R O Z D Z I A Ł 16

356 44 57
                                    

● Hᴇᴊ● Oᴅ ʀᴀᴢᴜ Pʀᴢᴇᴘʀᴀsᴢᴀᴍ ᴢᴀ ᴛᴇɴ ᴊᴀᴋ ɪ ɴᴀsᴛęᴘɴᴇ ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀłʏ. Wʏᴘᴀʟɪłᴀᴍ sɪę ᴢ ᴛᴇɢᴏ ғғ ɪ ᴛᴇʀᴀᴢ ᴄʜᴄę ᴊᴀᴋ ɴᴀᴊsᴢʏʙᴄɪᴇᴊ ᴊᴇ sᴋᴏńᴄᴢʏć.Pɪsᴢę ɢᴏ ᴅʟᴀ ᴘᴇᴡɴᴇᴊ ᴏsᴏ́ʙᴋɪ﹐ ᴋᴛᴏ́ʀᴀ ᴄʜᴄɪᴀłᴀ ɴᴇxᴛ. Cɪᴇᴋᴀᴡᴇ﹐ ᴄᴢʏ ᴡɪᴇ ᴏ ᴋᴏɢᴏ ᴄʜᴏᴅᴢɪ. Mʏśʟę żᴇ﹐ ᴢᴏsᴛᴀłᴏ ᴊᴇsᴢᴄᴢᴇ ᴛᴀᴋ ᴢ ₁₀ ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀłᴏ́ᴡ ᴅᴏ ᴋᴏńᴄᴀ. W ᴋᴀżᴅʏᴍ ʀᴀᴢɪᴇ ᴢᴀᴘʀᴀsᴢᴀᴍ ɴᴀ ᴍᴏᴊᴇ ᴘᴏᴢᴏsᴛᴀłᴇ ғғ ··Dʀᴏᴡɪɴɢ ɪɴ ʟɪᴇs·· ʟᴜʙ ··Pᴏᴛʀᴢᴇʙᴜᴊę Cɪę﹐ Tᴏᴍᴍʏ. Sᴢᴋᴏłᴀ ɴɪᴇsᴛᴇᴛʏ ʙęᴅᴢɪᴇ ᴍɪ ᴜᴛʀᴜᴅɴɪᴀć ᴘɪsᴀɴɪᴇ﹐ ᴀʟᴇ ᴘᴏsᴛᴀʀᴀᴍ sɪę ᴘɪsᴀć ᴛᴀᴋ ᴄᴢęsᴛᴏ ᴊᴀᴋ sɪę ʙęᴅᴢɪᴇ ᴅᴀłᴏ. Mᴀᴍ ɴᴀᴅᴢɪᴇᴊę żᴇ﹐ ᴜ ᴡᴀs ᴡsᴢʏsᴛᴋᴏ ᴊᴇsᴛ ᴡ ᴘᴏʀᴢąᴅᴋᴜ. Bᴜᴢɪᴀᴄᴢᴋɪ. ●

  Minął tydzień, odkąd tu był. We Włoszech z jego ukochanym, co prawda Dylan był szczęśliwy, ale jednocześnie wydawał się taki nieobecny. Jakby jakaś myśl nie pozwalała mu żyć pełnią życia. Za każdym razem jak blondyn go, o to pytał, to go zbywał. Raz mówił, że to przez rodziców, a raz, że po prostu źle się czuję. Książę mu nie wierzył mu, choć udawał, że tak było. Dobrze znał chłopaka i był pewien, że nie przyzna mu się do tego, o co tak naprawdę chodzi. Z doświadczenia to wiedział. Próbował nawet włamać mu się na komórkę i gdyby odrobiną dłużej Aniołek posiedział w wannie, to by być może dowiedział się prawdy. Niestety Dylan zdążył wyjść i go zauważyć, nim cokolwiek odkrył. Przez co od wczoraj się do mnie nie odzywa lub unika mojej osóbki.

- Dylan możesz w końcu mi odpuścić? - pytam ponownie tego dnia, spoglądając na bruneta. Nie otrzymuję odpowiedzi. Dla mnie wniosek jest oczywisty, wciąż jest na mnie zły. - Czyli masz zamiar tak się na mnie dąsać. - prycham pod nosem, lustrując jak chłopak, zakłada dżinsową kurtkę. - Gdzie idziesz?

- Na śniadanie — odpowiedział chłodno, co sprawiło na jego serduszku ból. Cios, który sprawił, że na policzku zlatuję jedna łza. Nie chcę jednak, by ją zobaczył, dlatego szybko ją starł. - Cześć. - W tonie jego głosu można wyczytać chłód i obojętność. Słowa, choć nic nieznaczące każą go cierpieniem.

Usłyszał jak O'Briena trzaska drzwiami, gdy wychodzi. Thomas pozwala w końcu dać upust emocjom. Tak jak zawsze, smutek niczym mój przyjaciel tuli mnie jak ciepły kocyk. Tak bardzo chciał, by ich ostatnie dni w tym cudownym miejscu były wyjątkowe, jednak wszystko zepsuł. Mógł po prostu poczekać, aż sam mu wszystko powie. W końcu na zaufaniu polega związek, a on chyba to zaufanie zniszczył. Wstał i udał się ku balkonowi. M Pokój mieli tak, że bezpiecznie mógł na nim stać, nie musząc martwić się o to, że ktoś go zobaczy. Sięgnął do kieszeni po paczkę papierosów oraz zapalniczkę. Z pudełka wyciągnął skręta, a następnie włożył go do buzi. Nacisnął na przedmiot z gazem, kierując ogień na papieros. Wydychnął szary dymek z buzi. Dylan nigdy nie lubił, gdy Sangster palił, ale jeśli by tego nie zrobił, to pewnie skorzystałbym z fachowej pomocy żyletki. A tego nie chciał. Wdychnął dymek jeszcze parę razy, a następnie zgasił go i rzucił przed siebie.

Odwrócił wzrok, udając się w stronę wyjścia. Przeszedł przez próg, a później zamknął drzwi. Szedł przez spokojny korytarz, podziwiając różne rysunki. Były cudowne. Obraz z owocami sprawiał, że brzuszek domagał się jedzonka. Starał się jeść, dlatego postanowił iść do jadalni tego hotelu. Kliknął piętro „0", czekając na otwarcie metalowego przejścia. Gdy w końcu winda się otworzyła, wszedł do jej środka. Stał, patrząc jak drzwi, się domykają. Poczuł szarpnięcie w dół. Był coraz niżej. Przejście ponownie się otworzyło. Kierował się przed siebie. Kłapał przez czerwony dywanik holu, a następnie skręcił w lewo. Znalazł się w ogromnym pomieszczeniu. Żółte ściany idealnie współgrały z brązowymi płytami, tak samo, jak mnóstwo stolików oraz siedzonek. Wiele z nich były pozajmowane przez przybyłych tu turystów. Wzrokiem szukał swoje Aniołka, przy okazji lustrując ludzi do dokoła. Gdy w końcu natrafił na jego ciemną czuprynę, zrobił krok wprzód. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że O'Brien z kimś rozmawia. Po kolejnych sekundach domyślił się z kim, rozmawia. To ten portier z recepcji. Wiedząc, że jego kompan jest gejem po rozstaniu, odczuł dziwny ukłucie w małym serduszku. Czyżby zazdrość go nawiedziła?

Mój Książę →Ɗуℓмαѕ → ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz