Szybciej z tą lodziarnią!

87 1 0
                                    

Jestem Amelia Malongo, tak Malongo mój ojciec jest kurwa murzynem. O dziwo nie jestem czarna bo mam po nim tylko nazwisko, jestem adoptowana. Moi rówieśnicy tak mnie nienawidzą że topie smutki w jedzeniu i słuchaniu muzyki. Generalnie to kebab jest zajebisty, ale wegański. Nie dlatego że kocham zwierzęta raczej dlatego że nie lubie roślin. Kiedyś na wycieczce szkolnej taki cygan mnie wrzucił w pokrzywy, od tej pory nienawidze tych skurwiałych chwastów. A propos muzyki to słucham Grubsona (chociaż jest chudy) i piosenek z filmów z Disney Channel, ale jak ostatnio weszłam na karte "Na czasie" to zaraz pod bajkami dla dzieci byli oni BURITONAFONE. Ten wąs, unikatowe flow, śpiewa o Warszawie a ja tam mieszkam, "Awizo awizo" a drugi te znaki zapytania (?), kolorowe włosy jeszcze miał piosenke w radiu, no kurwa crush tylko problem jest taki że waże 152 kg przy 132 cm wzrostu, zapomniałam wspomnieć że mam 12 lat. Dobra teraz przejdźmy do rzeczy, wyobraźcie sobie sytuacje jestem w galeri i stoje w kolejce po lody z moją koleżanką z klasy Martusią, pewnie się zastanawiacie jakim cudem mam przyjaciół? Marta ma zespół downa. No ale trudno przynajmniej nie jestem sama. Generalnie to rozmawiałam z Martą o tym jakie lody kupujemy, ona chciała wziąć pistacjowe, a ja chciałam 7 gałek waniliowego Bielucha, przecież to jest zajebiste. Ale to co się stało za chwile mnie wkurzyło, jakaś głupia s00ka przede mną w kolejce to usłyszała i wzieła wszystkie smaki Bielucha! Dobra poszła sobie patrze na sprzedawce a tam Burito Hemingroute tak ten, i mówi:

- Hej nie ma dla ciebie gałki lodów ale możesz mi opierdolić gałe - zaśmiał się.

-Kurwa mam 12 lat czego nie rozumiesz mam dzwonić po psiarnie?- odpowiedziałam zdenerwowana.

Burito patrzył się na mnie prze 2 minuty nic nie mówiąc aż w końcu ktoś stojący za mną w kolejce przemówił, a był to słynny content creator Martin Crasoocki:

- Szybciej z tą lodziarnią!!!!11 - wrzasnął sfrustrowany.

Adam bo tak miał na imię Burito wziął mnie na zaplecze ( Marta popuściła i leżała we własnych odchodach na środku galerii ) gdzie siedział także Quebonafone. Zapytali mnie czy chce jechać na obóz:

- Całkowicie ZA DARMO naprawdę! - potakiwali obydwoje.

- Ale po co mielibyście to robić, co? - odparłam zaskoczona.

- No weź przecież to nie zima 1944, możesz być spokojna - odparł Qłe.

Generalnie to bym się przecież nie zgodziła ale to było jak spełnienie marzeń, aż mi fałda zaczeła wibrować z podekscytowania. Powiedziałam im że zadzwonie do mamy i się zapytam i tak zaczeła się moja przygoda z BURITONAFONE.

BURITONAFONEWhere stories live. Discover now