*Shawn*
- Nie, nie, nie - mówię w nieskończoność. - Nie ma takiej opcji. Nie zgadzam się na to!
- W tej sprawie nie masz nic do powiedzenia.
- A w jakiejś innej mam? - pytam sarkastycznie.
Tak w większym skrócie: jakiś chuj zajmujący się moim wizerunkiem w mediach i inni chuje od innych chujowych rzeczy stwierdzili, że pierwsza pula biletów na najnowszą trasę zaczynającą się za parę miesięcy sprzedaje się w krytycznym stanie. A pomimo, że strona z biletami twierdzi, że są wyprzedane to nieprawda. Oczywiście winę postanowili zwalić na mnie, bo to chyba wydawało się im najłatwiejsze. Stwierdzili, że jest to wina tego, że odmówiłem spotykań z fanami. Kto normalny chciałby codziennie spotykać się z jakąś setką obcych osób twierdzących, że znają mnie lepiej niż ja sam znam siebie i robić z nimi jakieś głupie zdjęcia szczerząc się do aparatu? Fanów na ulicy też zazwyczaj ignorowałem, chociaż bardziej starałem się nie wychodzić w publiczne miejsca gdzie mógłbym ich spotkać.
A teraz siedzę w tym biurze rozmawiając, a raczej słuchając o najnowszym pomyśle (jaki idiota na to wpadł?!), który miał pomóc w lepszej sprzedaży kolejnej puli biletów. Pewnie już was zżera ciekawość co to za pomysł. Także żeby naprawić moje "relacje" z fanami postanowili zorganizować konkurs, którego zwycięzca będzie mógł spędzić dwa tygodnie na trasie. Mojej trasie. Oczywiście, że marzę o tym, żeby jakaś małolata kręciła mi się pod nogami przez pieprzone czternaście dni. Na samą myśl o tym, że będę musiał przez tydzień użerać się z kimś kto będzie wlepiony we mnie jak w obrazek robi mi się niedobrze. Przez myśl przeszło mi nawet zaproponowanie powrotu do robienie spotkań meet & greets, jednak oznaczałoby to spotkania z fanami przez kilka miesięcy. Kilka miesięcy to zdecydowanie za dużo czasu.
- Myślę, że wszystko mamy już uzgodnione - mówi zadowolony Sean. Z tego co pamiętam właśnie tak miał na imię. Nigdy nie zapamiętywałem imion ludzi z ekipy z którymi nie musiałem widywać się codziennie.
- Więc co z zasadami konkursu? - tutaj odezwał się kolejny facet w pomieszczeniu którego imienia nawet nie będę próbował sobie przypomnieć.
- Dobra - tym razem to ja zabrałem głos, a wzrok pozostałych osób skupił się na mnie. - Myślę, że to już mnie nie dotyczy, więc zajmijcie się tym sami.
Nikt nie zaprzeczył, więc po prostu opuściłem pomieszczenie nawet się z nimi nie żegnając.
CZYTASZ
You don't know me | S.M.
FanfictionCo jeśli osoba którą od dawna podziwiałaś okaże się nie być taką jaką ją sobie wyobrażałaś ? Co jeśli Twój idol który sprawiał pozory bycia najmilszym człowiekiem na świecie jest zwykłym dupkiem.