.
-Hej, Kocie.
Jednak w jej oczach nie widziałem tych iskierek, które mi się tak podobały. Widziałem smutek.
Jednak co ją mogło tak smucić? Od wypadku minął miesiąc, chyba już nie powinna mieć żadnych zmartwień na głowie.
-Coś się stało?
*Marinette*
Kot zadał mi pytanie, a ja nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Najgorsze jest to, że teraz naprawdę nie wiem, co mnie trapi.
-Nic mi nie jest, nie przejmuj się mną.
-Ktoś ciebie skrzywdził?- Kot przyszybszył swój oddech i chyba zaczął odczuwać złość. Miło mi się zrobiło na sercu.
-Nic mi się nie dzieje, Kocie, tylko... po wypadku nie czuję się jeszcze najlepiej.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Jak bohater zapytał się, czy ktoś mnie skrzywdził, przejrzałam na oczy.
Luka...
Trzy tygodnie wcześniej...
Siedziałam na szpitalnym łóżku. Oprócz wielu otarć, siniaków i skręconej kostki, nic mi nie było.
Przyjaciele bardzo często mnie odwiedzali. Adrien też... Przyniósł mi raz polne kwiaty- takie, jakie najbardziej lubię. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i było jak dawniej. A może nawet inaczej. Zbliżaliśmy się do siebie.
Raz przyszedł też do mnie mój chłopak, Luka.
Jego wizyty nie wspominam dobrze.
-Hej, Mari, jak się czujesz?
-Cześć, coraz lepiej. Polepsza mi się- uśmiechnęłam się do niego.
Usiadł obok mnie na krześle. Uśmiechał się. Jednak nagle jego kąciki zaczęły schodzić w dół. Zrobił wrogą minę. Jego oczy pochłonęła jakby ciemność. Nie widziałam już tych pięknych, turkusowych oczu i iskierek. Tak jakby zakryła je mgła.
-Czemu się z nimi zadajesz? Widzisz sama, że doprowadziło cię to do wypadku.
-To moi przyjacie...
W tej chwili dopadł się do mnie i trzymał mocno swoją dłoń na mojej szyi.
-Luka, puść, proszę, to boli- jęknęłam.
Chłopak zacisnął swoją rękę jeszcze mocniej.
-Aż dziwne, że nasz super bohater, Czarny Kot, cię nie uratował, co nie? Przecież macie ze sobą takie dobre relacje!
A więc widział to, co zdarzyło się na balkonie...
Luka zbliżył się do mojej twarzy i patrzył mi się prosto w oczy. Byłam przerażona.
-Słuchaj, nie zadawaj się z nimi, ok? Nie spędzaj z nimi czasu. Chcę tylko twojego dobra, rozumiesz? Tylko dobra. Rozumiesz?!
Byłam przerażona. Następnie się do mnie przytulił. On chyba ma coś z głową.
Dzisiaj miałam to samo... Znowu do mnie przyszedł... I zniszczył mój rysunek i kolejny odłamek mojego serca...
To był błąd, że pobiegłam za nim w parku...
/\/\/\/\/\/\/\/\
507 słów! Czy to dużo, czy to mało, nie wiem. Po tej przerwie zdecydowanie za mało...
Słuchajcie, cieszę się, że pojawia się wiele pozytywnych opinii o książce i tyle wyświetleń, których jest już sporo ponad 2 tysiące, jednak nie mam pojęcia, czy rozdziały będą pojawiać się regularnie.
W moim życiu zdarzyło się dużo przykrych rzeczy, i nie mam na nie wpływu, lecz to pogarsza moje samopoczucie i ogólnie, "bycie", bo choruję trochu, i wręcz nie mam czasu, weny i chęci.No, jednak moim celem jest dokończenie tej książki do końca roku, no, a planuję powyżej 30 rozdziałów. Trzymajcie kciuki, by mi wyszło!
Do zobaczenia! Postaram się jak najszybciej dodać kolejny rozdział!
Dzięki za komentarze! One naprawdę motywują!❤️
CZYTASZ
𝓒𝔃𝓪𝓼 𝓾𝓬𝓲𝓮𝓴𝓪, 𝓪 𝔃 𝓷𝓲𝓶 𝓵𝓾𝓭𝔃𝓲𝓮
Fanfiction𝐌𝐈𝐑𝐀𝐂𝐔𝐋𝐎𝐔𝐒 𝐅𝐀𝐍𝐅𝐈𝐂𝐓𝐈𝐎𝐍 ❝Czasami jest już za późno, by cofnąć wydarzenia. Czas ucieka. A z nim ludzie. Odchodzą i nie powracają. Tak już jest. Czasami nie potrafimy dostrzec ważnych nam osób. Widzimy ich dopiero wtedy, gdy tracą...