*Luka*
Jestem tak wkurwiony! Marinette się do mnie nie odzywa. No... Nie licząc wtedy, gdy musi, bo jej grożę.
W sumie nie tak wyobrażałem sobie nasz związek, ale żebym był szczęśliwy muszę sobie jakoś radzić. No i lubię mieć kontrolę nad innymi.
W końcu Marinette jest moją dziewczyną, kontrolowanie jest zrozumiałe i na porządku dziennym, to normalne. Jednak ta głupia dziewucha i tego nie rozumie.
-Lukaaa...
Tak cały czas mówi drżącym głosem. Jakby się mnie bała...
Respekt w końcu musi być!
Jednak w związku najbardziej liczy się szacunek do faceta, a Marinette tego nie okazuje! Pożałuje tego, muszę tylko wymyślić, co jej zrobić, lub czym zagrozić.
Ale tymczasem idę do niej, zapowiada się fajny wieczór.
*Marinette*
Zaraz przychodzi do mnie Luka. Mój tata upiekł nam muffinki. Moi rodzice chyba naprawdę go lubią.
Przystojny, wysoki, dobrze wykształcony chłopak o duszy artysty. Można by powiedzieć ideał.
Jednak najważniejsze, a zarazem najgorsze, jest niewidoczne dla oczu.
O nie...
Słyszę jego kroki na schodach...
A jak znowu coś zrobię źle i będzie na mnie zły?
Nie jestem na to gotowa, dopiero wyszłam ze szpitala...
Nie chcę kolejnych siniaków...
Usłyszałam skrzyp klapy do mojego pokoju.
-Hej!
-Czeeeść!- krzyknęłam nerwowo, przegryzając wargi.
Usiadł obok mnie na łóżku i przeczesał dłonią moje rozpuszczone włosy. Wyszła mi gęsia skórka.
-Co tam u ciebie? Czujesz się już lepiej?
-Tak, powoli wracam do życia, że tak powiem...- spuściłam wzrok i zaczęłam się bawić sznureczkami od dresów.
Luka wstał i zaczął iść w stronę biurka.
-Otworzę okno, strasznie tu duszno.
Jednak nagle się zatrzymał i skierował wzrok na kartkę leżącą pośrodku moich zeszytów szkolnych.
Był to rysunek Czarnego Kota.
Podniósł go. I zaczął oglądać. Uśmiechnął się szeroko i skierował wzrok w moją stronę.
-To ty rysowałaś?
-Tak, pracowałam nad nim kilkanaście godzin, by wyglądał realistycznie...
-Ach, tak? Żeby wyglądał realistycznie? No, to pewnie śpisz z tym rysunkiem.
-O c-c-co ci chodzi, Luka?
Rzucił się w moją stronę. Pisnęłam, odskoczyłam w bok, ale i tak mnie dopadł. Złapał mnie za szyję, tak jak w szpitalu.
-Mówiłem ci, że to towarzystwo nie jest dla ciebie dobre. W tym ten skurwiel.
-Nie mów tak o nim...
-A ty przestań się z nim zadawać, ok?
Czułam, że powoli zaczynam się dusić. A on jeszcze bardziej pogłębiał swój uścisk.
CZYTASZ
𝓒𝔃𝓪𝓼 𝓾𝓬𝓲𝓮𝓴𝓪, 𝓪 𝔃 𝓷𝓲𝓶 𝓵𝓾𝓭𝔃𝓲𝓮
Fanfiction𝐌𝐈𝐑𝐀𝐂𝐔𝐋𝐎𝐔𝐒 𝐅𝐀𝐍𝐅𝐈𝐂𝐓𝐈𝐎𝐍 ❝Czasami jest już za późno, by cofnąć wydarzenia. Czas ucieka. A z nim ludzie. Odchodzą i nie powracają. Tak już jest. Czasami nie potrafimy dostrzec ważnych nam osób. Widzimy ich dopiero wtedy, gdy tracą...